Czy Merkel i Morawiecki przełamią impas?
2 listopada 2018Lista uczestników konsultacji wygląda imponująco. Do Warszawy mają przyjechać przedstawiciele wszystkich niemieckich ministerstw, w większości szefowie resortów. Kanclerz Angeli Merkel towarzyszyć mają m.in. szef MSZ Heiko Maas, minister finansów Olaf Scholz, minister obrony Ursula von der Leyen i minister sprawiedliwości Katarina Barley. - Polska jest jednym z najważniejszych sąsiadów, przyjaciół i europejskich partnerów Niemiec - powiedział rzecznik rządu Steffen Seibert, zapowiadając na początku tygodnia wizytę niemieckiej delegacji.
Niemiecki pragmatyzm
- Politykę Berlina cechuje pragmatyzm. Niemieckie elity mają świadomość, że Polska jest ważna i potrzebna. Chcą mieć za sąsiada silnego i stabilnego partnera. Mają ponadto poczucie historycznej odpowiedzialności - tłumaczy w rozmowie z Deutsche Welle Agnieszka Łada z Instytutu Spraw Publicznych. - Mam nadzieję, że konsultacje będą dialogiem, a nie pojedynkiem na monologi - dodaje ekspertka, zastrzegając, że „nie należy spodziewać się przełomu”.
Konsultacje są kolejną próbą ocieplenia bilateralnych relacji, które od objęcia trzy lata temu władzy przez PiS, przeżywają trudny okres. W ostatnim czasie nie brakowało okazji do rozmów między politykami z obu krajów. Obchodzone w tym roku przez Polskę 100-lecie odzyskania niepodległości stworzyło dogodne ramy zarówno dla wizyt na najwyższym szczeblu, jak i dla szerokiego politycznego i społecznego dialogu.
Na początku zeszłego tygodnia w Berlinie obradowało Forum Polsko-Niemieckie. W całodniowym spotkaniu w głównej sali niemieckiego MSZ uczestniczyło kilkuset polityków, parlamentarzystów działaczy społecznych, naukowców i dziennikarzy. W roli honorowych gości Forum wystąpili prezydenci obu krajów – Frank-Walter Steinmeier i Andrzej Duda. Wcześniej, w czerwcu w Warszawie gościł prezydent RFN.
Długa lista rozbieżności
Zarówno Forum, jak i wizyta Dudy w Berlinie, pomyślane jako niemiecki gest solidarności z Polską i silny sygnał na rzecz współpracy w Europie, pokazały po raz kolejny, że zasadniczych różnic w podejściu do problemów międzynarodowych i bilateralnych jest w rzeczywistości znacznie więcej niż wspólnych interesów. Słowa Steinmeiera na konferencji prasowej z Dudą, że Polskę i Niemcy „znacznie więcej łączy niż dzieli”, zabrzmiały jak życzeniowy apel bez pokrycia.
Kluczowe znaczenie dla Berlina ma reakcja polskiego rządu na „środki tymczasowe” zastosowane przez Trybunał Sprawiedliwości UE, który nakazał Polsce przywrócenie do pracy sędziów wysłanych na emeryturę. Podczas debaty z Dudą, Steinmeier uznał za fundamentalną, kwestię uznania orzeczenia TSUE. Wiceszef MSZ Michael Roth powiedział, że decyzja TSUE była „bolesna, lecz konieczna”. Podczas Forum oraz w późniejszym wywiadzie dla „Bild am Sonntag” polski prezydent zacięcie bronił reformy wymiaru sprawiedliwości.
Polsko-niemieckie rozbieżności nie ograniczają się bynajmniej do polskiego sądownictwa czy polityki migracyjnej. Wśród polskich zarzutów pod adresem Niemiec o brak solidarności, poczesne miejsce zajmuje kontrowersyjny gazociąg Nord Stream 2. W dodatku coraz mocniej akcentowana jest przez stronę polską sprawa reparacji wojennych. Duda poparł wysuwane dotychczas na poziomie parlamentarnym żądania, określając reparacje jako temat „nierozstrzygnięty”.
