FAZ: Czy niemieckie winy stają się z czasem coraz większe?
2 października 2019Reinhard Mueller, autor materiału opublikowanego w środę we „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, porównuje niedawne wystąpienia Franka-Waltera Steinmeiera podczas obchodów wybuchu II wojny światowej w Wieluniu i Warszawie z postawą kanclerza RFN Wlly'ego Brandta podczas wizyty w stolicy Polski w grudniu 1970 roku.
„Sławny gest nie potrzebował żadnych słów” – pisze Mueller nawiązując do uklęknięcia Brandta pod pomnikiem Bohaterów Powstania w Getcie. Zaskakujący gest polityka SPD odbył się w milczeniu. Tego samego dnia (7 grudnia 1970 r.), w przemówieniu telewizyjnym z okazji podpisania traktatu między Polską a RFN Brandt powiedział, że umowa „ostatecznie kończy złą przeszłość z jej cierpieniami i ofiarami”.
Brandt nie owijał w bawełnę
Mueller podkreśla, że Brandt nie omieszkał zwrócić się do wypędzonych. „Wielkie cierpienia były także udziałem naszego narodu, przede wszystkim naszych wschodnioniemieckich rodaków” – mówił kanclerz. Niemiecki socjaldemokrata wypowiedział się przeciwko „tworzeniu legend” i „pisaniu na nowo” historii niemieckiego Wschodu. „Traktat nie oznacza uznania bezprawia i usprawiedliwienia aktów przemocy” – zastrzegł Brandt.
Konfrontując treść przemówień Steinmeiera z wypowiedziami Brandta, dziennikarz „FAZ” podkreśla, że obecny prezydent obszernie przedstawił niemieckie zbrodnie, lecz ani słowem nie wspomniał o wypędzeniu milionów Niemców. „Nie możemy cofnąć bezprawia i wyrządzonych cierpień. Nie możemy ich też równoważyć (niemieckimi cierpieniami)" – mówił prezydent.
Steinmeier milczy o wypędzonych
Mueller przyznaje, że wystąpienie Steinmeiera miało inny kontekst niż wypowiedzi Brandta. „W roku 1970 chodziło o status Niemiec i tym samym także o wypędzenia. W dodatku zbrodnie Wehrmachtu i specyfika wojny na wyniszczenie nie było obecne w społecznej świadomości w takim stopniu jak teraz” – tłumaczy.
Z drugiej jednak strony, Steinmeier przemawiał w czasie, gdy w Polsce, także ze strony rządu otwierany jest rachunek reparacji – zauważa Mueller. Przypomina wypowiedzi na temat reparacji premiera Mateusza Morawieckiego i prezydenta Andrzeja Dudy, a także działalność grupy roboczej Sejmu, która oszacowała wojenne straty Polski na kwotę sięgającą 840 mld euro.
„Zgodnie z oficjalnym niemieckim stanowiskiem dla reparacji nie ma już miejsca” – przypomina „FAZ”. Prezydent federalny też musi przestrzegać tej linii, tym bardziej, że reprezentuje on Niemcy za granicą. Zdaniem Muellera Steinmeier po objęciu stanowiska prezydenta pozostał socjaldemokratą i uznaje opinie przede wszystkim osób myślących tak jak on.
„Mówiąc o winie Niemiec, Steinmeier używa w każdym razie więcej słów niż Willy Brandt, któremu wystarczył jeden wielki gest” – konkluduje Reinhard Mueller w „FAZ”.