Erling Haaland. Złoty chłopiec z Norwegii bije rekordy
28 listopada 2020Po niespełna roku w Bundeslidze piłkarski świat zachwyca się 20-letnim Norwegiem. Erling Haaland wszedł do zespołu wicemistrza Niemiec bez żadnych kompleksów. W debiucie potrzebował zaledwie 23 minut do ustrzelenia hat-tricka.
Wielu mogłoby poprzestać na takim „wejściu smoka”, oprawić zdjęcie z meczu w ramkę i wiecznie wspominać wyjątkowy debiut. Haaland jednak nie miał zamiaru się zatrzymywać.
Ostatnie dwa trafienia w Lidze Mistrzów z FC Brugge sprawiły, że pobił kolejny rekord. W rozgrywkach strzelił już łącznie szesnaście goli, potrzebując do tego zaledwie dwunastu meczów. Nikt przed nim nie osiągnął tego szybciej. Nawet Robert Lewandowski potrzebował 25 spotkań, by zebrać tyle bramek co Norweg.
Do zeszytów skautów najsilniejszych klubów europejskich trafił ponad rok temu. Wówczas pokazywał swój talent w barwach Red Bull Salzburg. Mistrz Austrii nie miał zbyt dużych szans na wyjście z grupy, ale nie przeszkadzało to nastolatkowi w wypromowaniu się. Obecnie grając dla Borussii Dortmund, przewodzi klasyfikacji strzelców Ligi Mistrzów z sześcioma bramkami na koncie.
Konkurent Lewandowskiego
Haaland nie oszczędza bramkarzy również w Bundeslidze. W premierowym sezonie strzelił łącznie trzynaście goli. W pół sezonu uzyskał lepszy rezultat niż większość napastników, mających na to cały rok.
Tym razem w wyścigu o tytuł króla strzelców startuje już z równej pozycji. Klasyfikacji przewodzi Robert Lewandowski z jedenastoma trafieniami. W ostatnim meczu BVB z Herthą Berlin Haaland strzelił aż cztery gole – dzięki czemu ma ich łącznie na koncie już dziesięć.
Obserwując wyczyny młodego snajpera, nie jest dziwne, że chciałyby go mieć w swoich szeregach takie potęgi jak Real Madryt lub Manchester United. Dyrektor sportowy BVB Michael Zorc podkreśla jednak, że „liczą na długotrwałą współpracę”.
Portal Transfermarkt zaktualizował ostatnio wartości rynkowe gwiazd niemieckiej Bundesligi. Według najnowszego zestawienia Haaland jest najdroższym piłkarzem ligi. Wycenia się go na sto milionów euro. Jeszcze w styczniu 2019 roku był wart „zaledwie” 5 milionów euro.
Rozpierająca ambicja
Treściwie spisuje się nie tylko na murawie. Kompilacje z użyciem jego krótkich i logicznych do bólu wypowiedzi stały się viralami w mediach społecznościowych. Przed kamerami nieraz sprawia wrażenie chłopca, którego peszy cała otoczka, i który tak naprawdę znów chciałby wziąć piłkę pod pachę i cieszyć się grą.
„Czasami złoszczę się na siebie. Zawsze chcę osiągać więcej. Byłem taki przez całe życie” – tłumaczył ostatnio sam zainteresowany. Ostatnio został również laureatem nagrody Golden Boy (Złoty Chłopiec) dla najlepszego piłkarza do lat 21 grającego w Europie.
Trener BVB Lucien Favre nie musi narzekać na dyspozycję młodego Norwega. Jednak nawet on stara się rozsądnie dysponować siłami swojej gwiazdy. „Nie może zawsze grać przez 90 minut. Musimy dbać o jego zdrowie” – tłumaczył.
„Nie wiem, dlaczego stało się normalnym, że trener mnie ostatnio zmienia w końcówkach. Może chce, żebym strzelał jeszcze więcej goli. Muszę chyba strzelać tak często i szybko, jak to tylko możliwe” – powiedział pół żartem pół serio po ostatnim meczu Ligi Mistrzów.
„To szaleniec – oczywiście w pozytywnym sensie. Erling chce strzelać bramki, zawsze i wszędzie. Jego potencjał jest ogromny. Będzie i musi robić postępy. Nie zapominajmy przede wszystkim o tym, że ten chłopak ma dopiero dwadzieścia lat” – kwituje trener Borussii.