FAS: Niemcy odpowiadają za nacjonalizm Kaczyńskiego
15 sierpnia 2021„Polska stawia Europę przed dylematem. Z jednej strony kraj, którego rząd podważa prymat prawa, zawłaszcza publiczną telewizję i doprowadza opozycyjne stacje do sytuacji zagrażającej ich istnieniu, nie może pozostać równoprawnym członkiem UE. Z drugiej strony, koszmarem jest wyobrażenie sobie Polski jako kraju jak dawniej dryfującego bez solidnych sojuszy między Niemcami a ekspansywnym państwem moskiewskim” – pisze Konrad Schuller w komentarzu opublikowanym w niedzielę na łamach „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung” (FAS).
Niebezpieczna próżnia
„W przeszłości taka sytuacja wielokrotnie miała miejsce, a w wieku dwudziestym czasowa próżnia władzy we wschodniej Europie Środkowej doprowadziła do rozpoczęcia przez Hitlera z pomocą Stalina wojny” – przypomina autor, były długoletni korespondent tej gazety w Polsce.
Europa musi jego zdaniem znaleźć taki sposób zmagania się z Polską „potężnego narodowo-konserwatywnego głównego ideologa” Jarosława Kaczyńskiego, który będzie zgodny z pojęciem sporu w „europejskiej rodzinie”. Chodzi o podejście „otwarte i twarde”, ale równocześnie wychodzące z założenia, że „rozwód”, czyli wyjście Polski z UE, nigdy nie może wchodzić w rachubę – tłumaczy Konrad Schuller.
Niemiecka odpowiedzialność za polski nacjonalizm
Za pozostanie Polski w Unii Niemcy ponoszą większą odpowiedzialność niż inne kraje Europy. „Kaczyński i jego wyborcy, ich nadwrażliwe rozumienie narodu, ich tęsknota za silnym państwem są także niemieckim wytworem. To, co patrząc z zewnątrz (słusznie) zdaje się być zawziętym autorytarnym nacjonalizmem, jest późną konsekwencją niewyobrażalnego niemieckiego terroru okupacyjnego w latach 1939-1945” – pisze niemiecki dziennikarz.
Przypomina ponadto, że Polska straciła podczas wojny sześć milionów obywateli, z których połowa była Żydami. Hitler zniewolił Polskę i jej mieszkańców. Ponad 700 wiosek padło ofiarą niemieckich masakr.
Trauma wojny
Zdaniem Konrada Schullera ta wojenna trauma tkwi w Polakach do dziś. Autor tłumaczy „wojowniczy nacjonalizm” Kaczyńskiego następstwami „kolektywnego doświadczenia bliskości śmierci”. „Autorytarne cechy jego systemu władzy, jego tendencja do stawiania władzy wyżej od wolności wynikają z przekonania, że tylko sprawne i prowadzone silną ręką państwo może sobie poradzić w świecie egzystencjalnych zagrożeń. Podział władz nie pasuje do tego” – czytamy w „FAS”.
Komentator zastrzega, że te doświadczenia nie mogą usprawiedliwiać prowadzonej przez Kaczyńskiego kampanii przeciwko niezależnym sądom i mediom. „Widać jednak, że polskie problemy mają niemieckie korzenie. Ten kraj (Polska) byłby dziś inny, gdyby nasz (Niemcy) był inny trzy pokolenia wcześniej” – wyjaśnia.
W konkluzji autor podkreśla, że UE musi wykorzystać wszystkie przewidziane traktatami środki – od kar finansowych aż po odebranie prawa głosu, aby przeciwstawić się atakom ze strony polskiego rządu. Niemcy powinny popierać te restrykcje, lecz równocześnie być krajem, który powie: „rozstanie nie wchodzi w rachubę”.