Die Welt: Czy Niemcy są bardziej praworządne niż Polska?
10 grudnia 2020Philip Volkmann-Schluck na łamach „Die Welt” sprawdza zasadność zarzutów wysuwanych w sporze o praworządność przez władze Polski i Węgier.
Autor pisze, że w Niemczech istnieje ponad tysiąc sądów. Proces wyboru sędziów jest jego zdaniem „nieprzejrzysty”. Sędziowie wybierani są przez gremia złożone z przedstawicieli rządów, parlamentów, sądów oraz ekspertów. Polityczna postawa nie powinna mieć wpływu na nominację, jednak w praktyce ma ona znaczenie – pisze autor.
„Wskutek tego mamy do czynienia z kompromisami, porozumieniami i umowami, co blokuje nadmierny wpływ jednej partii. To ważne, ponieważ sędziowie interpretują ustawy” – wyjaśnia autor. Jak zaznacza, wyroki orzekane w różnych częściach Niemiec różnią się pod względem surowości.
Kompromisy przy nominacjach sędziów
Szczególne zainteresowanie opinii publicznej wzbudzają zawsze nominacje do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego, będącego najwyższą narodową instancją przeznaczoną do kontroli rządu. Obsadzanie wolnych miejsc jest co prawda decyzją polityczną podejmowaną na przemian przez Bundestag i Bundesrat, a więc przez różne większości parlamentarne. W dodatku absolutne większości stały się w Niemczech rzadkością.
„Die Welt” zaznacza, że w Polsce i na Węgrzech sytuacja jest inna. Oba kraje są rządzone centralnie i nie są państwami federalnymi. Władza wykonawcza ma duże uprawnienia. Jak dodaje, w Polsce sędziowie wskazywani są przez Krajową Radę Sądownictwa, kontrolowaną obecnie całkowicie przez PiS. W dodatku minister sprawiedliwości jest prokuratorem generalnym.
W Niemczech sędziowie wybierani są w sposób polityczny, jednak wpływ na nominację rozkłada się na wiele partii i urzędów. W Polsce i na Węgrzech wpływowi sędziowie są zależni bezpośrednio od rządu.
Czy sędzia może mieć polityczne poglądy?
Sędziowie w Niemczech, w przeciwieństwie do Polski, mogą publicznie krytykować rząd, co jest wyrazem ich niezawisłości. Polityczne wypowiedzi zabronione są tylko podczas działań urzędowych. Autor przytacza przykłady sędziów, którzy pomimo kontrowersyjnej przeszłości i kontrowersyjnych wypowiedzi, nadal pracują jako sędziowie. Polityk Lewicy Barbara Borchardt jest sędzią landowego Trybunału Konstytucyjnego w Meklemburgii-Pomorzu Przednim, chociaż głosi antykapitalistyczne poglądy i broni decyzji o budowie przez władze NRD muru berlińskiego. Sędzia z Miśni Gritt Kutscher odmawia islamowi statusu religii i domaga się uznania Antify za organizację terrorystyczną.
Zdaniem „Die Welt” nieprawdziwy jest też zarzut, że niemieccy sędziowie ferują wyroki „zgodnie z linią rządu”. Orzeczenia sądów są krytykowane, jednak najczęściej za zbyt łagodny wymiar kary.
Chybiony jest zdaniem autora także zarzut o kontroli rządu nad publicznymi mediami w Niemczech. Niemiecki rząd nie ma bezpośredniego wpływu ani na decyzje personalne, ani na program. Pieniądze na działalność ARD przyznawane są przez rady rozgłośni, a nie przez polityków.
Autor przyznaje, że polityczne ukierunkowanie rad rozgłośni i zbytnia bliskość w stosunku do struktur państwa są w Niemczech tematem dyskusji, jednak dyskusje te bledną wobec pozycji, jaką ma w Polsce Jacek Kurski.
Punkt dla Polski
Volkmann-Schluck analizuje na zakończenie polskie i węgierskie zarzuty o brak demokratycznej legitymacji Trybunału Sprawiedliwości UE, co miał stwierdzić nawet niemiecki Federalny Trybunał Konstytucyjny. „To punkt dla krytyków z Warszawy i Budapesztu” – przyznaje dziennikarz „Die Welt”. Z wyjątkiem Parlamentu Europejskiego, europejskie instytucje pozbawione są demokratycznej legitymacji, a pomimo to, ingerują głęboko w porządek krajów członkowskich. Ten spór nie został dotąd rozwiązany.
Istotą UE jest to, że prawo narodowe i prawo europejskie muszą ze sobą konkurować, a być może istnieć obok siebie. „Die Welt” zastrzega, że niemiecki TK nie zanegował całkowicie TSUE, lecz orzekł, że narodowe sądy muszą interweniować w „rzadkich sytuacjach nadzwyczajnych”, gdy dochodzi do „poważnego naruszenia kompetencji”. W innych przypadkach współpracę z TSUE należy wzmocnić – pisze w konkluzji Volkmann-Schluck.