FAZ o protestach w Polsce: Rewolucja jest kobietą
27 października 2020Niemiecki dziennik relacjonuje we wtorek (27.10.2020) trwające od kilku dni protesty przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego w sprawie ustawy o aborcji. „Takich scen Polska jeszcze nie widziała” – pisze korespondent gazety Gerhard Gnauck w artykule zatytułowanym „Rewolucja jest kobietą”. „Demonstrantki i demonstranci wdzierają się do kościołów i zakłócają msze. Siadają na ziemi przed ołtarzem z plakatami w rękach: «Także katoliczki potrzebują aborcji»” – relacjonuje Gnauck niedzielny protest w katedrze w Poznaniu i opisuje też podobne wydarzenia w Szczecinie i Warszawie. „Akurat w Polsce, która prawie w 90 procentach jest krajem katolickim, to niespotykane” – dodaje niemiecki dziennikarz.
Naruszony „kompromis aborcyjny”
Jak pisze, wielu uczestników protestów nastawionych jest na „wojnę”, a „słowo to wielu Polakom zadziwiająco łatwo przechodzi przez gardło, gdy opisują gorące debaty i konflikty interesów”. Odnotowuje, że w ponad stu miejscach odbyły się w miniony weekend demonstracje, w niektórych miastach kilkutysięczne. Protestowano tez przed siedzibą PiS i willą szefa partii Jarosława Kaczyńskiego.
Gnauck relacjonuje, że wyrok TK, który był „iskrą rozniecająca rewolucję”, doprowadzić może do niemal całkowitego zakazu aborcji, bowiem spośród 1110 zgłoszonych w 2019 roku zabiegów aborcji, około 97 procent przeprowadzono z powodu wad płodu.
„Przez długi czas w Polsce panował w dużej mierze spokój w delikatnej sprawie prawa aborcyjnego. Od 1993 roku obowiązuje zakaz aborcji z pewnymi wyjątkami. Do dziś w 38-milionowym kraju dokonywano ponoć 100 tysięcy nielegalnych aborcji rocznie – w krajach sąsiednich, w «podziemiu» albo potajemnie u polskich lekarzy. Ta sytuacja, nazywana kompromisem aborcyjnym, utrzymywała się do tej pory. Nawet jeśli niektórym grupom pro-life daleko idący zakaz nie wystarczał, to większość polityków nie tykała ustawy dla dobra wewnętrznego pokoju” – pisze Gnauck, dodając, że nawet b. prezydent Lech Kaczyński „ostrzegał, by nie dotykać gorącego żelaza”.
„Potem jednak, w 2015 roku, PiS wygrał wybory prezydenckie i zaraz potem parlamentarne. Jako pierwsza partia od 1989 roku mogła rządzić samodzielnie i przekształcić kraj na konserwatywną modłę” – dodaje korespondent „FAZ”. Przypomina, że już w 2016 roku inicjatywa w sprawie całkowitego zakazu aborcji wywołała gwałtowne protesty kobiet, których symbolem stały się czarne parasolki i stroje, i uformował się Ogólnopolski Strajk Kobiet. Wtedy „Jarosław Kaczyński zaciągnął hamulec” – przypomina autor „FAZ”.
Przykryć spory w PiS?
Wskazuje, że Trybunał Konstytucyjny postanowił rozpatrzyć wniosek grupy posłów PiS i Konfederacji z 2019 roku w sprawie zgodności ustawy o aborcji z konstytucją „akurat teraz”, gdy „Polska stoi przed trudną jesienią z koronawirusem” i odnotowuje w minionych dniach więcej zakażeń niż Niemcy, które mają ponad dwa razy więcej mieszkańców.
„Dlaczego Kaczyński i jego sojuszniczka i dobra znajoma, szefowa Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska, akurat teraz ruszyli tę drażliwą sprawę? Już zbiegnięcie się wyborów prezydenckich z pierwszą falą pandemii wywołało niespotykane dotąd napięcia w obozie rządzącym, które w ostatniej chwili doprowadziły do przesunięcia wyborów o kilka tygodni, co trochę uspokoiło sytuację. Potem znów zazgrzytało we frakcji PiS” – pisze Gnauck, przypominając o sporach wokół tzw. ustawy futerkowej. „W tym tygodniu «ustawa futerkowa» ma wrócić z Senatu na ostatnią debatę w Sejmie. Jedna z teorii mówi, że sprawa aborcji została wywołana teraz, by przykryć spór o «ustawę futerkową». Ale liczba demonstrantów mogła zaskoczyć rząd” – ocenia Gnauck.