Ekspert: Sankcje wobec Białorusi muszą być znacznie szersze
1 lutego 2021Deutsche Welle: Czy Unia Europejska pamięta w sytuacji pandemii o krajach na wschód od niej? Czy przesunęły się one gdzieś na jakiś dalszy margines jej pola widzenia?
Paweł Kowal: Wszystkie kwestie związane z Partnerstwem Wschodnim obowiązują nadal. W kontekście samej pandemii Unia wyraziła gotowość udzielenia konkretnej pomocy każdemu z tych państw i Ukraina czy Gruzja z niej skorzystały.
Głównym problemem jest dziś jednak Białoruś, czyli to, jak Unia Europejska i instytucje europejskie reagują na wyjątkową, historyczną mobilizację społeczną na Białorusi. W historii Europy Środkowej nie było dotychczas tak długiego, tak dużego protestu. I z tego punktu widzenia trzeba postawić pytanie, czy jest dzisiaj siła, która jest w stanie utrzymać uwagę Europy na tym, co się dzieje na Białorusi. W końcu Białoruś jest w Europie, choć nie jest częścią Unii Europejskiej.
Jest jeszcze Rosja…
Białoruś jest formalnie związana z Rosją, de facto stanowią one konfederację. Ale jednak na naszych oczach w środku kontynentu dochodzi i do tortur, i do zamykania niewinnych ludzi w więzieniach, i do zatrzymywania na ogromną skalę osób uczestniczących w demonstracjach.
Takim podstawowym warunkiem reakcji Zachodu zawsze jest mobilizacja na miejscu. W wypadku Białorusi ten warunek jest w stu procentach spełniony. Powstaje pytanie, czy Unia Europejska, czy instytucje europejskie, a konkretnie Komisja Europejska i Europejska Służba Działań Zewnętrznych, są w stanie reagować na to, co się dzieje na Białorusi. Czy jest jakieś państwo, albo postać, albo wydarzenie, które byłyby w stanie zwrócić uwagę na to, co bezpośrednio dotyczy wschodniej granicy Unii.
Czy reakcją Unii Europejskiej na wydarzenia na Białorusi powinno być coś więcej niż tylko sankcje?
W pierwszej fazie była to reakcja polityczna dezawuująca Łukaszenkę; pokazująca, że trudno uznać wynik wyborów, do których doszło na Białorusi. Potem, w drugiej fazie pojawiły się programy pomocy opozycji i pewne wsparcie moralne. Pojawiła się też próba, ostatecznie udana, ustalenia jakieś minimalnej chociaż liczby osób objętych sankcjami.
Ale to nie są instrumenty, które wystarczą, żeby dać nadzieję. Sankcje muszą być znacznie szersze. Niestety, prawda jest taka, że sprawdzają się tylko sankcje gospodarcze, ponieważ dopiero one ostatecznie podcinają legitymizację autorytarnej władzy, w tym wypadku władzy Łukaszenki. A do tego nie doszło. Dziś mamy do czynienia z pewnym zablokowaniem tematu białoruskiego w kontekście polityki Unii Europejskiej. Być może stymulującym elementem będzie nowa administracja amerykańska.
Pocieszające i budzące nadzieję jest to, że w administracji amerykańskiej są politycy, którzy mają pojęcia o tym regionie, począwszy od prezydenta Joe Bidena, jak choćby sekretarz stanu Antony Blinken. Co nie zawsze było oczywiste w amerykańskiej polityce.
W ekipie Bidena ma się znaleźć także polityk urodzony w kraju komunistycznym, przyszły sekretarz bezpieczeństwa krajowego Alejandro Mayorkas. Urodził się w Hawanie. [Jego nominację musi jeszcze zatwierdzić Senat. Głosowanie w tej sprawie oczekiwane jest w poniedziałek 1 lutego – przyp.]
Tak. Ale są politycy, którzy znają region. Sekretarz stanu Antony Blinken wywodzi się z regionu [Jego dziadek ze strony ojca urodził się w Kijowie, jego ojczym Samuel Pisar zaś w Białymstoku; był ocalałym z Holokaustu – przyp.]. Prezydent Biden, gdy był wiceprezydentem, spędził dużo czasu zajmując się sprawami ukraińskimi. Myślę więc, że kontekst wschodnioeuropejski będzie zrozumiały dla kluczowych postaci administracji amerykańskiej.
Wróćmy do Europy. Czy Unia Europejska dysponuje jakimiś mechanizmami, z których jeszcze nie skorzystała w stosunku do Białorusi?
UE skorzystała z wszystkich mechanizmów, którymi dysponuje, ale w niewystarczającym zakresie. W dużo większym zakresie należy skorzystać z mechanizmu sankcji, w dużo większym zakresie z mechanizmu wsparcia dla społeczeństwa obywatelskiego. W kontekście zimy szczególnie rozbudowane powinno być wsparcie humanitarne. Ważne jest także wsparcie dla środowisk politycznych i środowisk pozarządowych. I trzeba każde z tych środowisk widzieć troszeczkę oddzielnie, bo one mają różne cele. Kluczowe jest także poparcie polityczne dla działaczy, by nie musieli wyjeżdżać za granicę. By zagwarantować im przynajmniej możliwość bezpiecznego pozostania w swoim kraju.
Które kraje są najistotniejsze w relacji UE do Białorusi?
Państwa na wschodzie Unii, które graniczą z Białorusią, czyli Polska i Litwa. Jeżeli chcemy uzyskać jakąś wyraźniejszą aktywność Unii, musimy zacząć od aktywności tych dwóch krajów. W Unii Europejskiej jest bowiem tak, że ten, kto jest najbliżej, powinien być animatorem w takiej sytuacji. Od niego się oczekuje aktywności. Dopiero później zwykle wchodzi aktywność innych państw czy innych instytucji.
Ale Polska sama ma problemy w Unii Europejskiej. Nie jest to przeszkodą?
To dziś trochę hamuje polskie możliwości działania. Nie wiem, czy w stu procentach, bo jednak to, co się dzieje na Białorusi, na pewno mogłoby przemówić do wyobraźni polityków europejskich.
I na koniec osobiste spojrzenie: Jak to się skończy?
Myślę, że rozstrzygnięta jest już kwestia, że Łukaszenka odejdzie. Na pewno w średnioterminowej perspektywie. Pytanie, czy do tego czasu społeczeństwo białoruskie będzie w stanie wykształcić przywódców, którzy będą w stanie wystartować i wygrać w ramach normalnych wyborów. Bo wydaje się, że Rosja czeka na taki moment, kiedy będzie można usunąć Łukaszenkę, a w jego miejsce wstawić jakieś polityka, który miałby sankcję pochodzącą z wyborów, ale byłby de facto dzieckiem politycznym Łukaszenki.
Dziękuję bardzo.
Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>
* Historyk i politolog Paweł Kowal jest profesorem w Instytucie Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk. Prowadzi badania transformacji państw Europy Środkowej i byłych republik ZSRS. Laureat Nagrody im. Gedroycia 2014.