Co bracia Kliczko myślą o Wołodymyrze Zełenskim
25 kwietnia 2019Żanna Niemcowa: Władimirze, na którego z kandydatów na prezydenta głosował Pan w drugiej turze wyborów? Na Wołodymyra Zełenskiego czy na Petra Poroszenkę?
Władimir Kliczko: To, co robię w kabinie wyborczej jest wyrazem mojej osobistej opinii, którą chciałbym zachować dla siebie.
Zgoda. Może Pan tak postąpić, bo jest Pan osobą prywatną. Ale Pan, Witaliju, nie może tak się zachować. Na kogo Pan głosował?
Witalij Kliczko: Niezależnie od tego, kto jest prezydentem Ukrainy, najważniejszą sprawą dla mnie, dla Władimira i dla milionów Ukraińców, jest to, jaką drogę rozwoju obierze Ukraina. Czy nie zejdzie z kursu integracji europejskiej, przemian demokratycznych i reform, na który się zdecydowała. Dla każdego Ukraińca najważniejsze jest to, żeby w żadnym wypadku nie zeszła z drogi, którą wybrała w roku 2013. Nie wolno zapominać, że wielu Ukraińców za swoją decyzję o przyszłości Ukrainy podczas protestów na Majdanie i podczas obrony kraju na Ukrainie Wschodniej zapłaciło tym, co jest najcenniejsze – własnym życiem.
Ale na kogo Pan głosował?
Witalij Kliczko: Nie robię żadnej tajemnicy z tego, że głosowałem na Poroszenkę. Mogę go lepiej zrozumieć. Wiem, czego mogę się po nim spodziewać. Poroszenko jest bardzo skutecznym prezydentem, także na polu polityki międzynarodowej. Poza tym udało mu się stworzyć międzynarodową koalicję na rzecz wspierania Ukrainy. Dzięki temu, najogólniej mówiąc, Ukraina zachowała swoją niepodległość. Zełenski ani razu nie przedstawił swojego programu. Nie wybieramy przecież osób, tylko politykę na przyszłość. Każdy Ukrainiec chce przede wszystkim wiedzieć, czego może oczekiwać od przyszłości. Wszyscy chcą europejskiego poziomu życia.
Obawia się Pan, że prezydentem został człowiek bez doświadczenia politycznego?
Władimir Kliczko: Można wskazać na wiele innych, podobnych przypadków. Na przykład w historii Stanów Zjednoczonych na byłego aktora Ronalda Reagana.
Witalij Kliczko: Chciałbym zauważyć na marginesie, że zanim został on prezydentem USA, był wcześniej dwukrotnie senatorem.
Władimir Kliczko: Racja. Arnold Schwarzenegger, tak jak ty, wywodzi się ze sportu. Ty, jako były bokser, zostałeś merem Kijowa. A więc, jak wygląda teraz sprawa z Zełenskim? Otóż teraz jako prezydenta mamy byłego showmana. Myślę, że już wkrótce zobaczymy, w jakiej sytuacji się znajdujemy. A za pięć lat wszyscy przekonamy się, co nam obiecał i czy te obietnice zostały spełnione.
W kampanii wyborczej wciąż pojawiała się jedna, ważna sprawa. Przeciwnicy Zełenskiego zarzucają mu, że nie jest postacią samodzielną i że finansował go znany ukraiński oligarcha Ihor Kołomojski, który niedawno zamieszkał w Izraelu. Czy to prawda?
Witalij Kliczko: Nie mogę ani temu zaprzeczyć, ani też tego potwierdzić. Wszyscy o tym mówią, świadczą też o tym pewne pośrednie wskazówki: kanał telewizyjny 1+1 (w którym Kołomojski ma większość udziałów, red.) jest wieloletnim partnerem medialnym Zełenskiego. Dla nikogo nie jest to żadną tajemnicą. Wszystkie audycje należącej do Zełenskiego firmy produkcyjnej Kwartał 95 ukazywały się na tym kanale. Zełenski był często widywany w towarzystwie Kołomojskiego, był na jego urodzinach, co pokazano w telewizji. Wszystko to jednak tylko pośrednie dowody. W tym przypadku nie jestem właściwą osobą, która mogłaby coś twierdzić lub czemuś zaprzeczyć. Wszystkie te fakty są dobrze znane opinii publicznej.
