Die Zeit o Halinie Karin: „Zapomniana bohaterka”
13 kwietnia 2023Niemiecki tygodnik „Die Zeit” opisuje losy zapomnianej bohaterki – polskiej Żydówki Haliny Karin, która 19 maja 1942 roku podłożyła bombę w warszawskim kasynie przy alei Szucha. Autorzy artykułu – wiedeńscy historycy Johannes Koll i Frederik Lange – piszą, że zamach na kasyno był jednym z aktów oporu, które utorowały drogę powstaniu w getcie warszawskim. To ostatnie rozpoczęło się 19 kwietnia 1943.
Działała w ruchu oporu
Halina Karin urodziła się w 1917 roku w Krakowie, przyszła na świat jako Halina Kohn, ale w 1937 roku zmieniła oficjalnie nazwisko na mniej żydowskie – Karin. Studiowała wtedy w Wyższej Szkole Handlowej w Wiedniu, a studia udało jej się ukończyć tuż przed marcem 1938 roku, kiedy to stopniowo zakazywano studiowania żydowskim studentom i studentkom.
Po studiach Karin wróciła do Polski i wstąpiła do ruchu socjalistycznego w Warszawie, poznając ludzi, którzy mieli mieć decydujący wpływ na jej życie. Wśród nich był Kazimierz Dębnicki, pochodzący z zamożnej katolickiej rodziny. To za niego Halina Karin wyszła z rozsądku, a małżeństwo to uratowało jej później życie.
Oboje działali w ruchu oporu, wykorzystując pracę w firmie Georga Bindera do aktów sabotażu. W złomie, który berlińska firma transportowała z okupowanej Polski do Niemiec, ukrywali ładunki, które wybuchały później podczas przetapiania w niemieckich hutach. Oboje dołączyli do organizacji podziemnej Gwardia, w której Halina Karin poznała Tadeusza Korala. To z nim dokona z polecenia Armii Krajowej zamachu na kasyno przy alei Szucha. Celem zamachu było ukaranie przedstawicieli środowisk kolaborujących z Niemcami.
Zamach na kasyno
19 maja 1942 roku Halina Karin i Tadeusz Koral weszli na teren kasyna, usiedli przy stoliku i zamówili kolację. W tym czasie umieścili ukrytą w damskiej torebce bombę za kotarą. Opuścili lokal kilka minut przed wybuchem bomby, która zniszczyła kasyno, raniła wiele osób, a może nawet zabiła – piszą wiedeńscy historycy.
Niemcom nie udało się schwytać sprawców zamachu. Wprawdzie dwa miesiące później Tadeusz Koral został aresztowany i wysłany do różnych obozów koncentracyjnych, ale nie za bombę w kasynie. Halina i jej mąż Kazimierz działali dalej podczas wojny w ruchu oporu, pomagając przy produkcji broni dla partyzantów. Kiedy do fabryki w Suchedniowie weszło Gestapo i zatrzymało Halinę Karin oraz innych zatrudnionych, jej mąż Kazimierz zapewnił, że jest „wierzącą katoliczką”. Uratował jej w ten sposób życie. W izraelskim miejscu pamięci Jad Waszem Kazimierz Dębnicki wymieniony jest jako jeden ze „Sprawiedliwych wśród Narodów Świata”.
Zapomniana bohaterka
Halina Karin przeżyła wojnę, rozstała się z Dębnickim i poślubiła Stefana Nawrockiego. W 1957 roku wyemigrowała z rodziną do Peru. Historycy przypuszczają, że zmusiła ich do tego sytuacja polityczna w stalinowskiej Polsce i utrata nadziei na reformy systemu socjalistycznego po brutalnym stłumieniu demonstracji w Poznaniu w 1956 roku i klęsce powstania na Węgrzech. W Peru Halina Karin dożyła prawie 100 lat, umarła w 2016 roku.
„W Polsce (i nie tylko tam) pozostaje w znacznej mierze nieznana, choć o zamachu i jej udziale donoszono już w 1945 roku. Poza tym, że po wojnie została odznaczona polskim Krzyżem Walecznych, jej opór wobec reżimu nazistowskiego nie doczekał się prawie żadnego uznania” – czytamy w „Die Zeit”. „Czy jako kobieta, niekomunistka, Żydówka i wreszcie emigrantka nie pasowała do schematu polskiej kultury pamięci po 1948 roku?” – pytają historycy.
W przeciwieństwie do Tadeusza Korala Haliny Karin nie uwieczniono nawet na kamieniu pamiątkowym na terenie warszawskiego kasyna przy alei Szucha. „A przecież jej działanie miało decydujące znaczenie dla aktu oporu z maja 1942 roku. Czas, by uhonorować ją za odwagę” – konstatują autorzy artykułu w „Die Zeit”.