FAZ: PiS się skompromitował i zmobilizował opozycję
7 czerwca 2023W Niemczech nie milkną komentarze po przeforsowaniu przez PiS ustawy o komisji do badania rosyjskich wpływów oraz opozycyjnym Marszu 4 czerwca, w którym – według organizatorów – uczestniczyło około pół miliona ludzi. W środę (7.06.2023) na pierwszej stronie sytuację polityczną w Polsce opisuje dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ) Jak zauważa korespondent gazety Gerhard Gnauck, ludzie, którzy w niedzielę, 4 czerwca, przyjechali do Warszawy, „przeprowadzili największą demonstrację przeciwko rządzącej od 2015 roku narodowo-konserwatywnej partii PiS”.
Zerwanie z rewolucyjną tradycją
Odnotowując, że w marszu uczestniczył także Lech Wałęsa, niemiecki dziennikarz nawiązuje do toczonych w Polsce dyskusji i sporów o wydarzenia 1989 roku i Okrągły Stół. Przypomina słowa politologa Piotra Burasa z 2004 roku, że Polska to naród rewolucjonistów. Jak pisze, ruch Solidarność Lecha Wałęsy „zerwał z tą tradycją, nawet jeśli dziś Wałęsa zmaga się ze swoją ówczesną rolą”. „Wtedy, po milionach polskich ofiar w czasie wojny i Holokaustu oraz wobec mocnego uścisku dobrze uzbrojonych sąsiadów w bloku wschodnim nie chciano kolejnego rozlewu krwi” – pisze Gerhard Gnauck. Z tego powodu, a także ze względów etycznych działaczom obywatelskim przyświecało motto: „Nie palcie komitetów, zakładajcie własne”. „Tak zaczął się pragmatyczny etap w historii Polski” – dodaje autor.
Jednak to, że wielu ludzi w krótkim czasie stało się „przegranymi transformacji, na nowo rozbudziło rewolucyjne tęsknoty”. „Czy nie należało postawić przed trybunałem siepaczy dyktatury, wywłaszczyć ich albo zdelegalizować partie ich następców? Czy nie przecięłoby to starych układów, nie zapobiegło wzbogacaniu się starych koterii i nie zakończyło radykalnie powiązań ze staro-nowymi organami w Rosji? Tego żądały partie, stawiające się po prawej stronie od centrum” – opisuje Gnauck. I dodaje, że bardzo wcześnie w tym obozie znalazł się Jarosław Kaczyński.
Połowiczny zwrot Dudy
Pod koniec maja kierowana przez Kaczyńskiego „partia o biblijnej nazwie Prawo i Sprawiedliwość” przekuła na ustawę cel, aby prześwietlić związki z Moskwą wstecz od 2007 roku, pisze Gnauck. „W rewolucyjnie szybkim tempie, za kilka tygodni, nowa komisja ma zacząć badać pod kątem ‚rosyjskich wpływów’ przede wszystkim przeciwników politycznych” – wyjaśnia. I dodaje, że krytycy są zgodni, iż „lex Tusk” ma „stygmatyzować albo całkowicie wyeliminować” czołowych polityków opozycji, przede wszystkim byłego premiera Donalda Tuska.
Gerhard Gnauck zauważa też, że prezydent Andrzej Duda, doktor prawa, podpisał ustawę, a kilka dni później złożył projekt jej nowelizacji, aby „wyrwać jej najostrzejsze zęby”. Wielu obserwatorów przypuszcza, że „mocna krytyka z Waszyngtonu skłoniła Dudę do połowicznego zwrotu”, dodaje autor.
„Jedno jest pewne: Obóz PiS się skompromitował, zmobilizował opozycję i dodał Donaldowi Tuskowi, w którego comeback wielu nie wierzyło, silnego wiatru w żagle” – konkluduje Gnauck.
Niepokój w Waszyngtonie, Brukseli i Berlinie
Polska ustawa o komisji do zbadania rosyjskich wpływów wywołała krytykę i zaniepokojenie w Waszyngtoenir, Brukseli, a także w Berlinie. „Demokracja i praworządność są fundamentami Unii Europejskiej. Jest to także zapisane w artykule 2 Traktatu o UE, dlatego oczekujemy od wszystkich państw członkowskich zagwarantowania praw podstawowych i dobrych demokratycznych praktyk. Do tego zaliczają się także wolne i uczciwe wybory, stanowiące filar demokracji – oświadczył w zeszłym tygodniu rzecznik niemieckiego MSZ Christofer Burger, pytany o polską ustawę.