Die Zeit: Czy PiS wejdzie do międzynarodówki nacjonalistów?
11 kwietnia 2019Lewicowo-liberalny tygodnik „Die Zeit” na wstępie opublikowanej w najnowszym wydaniu analizy przypomina o niedawnym spotkaniu w Mediolanie zorganizowanym przez szefa włoskiej partii Lega, ministra spraw wewnętrznych Matteo Salviniego. W spotkaniu uczestniczyły niemiecka Alternatywa dla Niemiec (AfD) oraz partie z Danii i Finlandii.
Celem tego sojuszu jest zjednoczenie jak największej liczby partii skrajnie prawicowych i krytycznych wobec UE – stworzenie międzynarodówki nacjonalistów – czytamy w materiale autorstwa Matthiasa Krupy, Ulricha Ladurnera i Mariam Lau.
Salvini liderem międzynarodówki nacjonalistów?
„Od Szwecji po Włochy, od Hiszpanii po Słowację – niemal wszędzie w Europie w minionych latach umocniły się autorytarne, ksenofobiczne i daleko na prawo znajdujące się partie. Nawet w Hiszpanii, która przez długi czas wydawała się być uodporniona, grasuje od niedawna nacjonalizm” – czytamy w „Die Zeit”. Ich celem jest przywrócenie rzekomo utraconej niepodległości, a ich przeciwnikiem Bruksela – „centrala biurokratycznej ciemności”.
Do tej pory nacjonaliści wykorzystywali Parlament Europejski do mieszania w polityce ich krajów pochodzenia. Obecnie są silni w swoich krajach i chętnie odwróciliby kolejność. Najbardziej pali się do tego właśnie Salvini.
Zdaniem „Die Zeit”, Lega ma szanse na stanie się po wyborach najsilniejszą pojedynczą partią w PE, silniejszą nawet niż CDU. „Salvini chce czegoś więcej” – piszą niemieccy dziennikarze przypominając, że podczas swoich podróży po Europie włoski polityk „tworzy sieć”.
Spotkanie z Kaczyńskim
W Warszawie Salvini spotkał się z Jarosławem Kaczyńskim – „silnym człowiekiem PiS”, proklamując potem „włosko-polską oś”. W Mediolanie przyjmował Viktora Orbana, który nazwał go „swoim bohaterem”. W ubiegłym tygodniu zjadł robocze śniadanie z Le Pen.
Zdaniem „Die Zeit” w wyborach europejskim nacjonalistom chodzi nie tylko o jak największą liczbę mandatów, lecz także o połączenie swoich sił.
Elementem łączącym wszystkie te partie jest „rzekoma groźba islamizacji chrześcijańskiego Zachodu”, a także zagrożenie ze strony, jak ujął to były polski minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski, „świata składającego się z cyklistów i wegetarian”, parytetów kobiet, małżeństw homoseksualnych i gender – piszą Krupa i współautorzy. Za przeciwników robią też brukselscy „globaliści” i tzw. EUZSRR”. Ich celem jest Europa ojczyzn.
Co poza wrogością do islamu?
Poza wrogością do islamu i walką z nielegalną migracją oraz odrzuceniem brukselskiego centralizmu niewiele jest elementów, która łączą. Również partie prawicowe dzielą się na Północ i Południe. „Na Północy mamy zwolenników sojuszu z Ameryką i gospodarczych liberałów, na Południu przyjaciół Rosji i patriotów socjalnych, którzy nie mają zastrzeżeń wobec unii transferowej” – tłumaczy Anders Vistisen z Dańskiej Partii Ludowej.
Dla Duńczyków i Finów nowe długi zaciągane przez Włochów są trudne do zniesienia – zaznacza „Die Zeit”.
Jarosław Kaczyński pomimo podobieństw w obronie przed migracją stara się o zachowanie dystansu wobec sojuszu Salviniego – piszą autorzy zwracając uwagę, że podczas wizyty Włocha na początku roku w Warszawie nie było ani wspólnego zdjęcia, ani konferencji prasowej.
Kaczyński ostrożny
„Najważniejszym powodem tej powściągliwości jest bliski stosunek do Rosji nie tylko Legi, lecz także FPOe, RN czy AfD” – wyjaśniają dziennikarze „Die Zeit”.
Szef AfD Juergen Meuthen ujawnił, że „dobrze mu się ostatnio rozmawiało z polskim kolegą parlamentarnym z PiS”. „Zapewniłem, że AfD utrzymuje dobre relacje z Rosją, nie jest natomiast od niej zależna” – mówi Meuthen. Jak przyznaje, niedawne relacje „Spiegla” o kontaktach jednego z posłów AfD z Kremlem zostały w Polsce dokładnie odnotowane.
Co najmniej dwie frakcje w PE?
„Die Zeit” przepowiada, że różnice poglądów nie znikną po wyborach. Zamiast jednej, nacjonaliści utworzą zapewne co najmniej dwie prawicowe frakcje w PE. Nie jest wcale przesądzone, że sojusz Salviniego będzie frakcją silniejszą. Nie wiadomo, jak zachowa się hiszpański Vox, a największą niewiadomą jest Fidesz Orbana.
7-punktowy program wyborczy Orbana, którego głównymi hasłami jest walka z migracją i z biurokratami z Brukseli, nie ma wiele wspólnego z zasadami Europejskiej Partii Ludowej, której jest ciągle członkiem.
Radykalna prawica zdobędzie w PE więcej miejsc, ale nie będzie miała większości. Będzie też miała coś do powiedzenia w sprawie nowej Komisji Europejskiej, chociaż Salvini nie zostanie jej szefem – czytamy w konkluzji.