1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

„Die Welt”: Ivan Krastev o paradoksach pandemii koronawirusa

15 czerwca 2020

Zamknięcie granic między państwami UE oraz izolacja ludzi w domach paradoksalnie uczyniła z nas największych kosmopolitów w historii – ocenia bułgarski politolog.

https://p.dw.com/p/3dmHP
Bulgarien l Politologe Ivan Krastev
Zdjęcie: Nadezhda Chipeva

W opublikowanym w poniedziałek (15.06.2020) na łamach dziennika „Die Welt” eseju Krastev rozwija swoje przemyślenia na temat społecznych i politycznych konsekwencji pandemii koronawirusa. Niedługo po jej wybuchu politolog sformułował siedem wniosków, które teraz po kwarantannie stały się „koncepcją siedmiu paradoksów”.

Pierwszy paradoks polega na tym, że pandemia COVID-19 „odkryła ciemną stronę globalizacji, a jednocześnie działa jak agent globalizacji”. Jak wyjaśnia, wirus okazał się szczególnie groźny w miejscach, które, jak twierdzi brytyjski historyk Frank Snowden, są gęsto zaludnione i powiązane ze sobą ze sobą dzięki szybkim połączeniom lotniczym, przez przemieszczanie się turystów, uchodźców czy różnych ludzi interesu tworzą przenikające się wzajemnie sieci.

„Jednocześnie wirus zsynchronizował świat i zbliżył nas do siebie, jak żaden inny wirus wcześniej. Przez jakiś czas żyliśmy we wspólnym świecie” – pisze politolog.

„Wirus przyjazny globalizacji”

Drugim paradoksem jest, jego zdaniem, to, że koronakryzys przyśpieszył tendencję do deglobalizacji, rozpoczętą już w czasie kryzysu finansowego w 2008 i 2009 roku, ale jednocześnie „pokazał granice renacjonalizacji”. Krastev ocenia, że dziś „kuszący” wydaje się wizerunek „silnego państwa, które przechowuje wszystkie zasoby, potrzebne społeczeństwu w czasie kryzysu”. „Niezależnie od tego koronakryzys jest być może najbardziej przyjaznym globalizacji ze wszystkich kryzysów, które grożą ludzkości, bo dowodzi wielkiego znaczenia współpracy międzynarodowej” – pisze.

Trzeci paradoks wynikający z pandemii związany jest, zdaniem Krasteva, z tym, że „strach przed wirusem we wczesnej fazie pandemii, doprowadził do stanu narodowej jedności, której wiele społeczeństw od dawna nie doświadczyło”. Jednak z upływem czasu strach maleje i trudniej będzie uznać, że zagrożenie kiedykolwiek było realne. „Kraje które szczególnie skutecznie zwalczały wirusa albo miały szczęście i zostały oszczędzone, będą tymi, w których opinia publiczna szczególnie mocno będzie krytykować rządy za politykę lockdownu” – ocenia bułgarski politolog.

Odrzucenie autorytarnych rządów

Za czwarty paradoks uznaje on to, że pandemia COVID-19 „zawiesiła demokrację”, szczególnie w Europie, gdzie wiele państw wprowadziło stan nadzwyczajny, „ale przez to utrzymała w granicach tęsknotę ludzi za autorytarnym rządem”. „Fakt, że zamrożono prawa i wolności obywatelskie, doprowadzi raczej do odrzucenia niż poparcia autorytaryzmu” – ocenia Krastev.

Piąty paradoks Krasteva dotyczy Unii Europejskiej, która na początku kryzysu wyraźnie odsunęła się na ubocze. Tymczasem pandemia może mieć większe znaczenie dla jej przyszłości, niż jakiekolwiek inne wydarzenie w jej historii. „UE ryzykuje nie tylko terytorialny rozpad, jak w przypadku Brexitu, ale i utratę znaczenia” – uważa politolog.

Kolejnym paradoksem jest to, że pandemia „obudziła demony, które wstrząsnęły Europą podczas poprzednich kryzysów”: wojny z terroryzmem, kryzysu uchodźczego i finansowego. Ale jednocześnie „zrewidowała polityczne ich rezultaty” – pisze autor.

Ivan Krastev wyjaśnia, że chodzi o gotowość w UE do uwspólnotowienia długów i rozluźnienia dyscypliny finansowej, większą gotowość Europejczyków do ograniczenia prawa do prywatności w zamian za zwiększenie ich bezpieczeństwa, a także możliwość tymczasowego zamknięcia wewnętrznych granic UE, na czym traci zarówno wschód jak i zachód Europy.

Pandemia wymusi pogłębienie UE?

Ostatni z paradoksów ma polegać – według Krasteva – na tym, że „właśnie presja deglobalizacji skłania Europejczyków do realizacji większej liczby wspólnych strategii, a nawet przenoszenia nadzwyczajnych uprawnień na Brukselę”. Jak wyjaśnia autor, kompetencje w sferze ochrony zdrowia należą w UE do państw członkowskich, a „UE okazała się strukturalnie niezdolna do złagodzenia nadchodzącej katastrofy, pozbawiona znaczenia w chwili, gdy ludzie potrzebowali ochrony”. Zdaniem Krasteva „w czasie koronakryzysu chwile, gdy Unia Europejska zaczynała przypominać ostatnie dziesięciolecia Świętego Cesarstwa Rzymskiego, gdy ludzie żyjący na jego terytorium nie byli świadomi, że są jeszcze jego częścią”.

Ivan Krastev uważa, że wskutek pandemii może dojść do pogłębienia integracji europejskiej w niektórych dziedzinach. „Koronawirus, który przypomina produkt globalizacji w połączeniu z uznaniem, iż ekonomiczny nacjonalizm XIX wieku nie jest opcją dla małych i średnich europejskich państw narodowych, może być szansą dla nowo ukształtowanego nacjonalizmu, skoncentrowanego terytorialnie na UE. Koronawirus nauczył Europejczyków, że jeśli chcą chronić bezpieczeństwo, to nie mogą zaakceptować świata, w którym większość leków i maseczek produkowana jest poza Europą” – pisze Ivan Krastev.

Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na Facebooku! >> 

„Największym paradoksem pandemii COVID-19 jest to, że zamknięcie granic między krajami UE i izolacja ludzi w ich mieszkaniach uczyniła nas większymi kosmopolitami, niż kiedykolwiek. Być może pierwszy raz w historii ludzie na całym świecie mówią o tym samym i podzielają te same obawy” – ocenia bułgarski politolog.

Koronakryzys. Jak głęboka będzie recesja?