Czy „turystyka socjalna” z Bułgarii i Rumunii do Niemiec to problem?
6 grudnia 2013Holger Beckmann: Czy Bułgarzy i Rumuni przyjeżdżają do Niemiec przede wszystkim w ramach, jak to się mówi, „turystyki socjalnej”, żeby nas „wykorzystać”?
Herbert Brücker: Nie! Można temu jednoznacznie zaprzeczyć. Z zasiłku korzysta tu 10 procent ogółu żyjących w Niemczech Bułgarów i Rumunów. Jest to trochę powyżej średniej krajowej, która wynosi 7,5 procent. (…) Nie wolno nam też zapomnieć, że imigranci przeciętnie więcej wpłacają do systemów socjalnych, niż z nich otrzymują.
H.B.: Musi nam Pan to wyjaśnić. Jak to funkcjonuje?
H.Br.: Nasze społeczeństwo się starzeje i młodzi ludzie wpłacają dziś znacznie więcej do systemu zabezpieczenia emerytalnego, niż będą mogli kiedyś z niego uzyskać. Ponadto przeciętny wiek imigrantów w Niemczech, to znaczy tych, którzy się u nas osiedlają – wynosi 27-28 lat. Mówimy o bardzo młodej grupie wiekowej, która płaci podatki i składki ubezpieczeniowe, dzięki czemu powstają gigantyczne zyski, które są o wiele wyższe niż stosunkowo niskie straty, które odnotowujemy w innych systemach zabezpieczeń społecznych, jak na przykład Hartz IV.
H.B.: Dlaczego więc dyskusja w Niemczech oscyluje obecnie wokół Rumunów i Bułgarów?
H. Br.: Dlatego, że te problemy są różnie rozłożone. Właściwie nie mamy z tą grupą żadnych większych problemów. Ale mamy gminy, które są pod tym względem szczególnie obciążone, jak Duisburg, Dortmund i Berlin.
Udział cudzoziemców nie jest tam wcale tak wysoki, ale nie mają żadnych szans na rynku pracy. Stopa zatrudnienia jest wśród nich bardzo niska, bezrobocie jest bardzo wysokie i coraz więcej z nich korzysta z zasiłku Hartz IV i innych świadczeń socjalnych dla bezdomnych, dla osób nieubezpieczonych i tak dalej. Ma to oczywiście poważne konsekwencje finansowe dla wymienionych gmin, które same dźwigają ciężary finansowe. Trzeba im koniecznie pomóc.
Rumuni i Bułgarzy w Bawarii i Niemczech Wschodnich
H.B.: Ale o „turystyce socjalnej” nie mówi się tak głośno akurat w tych gminach, lecz na przykład w Bawarii, czy wielu regionach Niemiec wschodnich. Jak to możliwe?
H.Br.: Sam tego nie rozumiem. W Bawarii z zasiłku korzysta 5-6 procent Rumunów i Bułgarów, a zatem dużo poniżej średniej krajowej. Na bawarskiej prowincji nie mamy w ogóle żadnych problemów tego rodzaju, natomiast prawie nie obserwuje się zjawiska imigrowania w większym stylu Bułgarów i Rumunów do Niemiec Wschodnich.
H.B.: Czy można wobec tego powiedzieć, że mamy do czynienia z zasadniczym sceptycyzmem wobec obcokrajowców, przybywających do Niemiec; po prostu z wrogością do cudzoziemców? Czy to odgrywa jakąś rolę?
H.Br.: Wydaje mi się, że tak. Czy polityka ponosi jakąś winę? Tak daleko nie chcę sięgać. Ale w społeczeństwie to odgrywa pewną rolę. W mediach powstał bardzo negatywny obraz tej grupy (Rumunów i Bułgarów). Ale liczby nie są tego odbiciem.
Prof. Herbert Bruecker jest ekspertem ds. Migracji w Instytucie Badania Rynku Pracy i Zawodów (IAB)
Holger Beckmann WDR / tł. Iwona D. Metzner
red. odp.: Małgorzata Matzke