Francja. Opór wobec nowego prawa imigracyjnego
11 grudnia 2023W niedzielne popołudnie w południowym Paryżu tysiące ludzi maszerują ulicami w pobliżu dworca Montparnasse. W rękach trzymają transparenty z napisami: „Przeciwko ustawie Darmanina” (ministra spraw wewnętrznych Francji), „Imigracja nie jest problemem – to rasizm nim jest".
W proteście bierze udział również 33-letni Malijczyk Ahmada Siby. Siby przyjechał do Francji pięć lat temu. Od tego czasu pracował jako sprzątacz, pokojowy i pomywacz. Wykorzystuje do tego pozwolenia na pracę innych osób. – W ten sposób pracuje tu większość z nas. Oznacza to, że płacimy cła i podatki, nie mając w zamian prawa do takich rzeczy, jak regularne państwowe ubezpieczenie zdrowotne – mówi w rozmowie z DW. – Rząd Emmanuela Macrona traktuje nas tak, jakbyśmy nie byli nic warci, a to my wykonujemy całą brudną robotę – na budowach, w tym na przyszłoroczne Igrzyska Olimpijskie – w restauracjach… I sprzątamy.
Siby i inni połączyli siły, aby demonstrować przeciwko reformie prawa, która według francuskiego rządu jest kompromisem między propozycjami lewicy i prawicy.
Ustawa próbą wytrzymałości
Od poniedziałku, 11 grudnia, kontrowersyjną ustawą zajmuje się Zgromadzenie. Ostateczna wersja ustawy nie została jeszcze ustalona. Znane są jednak niektóre z jej założeń: ustawa ma przyspieszyć procedury azylowe i skrócić terminy odwołań, utrudnić łączenie rodzin i zaostrzyć warunki przyznawania wiz medycznych. W przyszłości osoby, które miały mniej, niż 13 lat w momencie przybycia do Francji, lub zagraniczni rodzice, których dzieci mają francuskie obywatelstwo, również mogą zostać deportowani. Pracownicy z sektorów, w których brakuje rąk do pracy, powinni za to mieć możliwość uzyskania automatycznego rocznego pozwolenia na pracę, ale władze lokalne otrzymały w tym zakresie uprawnienia uznaniowe. W obecnej sytuacji mogą one decydować o tym, kto otrzyma zezwolenie, a kto nie.
Francuski minister spraw wewnętrznych Gérald Darmanin przedstawił projekt ustawy w Senacie. Prawicowo-konserwatywny Senat, druga izba parlamentu, natychmiast rozpoczął debatę nad ustawą. Rząd przedstawił projekt ustawy już w lutym br., ale potem ponownie go odłożył. Ustawa zapowiada się na test siły, ponieważ obóz polityczny prezydenta Emmanuela Macrona nie ma już bezwzględnej większości w parlamencie, aby uchwalić wysoce kontrowersyjny projekt bez poparcia innych partii, takich jak konserwatyści.
Od czasu październikowego ataku terrorystycznego na francuskiego nauczyciela, Dominique'a Bernarda, dokonanego przez czeczeńskiego imigranta w północnym mieście Arras, rząd przedstawiał ustawę przede wszystkim jako środek zapobiegający niepożądanej imigracji i terroryzmowi. Migranci, uchodźcy i organizacje pomocowe obawiają się jednak, że nowe przepisy mogą doprowadzić do jeszcze większej stygmatyzacji i dyskryminacji.
Utrudnienia dla imigrantów
Wszystko to głęboko niepokoi Lisę Faron z paryskiej organizacji Cimade, która wspiera uchodźców i imigrantów. – Rząd obiecał wyważoną ustawę, ale teraz chce jeszcze bardziej ograniczyć prawa imigrantów i utrudnić uzyskanie pozwolenia na pracę – powiedziała DW. – Ta ustawa oznaczałaby zupełnie nowy wymiar bezwzględności – przewiduje również ułatwienie deportacji cudzoziemskich rodziców dzieci, które mają francuskie obywatelstwo. Wcześniej było to możliwe tylko w przypadku poważnych przestępstw.
