Budapeszt stawia na szczepionkę z Chin i Rosji. Nie ufa UE
18 lutego 2021Na ulicach Budapesztu nowa szczepionka z Chin nie znalazła jeszcze zbyt wielu zwolenników. Kobieta spacerująca z psem po placu Kossutha mówi: „Nie wierzę w to”. Nie chce być zaszczepiona Vero opracowanym przez chiński państwowy koncern Sinopharm.
Balázs Boldog widzi to podobnie. – Wziąłbym chińską szczepionkę tylko wtedy, gdyby nie było innej opcji, ale jest – mówi 45-latek. Wskazuje na budynek węgierskiego parlamentu po drugiej stronie placu. – Chcą nam narzucić tę szczepionkę, nie mając żadnej wiedzy naukowej na jej temat – stwierdza.
Od miesięcy węgierski rząd nosił się z zamiarem przyjęcia chińskiej szczepionki. Teraz już jest: 550 tys. dawek Vero wylądowało 16 lutego na lotnisku w Budapeszcie. Pod koniec stycznia Węgry były pierwszym i jak dotąd jedynym krajem UE, który zatwierdził szczepionkę z Chin. W ciągu najbliższych czterech miesięcy do kraju ma trafić pięć milionów dawek. Pozwoliłoby to na zaszczepienie 2,5 miliona osób – około jednej czwartej populacji Węgier.
Do Wielkanocy chińska szczepionka może zostać wykorzystana do zaszczepienia wszystkich osób, które do tej pory zarejestrowały się przez internet – wyjaśnił premier Viktor Orbán w wywiadzie dla państwowego „Kossuth Rádió”. Zanim jednak przesyłka z Pekinu trafi do lekarzy, zostanie sprawdzona przez Narodowy Ośrodek Zdrowia Publicznego (NNK).
Sinopharm i brak testów
Budapeszt zatwierdził też rosyjską szczepionkę Sputnik V – również jako jedyny kraj w UE. Szczepionka jest już podawana w czterech szpitalach w Budapeszcie, jak poinformowała naczelna lekarka kraju Cecília Mueller. W ciągu najbliższych trzech miesięcy na Węgry trafi dwa miliony dawek. Na początku lutego w czasopiśmie medycznym „The Lancet” można było przeczytać, iż wstępna analiza trzeciej fazy testów klinicznych wykazała, że szczepionka Sputnik V jest skuteczna na poziomie 91,6 procent.
Podobne wiarygodne wyniki nie są jeszcze dostępne dla substancji czynnej szczepionki wyprodukowanej przez chiński Sinopharm. Chiny określają jej skuteczność na 79,3 procent, podczas gdy Zjednoczone Emiraty Arabskie twierdzą, że wynosi ona 86 procent. Do tej pory Sinopharm otrzymał zgodę na nadzwyczajne stosowanie preparatu w 13 krajach i – jak podaje węgierski rząd – został podany 30 milionom ludzi. W Europie szczepionka jest wykorzystywana na razie tylko w Serbii. Węgry podążają jej śladem.
Krytyka unijnej strategii szczepień
Zatwierdzenie czynnej substacji Sinopharm, jak również Sputnika V, nastąpiło bez uprzedniej zgody Europejskiej Agencji Leków (EMA). Państwa członkowskie UE mogą samodzielnie wydawać pozwolenia na dopuszczenie szczepionek do obrotu w nagłych przypadkach. Od tygodni członkowie węgierskiego rządu krytykują kiepską - ich zdaniem - akcję szczepień w UE.
W przemówieniu wygłoszonym w węgierskim parlamencie premier Orbán powiedział, że Węgry potrzebują wszystkich szczepionek, jakie mogą otrzymać, aby chronić życie i miejsca pracy przed koronawirusem. Kilka dni wcześniej dał do zrozumienia, że w przyszłości nie będzie czekał na zatwierdzenie szczepionek przez EMA. – Nasi eksperci są co najmniej tak dobrzy, jak europejscy eksperci. Nie ufam badaniom brukselskiego urzędu zdrowia bardziej niż węgierskiemu, wręcz odwrotnie, bardziej ufam węgierskiemu niż brukselskiemu.
Polityczna kalkulacja?
Krytycy zarzucają rządowi Orbána, że przy zatwierdzaniu szczepionek kieruje się polityczną kalkulacją. Węgry od lat są w konflikcie z UE w kwestii przestrzegania zasad praworządności. W tym samym czasie rząd węgierski zbliżył się do Rosji i Chin. – Polityka Orbána wynika bardziej z geopolitycznej pozy niż rzeczywistych obaw zdrowotnych – mówi w rozmowie z DW eurodeputowany Zielonych Reinhard Buetikofer.
– Zamówienia na szczepionki dobrze wpisują się w eurosceptyczny program Orbána, a jednocześnie może on w ten sposób zadowolić rosyjskich i chińskich przywódców – uważa politolog András Bíró-Nagy, dyrektor budapesztańskiego think tanku Policy Solutions. Dla węgierskiego premiera ważniejsze jest jednak, aby za wszelką cenę zakończyć lockdown i pobudzić gospodarkę w perspektywie przyszłorocznych wyborów – mówi DW Bíró-Nagy.
Węgrzy sceptyczni
Orbán odrzucił takie oskarżenia w swoim wystąpieniu przed parlamentem i oskarżył krytyków o szkalowanie rządu. Nikt nie powinien instrumentalizować szczepień politycznie i „próbować udowodnić swoją lojalność wobec Brukseli lub Ameryki” – mówił.
Węgrzy pozostają jednak sceptyczni wobec chińskiej szczepionki. Ostatni sondaż przeprowadzony przez instytut badania opinii publicznej Medián wykazał, że tylko około jednej czwartej wszystkich chętnych do poddania się szczepieniu byłoby gotowych na wstrzyknięcie aktywnego składnika Sinopharmu. Sputnik V przyjęłoby 43 procent ankietowanych, a 84 procent ufa szczepionkom opracowanym na Zachodzie.
Lekarze i opozycja krytykują
Eksperci obawiają się, że zatwierdzenie czynnej substancji Sinopharmu może obniżyć ogólną gotowość do szczepień na Węgrzech. Węgierska Izba Lekarska (MOK) skrytykowała również, że wstrzykiwanie niedostatecznie przetestowanej szczepionki może doprowadzić do „poważnych wyrzutów sumienia” wśród wielu lekarzy.
Krytyka nadchodzi także ze strony opozycji. W liście do ministra zdrowia Miklósa Káslera burmistrzowie dzielnic Budapesztu z opozycyjnej partii DK (Demokratikus Koalíció) zażądali, by w zarządzanych przez nich dzielnicach wstrzykiwano wyłącznie szczepionki zatwierdzone przez EMA. Zarzucają oni węgierskiemu rządowi narażanie zdrowia ludności dla interesów politycznych i gospodarczych.
Sam Viktor Orbán nie ma żadnych zastrzeżeń natury zdrowotnej. Wielokrotnie podkreślał, że każda szczepionka jest lepsza niż codzienne narażanie się na śmierć. On osobiście ufa aktywnemu składnikowi Sinopharmu. – Poczekam na swoją kolej i kiedy nadejdzie czas, wybiorę chińską szczepionkę – oświadczył.