Die Zeit: Tusk może stać się postacią kluczową w UE
7 czerwca 2024„Polityczny punkt ciężkości Europy przesunął się w ostatnich dwóch latach na wschód i północ. Oczywistym powodem jest wojna w Ukrainie. Właśnie tam europejska architektura pokojowa broniona jest przed agresją Rosji. Linia, wzdłuż której pewnego dnia zatrzyma się ofensywa Rosji, będzie nową granicą Europy” – pisze Joerg Lau w komentarzu opublikowanym w piątek w internetowym wydaniu tygodnika „Die Zeit”.
Wybory do Parlamentu Europejskiego odbywają się w szczególnym momencie. Wolność i prawo do samostanowienia zagrożone są od zewnątrz i od wewnątrz. W tej sytuacji, zdaniem autora, „wybiła godzina Europy Środkowej”. To od państw tego regionu zależy podczas wyborów bardzo dużo.
Małe narody między Rosją a Niemcami
Jak pisze Lau, szczególne historyczne doświadczenie krajów środkowoeuropejskich przesądza o ich znaczeniu. Autor przywołuje opinię czeskiego pisarza Milana Kundery, który w napisanym w 1983 eseju „Uprowadzony Zachód” pisał o Europie Środkowej jako „niebezpiecznej strefie małych narodów pomiędzy Rosją a Niemcami”.
Mały naród – tłumaczy komentator – jest narodem, którego byt może być zakwestionowany w każdym dowolnym momencie, który może upaść i zniknąć, i który o tym wie. Francuzi, Rosjanie, Brytyjczycy nie zajmują się zwykle pytaniem, czy ich naród przetrwa, a ich hymny opiewają wielkość i wieczność. Natomiast polski hymn zaczyna się od słów – „Jeszcze Polska nie zginęła…” – czytamy w „Die Zeit”.
Europa Środkowa była dla Kundery „siedliskiem małych narodów”. Dziś, w obliczu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, dotyczy to całej UE – podkreślił Lau. „Wyostrzając, w Europie są dziś tylko małe narody oraz takie, które tego jeszcze nie dostrzegły” – pisze niemiecki dziennikarz.
Doświadczenie zagrożonej suwerenności łączy
Doświadczenie zagrożonej suwerenności tłumaczy solidarność między krajami, które właściwie dużo dzieli – Finlandię, Estonię, Łotwę, Litwę, Polskę, Czechy, Słowację i Węgry – wylicza autor. Przedstawiciele tych krajów są jego zdaniem – najbardziej interesującymi politykami UE. Wymienił w tym kontekście Donalda Tuska, prezydenta Finlandii Alexandra Stubba, premier Estonii Kaję Kallas, prezydenta Czech Petra Pavla i premiera Węgier Viktora Orbana.
Jak podkreślił, z wyjątkiem Orbana, wszyscy ci politycy przodują w poparciu Ukrainy i ostrzegali od dawna Niemców przed naiwnym podejściem do Rosji. Autor chwali Polską za wydatki na wojsko w wysokości 4 proc. PKB i opowiada się za „nowym podziałem pracy” między Berlinem a Warszawą – „Polska obroni Europy – Niemcy płacą”.
Niemcy i Francja potrzebują Polski i Tuska
Lau zwrócił uwagę na różnice między krajami środkowoeuropejskimi w podejściu do demokracji i Rosji. Jednak w kwestii Zielonego Ładu i obrony przed migracją mieszkańcy Europy Środkowej znajdują wspólny język. Tusk reprezentuje w tych sprawach podobne stanowisko co Orban i Fico – ocenił komentator. Wszystkie kraje regionu chcą też utrzymać jednomyślność w głosowaniach w UE.
Jeżeli eurowybory skończą się przepowiadanym zwrotem na prawo, Donald Tusk może stać się kluczową postacią nowej UE – przewiduje Lau. Tusk jest „insiderem” z kontaktami w Brukseli, a równocześnie jest politykiem centrum, który udowodnił w Polsce, że można pokonać narodowy populizm przy urnach wyborczych.
Macron i Scholz wyjdą z wyborów osłabieni. Sytuacja Tuska jest lepsza. Niemcy i Francja potrzebują wsparcia polskiego premiera, który nastawiony jest proeuropejsko i ucieleśnia przesunięcia na wschód w Europie. „Polska musi wejść do centrum decyzyjnego, gdyż środek leży teraz bardziej na wschodzie” – podsumował komentator „Die Zeit” Joerg Lau.