"Eksperymenty na małpach są etycznie uzasadnione!" [WYWIAD]
14 maja 2015DW: Pana kolega prof. Nikos Logothetis, dyrektor działu badań procesów kognitywnych w Instytucie im. Maxa Plancka w Tybindze chce się wycofać z badań na ssakach naczelnych z powodu wrogości i gróźb ze strony obrońców praw zwierząt. Jak Pan i koledzy zareagowaliście na to?
Andreas Nieder: Przyjęliśmy tę decyzję z wielkim ubolewaniem, ponieważ oznacza to koniec renomowanych i cenionych na całym świecie badań. Uważam za skandal, że decyzje w państwie prawa są podejmowane wywieraniem presji na nauce siłą, wrogością i groźbami.
Czy Pan też znalazł się w takiej sytuacji?
Gróźb i wrogości doświadczam raz po raz. To jest coś, z czym trzeba się pogodzić. Chociaż wcale nie jest to oczywiste w państwie prawa, które reguluje wszystko ustawowo. To, co my robimy jako badacze jest z jednej strony legalne: otrzymujemy pozwolenia zanim rozpoczynamy badania i kierujemy się zapisami w ustawie o ochronie zwierząt.
I jest to też uzasadnione: jestem głęboko przekonany, że po szczegółowym rozważeniu wszystkich aspektów sprawy, mamy podstawy, aby kontynuować badania na zwierzętach.
Konkretne korzyści
Których wyników badań nie można by osiągnąć w inny sposób?
Bez badań, w których wykorzystywane są ssaki naczelne, niemożliwe byłoby obecnie wyjaśnienie pewnych mechanizmów w dwóch obszarach biomedycyny. Pierwszy z nich to badania nad infekcjami: u naczelnych występują bardzo specyficzne czynniki zakaźne, które są też groźne dla ludzi. Mechanizmy infekcji i ich zwalczanie np. przez produkcję szczepionek, są bez badań na naczelnych nie do pomyślenia. To dotyczy na przykład HIV/AIDS, wirusowego zapalenia wątroby czy eboli.
Drugim obszarem są badania na mózgu, neurobiologia. W tym przypadku mamy do czynienia ze specyficznymi u naczelnych strukturami i funkcjami mózgu, które wymagają poznania, aby można było pomóc ludziom przy urazach mózgu czy chorobach neurologicznych. Jednym z przykładów jest tzw. rozrusznik czy głęboka stymulacja mózgu. W chorobie Parkinsona można złagodzić pewne objawy poprzez implantację elektrod do głębokich struktur mózgu, który otrzymuje impulsy o wysokiej częstotliwości. To powoduje zmniejszenie i zanikanie symptomów charakterystycznych dla choroby Parkinsona. Ta metoda leczenia została opracowana w badaniach prowadzonych na naczelnych i jest obecnie stosowana z powodzeniem w medycynie ludzkiej.
Ochrona zwierząt w labolatorium badawczym
Jak wygląda sprawa przestrzegania wymogów dotyczących dobrostanu zwierząt w praktyce – w laboratorium?
Przed rozpoczęciem eksperymentów zgłaszamy je to do odpowiednich urzędów i Komisji Etyki, które dokonują oceny ich zasadności pod względem naukowym i etycznym. Aby otrzymać pozwolenie na przeprowadzenie badań my z kolei musimy najpierw rozważyć wszystkie ich pozytywne i negatywne aspekty i udowodnić, że oczekiwane korzyści przeważają nad obciążeniami dla zwierząt. W trakcie badań czuwa nad nami Inspekcja Weterynaryjna. Przychodzą do nas niezapowiedziani lub zapowiedziani lekarze i kontrolują, czy przestrzegamy przepisów. Ze wszystkich dziedzin z udziałem człowieka i zwierząt, badania na zwierzętach są najbardziej regulowane
Nie zapominajmy, że większość zwierząt – ponad 99 procent – przeznaczana jest na żywność. W Niemczech ubija się rocznie 500 do 600 milionów zwierząt. Trzymając w domu zwierzęta nie pytamy ich, czy to im się podoba czy nie. Chodzimy z nimi do weterynarza, a przecież on wykorzystuje metody leczenia i lekarstwa, które powstały w wyniku eksperymentów na zwierzętach i były na nich testowane. Zwierzęta, które zmarły na skutek badań eksperymentalnych to niecały jeden procent – w obszarze, który w mojej opinii, ma najsilniejsze etyczne uzasadnienie, gdyż w tym wypadku chodzi rzeczywiście o zdrowie i życie człowieka.
Obrońcy praw zwierząt krytykują stres u zwierząt poddawanych eksperymentom. Czy mógłby Pan opisać, jak wygląda życie takich zwierząt?
Zwierzęta nocują z innymi zwierzętami w małych stadach w dużych zbiorowych pomieszczeniach. Przed południem są dwie do trzech godzin w laboratorium, gdzie przeprowadzany jest trening. Koło południa wracają do swoich pomieszczeń i zostają tam do następnego dnia. Tak że przez większość czasu mamy do czynienia z autentycznym chowem zwierząt. Dlatego tworzy się im warunki życia właściwe dla danego gatunku. Jeśli to się udaje, jest to dużym osiągnięciem w rozumieniu ochrony zwierząt. Pracujemy ze zwierzętami od wielu lat, dlatego w badaniach nad ssakami naczelnymi wykorzystujemy też najmniej zwierząt.
Czy eksperymenty na zwierzętach staną się któregoś dnia zbyteczne?
Często pisze się o tym, ale oceniając obecny stan wiedzy jako fizjolog uważam, że trudno będzie zastąpić eksperymenty na zwierzętach.
* Andreas Nieder jest profesorem zoopsychologii na Uniwersytecie w Tybindze. Na naczelnych i wronach bada m.in., jak poszczególne części mózgu umożliwiają inteligentne i celowe zachowania.
Rozmawiał Fabian Schmidt
tłum. Barbara Cöllen