Władimirze, czy Pańskie wystąpienia podczas kampanii wyborczej wskazują na to, że zamierza Pan przejść do polityki?
Władimir Kliczko: Właściwie to oczekiwałem, że zapyta mnie Pani o to, czy chcę powrócić do uprawiania sportu. To ciekawa sprawa. Na to pytanie odpowiadam zawsze tak: nigdy nie mów nigdy.
Mówi Pan o sporcie, a jak ma się sprawa z polityką?
Władimir Kliczko: Nigdy nie mów nigdy.
Witaliju, czy będzie Pan wspierał brata, jeśli zdecyduje się przejść do ukraińskiej polityki?
Witalij Kliczko: Będę wspierał mojego brata w każdej jego decyzji, niezależnie od tego, jaka ona będzie.
Witaliju, na jesieni odbędą się na Ukrainie wybory parlamentarne. Czy weźmie Pan w nich udział?
Witalij Kliczko: Na pewno będę uczestniczył w wyborach parlamentarnych. Ponieważ Ukraina jest republiką parlamentarno-prezydencką, wiele zależy w niej od parlamentu. W tej chwili nasza partia UDAR (cios, red.) ma w parlamencie 30 posłów. Bez nich byłoby mi nad wyraz trudno wnieść do parlamentu wiele projektów ustaw, które dotyczą samorządów lokalnych oraz rozwoju Kijowa. Rozmawiam z wieloma innymi merami i wiem, że potrzebują oni wsparcia ze strony ustawodawcy. Potrzebny jest nam klub w parlamencie, który będzie bronił interesów obywateli.
Czy miałby to być klub Pańskiej partii UDAR?
Witalij Kliczko: Albo klub partii UDAR, albo rebranding. W każdym razie parlament jest jedną z najważniejszych części składowych polityki.
Władimirze, czy będzie Pan wspierał brata w kandydowaniu do parlamentu?
Władimir Kliczko: Zawsze wspieram mojego brata. Czyniłem to stale w ciągu ubiegłych 43 lat.
Witaliju, dlaczego życzy Pan sobie przeprowadzenia równocześnie z wyborami do parlamentu przyspieszonych wyborów na mera Kijowa? W tym celu trzeba najpierw zmienić ustawę.
Witalij Kliczko: Wybory są silnie związane z dużą dawką populizmu. Proszę spytać o to ludzi na ulicy. Powiedzą Pani, że mają już dość wyborów. Wiele ważnych spraw zostało wyhamowanych wskutek ciągłych wyborów. Byłoby lepiej, gdyby kraj nie znajdował się stale w fazie wyborów. Byłoby dobrze zainicjować nowy początek równocześnie na wszystkich poziomach władzy państwowej, od parlamentu począwszy, a na lokalnych radach skończywszy, po to, żeby w ciągu pięciu najbliższych lat móc pracować skutecznie i wydajnie, i nie biegać bez przerwy z jednych wyborów na drugie.
* Bracia Witalij i Władimir Kliczko są byłymi zawodowymi bokserami, wielokrotnymi mistrzami świata w wadze ciężkiej. W 2004 roku byli aktywnymi uczestnikami Pomarańczowej Rewolucji na Ukrainie. Po zakończeniu kariery sportowej Witalij Kliczko poświęcił się polityce. Jest założycielem partii UDAR. Od maja 2014 jest merem Kijowa, stolicy Ukrainy.
Z braćmi Kliczko rozmawiała Żanna Niemcowa.