Do listy rozbieżności należy dodać odmienne wizje przyszłości Unii Europejskiej oraz stosunek do Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa.
Rozczarowanie w Berlinie
Niemieccy komentatorzy nie kryją rozczarowania stanem relacji z Polską. „Czy można traktować Polskę nadal jak partnera?” – pytał Dietrich Schroeder, komentator wydawanego we Frankfurcie nad Odrą dziennika „Maerkische Oderzeitung”. Stosunki polsko-niemieckie stają się coraz bardziej lodowate – pisał zaangażowany od kilkudziesięciu lat w porozumienie między Polską a Niemcami niemiecki dziennikarz.
Piotr Buras, dyrektor warszawskiego biura think tanku European Council on Foreign Relations, pisze o „pogłębiającym się rozbracie” między Berlinem a Warszawą, do którego przezwyciężenia zaczyna brakować woli po obu stronach granicy. „Obóz rządzący zdaje się skłaniać ku przekonaniu, że zniuansowana i przemyślana polityka wobec Niemiec (a także Francji) nie jest w ogóle potrzebna, a być może nawet szkodliwa” – ocenia publicysta w internetowym wydaniu kwartalnika „Więź”.
Co robić, gdy w wielkiej polityce dominują rozbieżności i nie widać szybkich rozwiązań? To pytanie zadaje sobie wielu polityków i działaczy społecznych od dziesięcioleci zaangażowanych w porozumienie polsko-niemieckie.
Najlepiej róbmy swoje
„Róbmy swoje”, czyli koncentrujmy się na konkretnych projektach – sugeruje premier Brandenburgii Dietmar Woidke. Polityk SPD pełniący od 2014 roku funkcję koordynatora rządu RFN ds. niemiecko-polskiej współpracy społecznej i przygranicznej wymienia wymianę młodzieży, transport kolejowy, współpracę policji i służb ratowniczych oraz kooperację placówek ochrony zdrowia wśród dziedzin, gdzie postępy są nadal możliwe. Planowana jest rozbudowa Polsko-Niemieckiego Centrum Policji w Świecku.
Pytany o wpływ wielkiej polityki na współpracę transgraniczną, Woidke zaznacza, że „obie strony są na siebie skazane i dobrze o tym wiedzą, obu zależy na dobrym rozwoju tych terenów”. Koordynator przyznaje jednak, że w codziennej współpracy nadgranicznej pojawiły się trudności. – Niektóre decyzje personale po stronie polskiej wywołały zaniepokojenie po stronie niemieckiej – tłumaczy, podając jako przykład wymianę szefów straży pożarnej. - Kontakty stały się trudniejsze, ale jestem optymistą. Lepsza atmosfera, którą może uda się stworzyć podczas konsultacji, bardzo by nam pomogła – mówi Woidke.
Jego zdaniem w minionych 28 latach osiągnięto bardzo dużo, a wizerunek Polaków w Brandenburgii jest tak dobry, jak nigdy przedtem. W Brandenburgii mieszka obecnie 12 tys. Polaków, którzy czują się jak u siebie w domu. - To coś więcej niż dobre relacje, to normalność - podkreśla Woidke i ostrzega: Musimy uważać, aby konflikty polityczne nie zakłóciły tej normalności.
Dużą odporność na polityczne wstrząsy wykazuje gospodarka. Wymiana handlowa między Niemcami a Polską osiągnęła w zeszłym roku rekordową wartość 110 mld euro. W tym roku ma być jeszcze lepiej. Polska jest atrakcyjnym miejscem do inwestowania – mówią niemieccy przedsiębiorcy. Ich problemem nie jest polityka, lecz pogłębiający się brak rąk do pracy.