1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

"Der Spiegel": Rząd PiS rozdaje krewnym stanowiska w PE

1 grudnia 2018

Rządząca w Polsce partia PiS krytykuje Unię Europejską, a równocześnie rozdaje lukratywne stanowiska w Parlamencie Europejskim krewnym i znajomym polityków z kierownictwa partii – pisze „Der Spiegel”.

https://p.dw.com/p/39FNO
Zdjęcie: Picture-alliance/dpa

Niemiecki tygodnik wymienia między innymi Magdalenę Czaputowicz – córkę polskiego ministra spraw zagranicznych, która pracuje dla jednego z zastępców sekretarza generalnego frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR), grupy w PE, do której należy PiS.

„Der Spiegel” podaje, że listy osób zatrudnionych we frakcji zostały co prawda usunięte, jednak z informacji, do których dotarła redakcja, wynika, że Magdalena Czaputowicz nadal pracuje w PE.   

W polskim dziale prasowym EKR pracuje Marta Lipińska, córka zastępcy przewodniczącego PiS Jarosława Kaczyńskiego.

Pracę w Brukseli znalazł też syn Mariusza Kamińskiego – innego wiceprzewodniczącego PiS i koordynatora służb specjalnych. Kacper Kamiński pracował przez trzy i pół roku dla grupy EKR, zanim przeniósł się w lipcu do Banku Światowego.

Jak pisze „Der Spiegel” syn sekretarki, która od 30 lat pracuje dla Jarosława Kaczyńskiego, „też został zauważony” – zasiada w komisji prawnej grupy EKR w Brukseli.

Córka kuzyna Kaczyńskiego jest z kolei asystentką trzech eurodeputowanych PiS.  Na pytanie redakcji, parlamentarzyści odpowiedzieli, że decyzja o jej zatrudnieniu zapadła ze względu na jej „wykształcenie i długie doświadczenie w pracy w Parlamencie Europejskim”.

Praca w PE się opłaca

„Der Spiegel” przypomina, że każdy europoseł otrzymuje miesięcznie 24 526 euro na zatrudnienie asystentów i współpracowników w swoim okręgu wyborczym. Asystenci akredytowani mogą zarobić nawet 9000 euro miesięcznie.

Redakcja tygodnika zwraca uwagę, że pozorne zatrudnianie asystentów w PE może prowadzić do poważnych kłopotów. Przykładem jest francuska prawicowa populistka Marine Le Pen. Administracja PE domaga się od niej zwrotu prawie 300 tys. euro, które Le Pen wypłaciła w latach 2010 – 2016 swojej asystentce. Jak się okazało, zatrudniona nie wykonywała pracy związanej z parlamentem, lecz zajmowała się sprawami partyjnymi szefowej Zjednoczenia Narodowego. Unijny sąd potwierdził w czerwcu roszczenia. Le Pen odwołała się od wyroku do Trybunału Sprawiedliwości UE.

Materiał ukazał się w najnowszym, dostępnym od soboty, wydaniu tygodnika.