Europarlament zatwierdza Komisję Europejską von der Leyen
27 listopada 2019Parlament Europejski zagłosował dziś za całym składem nowej Komisji Europejskiej (461 głosów za, 157 przeciw, a 89 europosłów wstrzymało się od głosu), która rozpocznie pracę 1 grudnia. Opiera się na europarlamentarnej koalicji centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej (m.in. PO i PSL), centrolewicy (m.in. SLD i Wiosna) oraz liberalnej grupy „Odnowić Europę”. Dziś głosowanie „za” zadeklarował też – ustami Ryszarda Legutki – klub konserwatystów zdominowany przez PiS.
Jednomiesięczne opóźnienie w starcie nowej Komisji było spowodowane utrąceniem kandydatów na komisarzy z Francji, Węgier oraz Rumunii i organizacją nowych przesłuchań ich następców. Swego kandydata na komisarza UE w ogóle nie wysunęła Wlk. Brytania, ale unijni prawnicy – po pewnym ociąganiu – stwierdzili, że brytyjski wakat nie jest przeszkodą. Jednak niewykluczone, że aż do brexitu (planowanego na koniec stycznia) Komisja będzie wstrzymywać się m.in. od decyzji w śledztwach antymonopolowych, które później – z racji wakatu, czyli „wadliwej konstrukcji” – mogłyby być podważane w TSUE np. przez wielkie firmy zmuszone do płacenia kar nakazanych przez Brukselę.
Ile pieniędzy na klimat dla Polski?
Nowa Komisja zamierza już w połowie grudnia przedstawić swój plan – pilotowanego przez jej wiceprzewodniczącego Fransa Timmermansa – „zielonego ładu” zmierzającego do osiągnięcia neutralności klimatycznej Unii w 2050 r. – „Zielny ład” jest koniecznością dla zdrowia naszej planety i naszych społeczeństw oraz dla naszej gospodarki. „Zielony ład” to nasza nowa strategia rozwoju gospodarczego. Pomoże redukować emisje gazów cieplarnianych przy jednoczesnym tworzeniu nowych miejsc pracy – powiedziała dziś von der Leyen w Parlamencie Europejskim. Neutralność klimatyczna w 2050 r. oznaczałaby – zdaniem wielu ekspertów – konieczność podwyższenia obecnego celu redukcji emisji w 2030 r. z 40-45 proc. (w porównaniu z 1990 r.) do 50-55 proc.. A to oznaczałaby m.in. dla Polski poważne zwiększenie kosztów, czyli głównie nakładów na inwestycje w transformację energetyczną.
Von der Leyen powtórzyła dziś obietnice nowych stworzenia „mechanizmów na rzecz sprawiedliwej transformacji” energetycznej, które miałyby pomóc zwłaszcza najbardziej dotkniętym, np. kopalnianym regionom. Szkopuł w tym, że – jak wynika z licznych przecieków z Komisji Europejskiej – nowy Fundusz Sprawiedliwej Transformacji jest planowany na zaledwie 5 mld euro w przyszłej siedmiolatce budżetowej.
– To zapewne będzie tylko kilka miliardów. Jednak chodzi o to, by zasada sprawiedliwej transformacji była wpisana albo tez powiązana z dużą częścią całego budżetu UE, w tym z polityką spójności i rolną. Do tego należy wliczyć także m.in. pożyczki z Europejskiego Banku Inwestycyjnego – tłumaczy Pascal Canfin, szef europarlamentarnej komisji ds. środowiska z partii Emmanuela Macrona.
Premier Mateusz Morawiecki zawetował w czerwcu cel neutralności klimatycznej UE w 2050 r., ale temat kryzysu klimatycznego wróci na szczycie UE z 12-13 grudnia. – Polskie weto zniszczyłoby całą nową narrację von der Leyen o „zielonym ładzie”. Ale myślę, że teraz są szanse, że Polska to weto odpuści. Tyle, że to zrozumiałe, że premier Morawiecki pyta w Brukseli o koszty i nie może wrócić do Warszawy z pustymi rękoma – mówi Canfin. Przekonuje, że Polska powinna dostać gwarancje, że silniejsze powiązanie całego budżetu UE z kryzysem klimatycznym nie będzie oznaczać, że unijne wydatki będą przesuwać się do krajów Europy zachodniej.
– Nie znam się na języku szczytów UE, ale trzeba jakoś zapisać zasadę, że „zielony ład” nie doprowadzi do dodatkowego tracenia funduszy przez Polskę – przekonuje Canfin.
Praworządność: Reynders za Timmermansa
Kwestiami praworządności w nowej Komisji Europejskiej ma zajmować się zarówno Czeszka Vera Jourova, jedna z jej ośmiorga wiceprzewodniczących, jak i Belg Didier Reynders, komisarz UE ds. sprawiedliwości. – Pierwsze skrzypce będzie grać Belg. To on będzie zajmować się postępowaniami z art. 7 wobec Polski i Węgier. To on będzie zajmować się ewentualnymi postępowaniami przeciwnaruszeniowymi oraz skargami do TSUE w sprawach wymiaru sprawiedliwości w poszczególnych krajach UE – tłumaczy nasz rozmówca w euroinstytucjach. Jednak głos rozstrzygający w tak wrażliwych kwestiach będzie należeć do samej von der Leyen.
– Praworządność to nasz fundament, który nie może być naruszany. Musimy zadbać, by był szanowany i przestrzegany wszędzie, a każdy kraj był traktowany jednakowo. Musimy skupiać się na dialogu i zapobieganiu, ale zarazem nie wahać się nigdy w sprawie niezbędnych działań – deklarowała dziś von der Leyen.
Jednak pomimo wielokrotnych zapewnień von der Leyen co do obrony zasad państwa prawa (i obecności Timmerma6nsa w nowej Komisji) od wielu tygodniu w Brukseli dość rozpowszechniona jest opinia, że „nowe otwarcie” z nową Komisją, ponowna wygrana PiS w polskich wyborach oraz odwilżowe sygnały z Berlina mogą prowadzić do przyjęcia przez Brukselę bardziej ugodowej linii wobec Warszawy.
– Decydujmy teraz, bo wiesz podobnie jak ja, że nowa Komisja może tego nie zrobić – tak kończący teraz kadencję Jean-Claude Juncker miał w październiku, wedle naszych informacji, odpowiedzieć Güntherowi Oettingerowi, gdy ten próbował odwlekać decyzję o zaskarżeniu Polski do TSUE w sprawie systemu dyscyplinarnego dla sędziów.
– Wśród komisarzy UE w moim zespole jest prawie równa liczba kobiet i mężczyzn. Brakuje tylko jednej kobiety do pełnej równowagi. To dowód na realny postęp, ale i na konieczność dalszych wysiłków – podkreślała dziś von der Leyen. W Komisji Junckera na początku kadencji było dziewięć kobiet na 28 komisarzy (łącznie z Junckerem). Von der Leyen poinformowała, że równowaga płci będzie zachowana w gabinetach jej wszystkich komisarzy. – A na koniec naszej kadencji uzyskamy równowagę płci na wszystkich poziomach zarządzania – obiecała von der Leyen.
Tomasz Bielecki, Bruksela