FAZ o Donaldzie Tusku: Budowniczy mostów
19 lutego 2016Donaldowi Tuskowi nie ma co zazdrościć piastowanego przez niego urzędu, pisze w opiniotwórczej FAZ Hendrik Kafsack. W artykule zatytułowanym "Budowniczy mostów" dziennikarz przypomina, że stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej zostało ustanowione w traktacie lizbońskim i należy do najbardziej prestiżowych. Przewodniczący RE zwołuje szczyty szefów państw i rządów UE i „przejmuje rolę uczciwego pośrednika przy godzeniu narodowych interesów”.
Frankfurcki dziennik przypomina, że Donald Tusk pełni tę funkcję od 2014 roku i przejął ją po Hermanie Van Rompuyu. Mianowanie byłego premiera RP na przewodniczącego Rady Europejskiej, wspierane mocno przez Angelę Merkel, „na początku budziło sceptycyzm”. Tusk, pisze dziennikarz, nie znał języków obcych i w odróżnieniu od szefa Komisji Europejskiej, nie był tak usieciowiony jak Jean-Claude Juncker, „któremu przez dziesięciolecia udało się zebrać wiele numerów telefonów ważnych polityków w państwach członkowskich UE”.
Polak zaś otaczał się ludźmi, którzy nie mieli wielu kontaktów ze „starą UE”. Poza tym „na początku sprawiał często wrażenie nieporadnego” – pisze FAZ. Lecz 58-letni Tusk „pozytywnie zaskoczył wszystkich już na początku swojej kadencji”- uważa Hendrik Kafsack i chwali „wielki wkład” Tuska w rozwiązanie sporu między Angelą Merkel i greckim premierem Alexisem Tsiprasem, który dotyczył pozostania Grecji w strefie euro. „Jeśli uda mu się na obecnym szczycie stworzyć przesłanki do zapobieżenia Brexitowi, byłby to już prawie równoznaczne z pasowaniem na rycerza – FAZ.
Winę „za brak widoczności Donalda Tuska” autor artykułu przypisuje przewodniczącemu KE Junckerowi. „Nie jest tajemnicą, że ten starał się o stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej, ponieważ chciał je sprawować na swój własny sposób. Kiedy uniemożliwiła to Angela Merkel, pojawił się inny, zastępczy przewodniczący Rady” – tłumaczy Hendrik Kafsak. Juncker „sam się mianował głównym pośrednikiem między państwami i rządami. Podobnie zachowuje się w przypadku kryzysu migracyjnego. A Tusk „nie jest przy tym bez winy, ponieważ w tej kwestii zachowywał się dotychczas pasywnie. A przecież Polak mógłby odegrać ważną rolę w uregulowaniu kryzysu uchodźczego” – zauważa dziennikarz i wskazuje na mocne strony Tuska. Może i brakuje mu „kontaktów ze starą UE”, ale „lepiej niż Juncker rozumie on nastroje w nowych państwach członkowskich Unii”. Tusk „ograniczał się dotychczas go roli upominającego i przestrzegał przed lekceważeniem trosk wschodnioeuropejskich państw” – pisze autor. Ale na tak ważnym stanowisku „to za mało, żeby trafić na karty historii” – pisze FAZ.
Opr. Barbara Cöllen