Dla Vincenta Tiberja, profesora socjologii politycznej na Uniwersytecie Sciences Po Bordeaux, ustawa jest wyrazem ogólnego przesunięcia w prawo w debacie politycznej. – Większość polityków przedstawia imigrantów tylko jako obciążenie i zagrożenie, całkowicie zapominając, że imigranci, a zwłaszcza kolojne ich pokolenia, wnoszą wiele do naszego społeczeństwa – mówi w rozmowie z DW. Politycy szukają głosów w prawicowym kręgu wyborców. Według aktualnych sondaży skrajnie prawicowa partia Zjednoczenie Narodowe może zająć pierwsze miejsce w przyszłorocznych wyborach europejskich. – Jednak partie takie, jak (rządząca) partia Odrodzenie powinny wiedzieć, że taka strategia nie działa, tylko legitymizuje idee prawicy i daje im siłę napędową – mówi Tiberj.
Czy ustawa przyniesie efekty?
Z kolei Alexis Izard, poseł rządzącej partii Odrodzenie z departamentu Essonne na południe od Paryża, widzi to inaczej. Ustawa będzie sprawiedliwa – mówi. – Powinniśmy być w stanie deportować rocznie około 4000 nielegalnych imigrantów, którzy popełnili przestępstwa – to będzie możliwe w przyszłości. Procedura deportacyjna będzie trwała tylko rok zamiast dwóch – mówi dla DW. – Jednocześnie jednak łatwiej będzie przyjechać do Francji tym, którzy chcą tu pracować – dodaje.
Hervé le Bras, historyk i demograf z paryskiej Szkoły Zaawansowanych Badań w Naukach Społecznych (EHESS), nie uważa tego scenariusza za realny. Dane historyczne wyraźnie pokazują, że nie ma związku między polityką a liczbą imigrantów – przekonuje. – Podobnie, jak ponad sto innych ustaw imigracyjnych, które Francja przyjęła od 1945 roku, ta również będzie bezużyteczna i nie będzie miała praktycznie żadnego wpływu na liczbę imigrantów, przybywających do Francji – mówi historyk. – Chodzi tylko o danie politykom możliwości publicznego wyrażenia swojego stanowiska.
Walka o lepszą przyszłość
Alain Fontaine, właściciel restauracji Le Mesturet w centrum Paryża i prezes Francuskiego Stowarzyszenia Właścicieli Restauracji AFMR, ma nadzieję na automatyczne roczne pozwolenie na pracę. – Jedna czwarta pracowników francuskich barów i restauracji to pracownicy zagraniczni, bez nich nie poradzimy sobie – mówi. W jego restauracji dwunastu z 27 pracowników to obcokrajowcy. – Potrzebujemy imigracji, także dlatego, że nasi młodzi ludzie wolą teraz pracować w gospodarce cyfrowej. Nie chcą już wykonywać ciężkiej pracy fizycznej – dodaje.
Siby z Mali pięć lat temu przepłynął Morze Śródziemne. Był to najtrudniejszy moment w jego życiu – na łodzi mógł stracić życie. Siby nie sądzi, by roczne zezwolenie na pobyt i pracę było dobrym pomysłem. – Umocowałoby to tylko prawnie zasadę współczesnego niewolnictwa – mówi, siedząc na łóżku w pokoju o powierzchni 15 metrów kwadratowych w Montreuil, na przedmieściach Paryża. Dzieli go z wujkiem i kuzynem.
– Cudzoziemiec musiałby pracować w tym jednym sektorze, na który dostał pozwolenie, w przeciwnym razie straciłby prawo do pobytu. Byłby zdany na łaskę swojego szefa. Chcemy, aby rząd zalegalizował nas wszystkich, abyśmy mogli wybrać własną pracę. Po przeżyciu czegoś takiego jak ucieczka przez morze, nie poddajesz się tak łatwo. Będę walczył o lepszą przyszłość – podkreśla.
Chcesz skomentować nasze artykuły? Dołącz do nas na facebooku! >>
Artykuł ukazał się pierwotnie nad stronach Redakcji Niemieckiej DW.