Protesty francuskich framerów przeciwko eksportowi z Niemiec
27 lipca 2015Francuscy rolnicy walczą o swoją egzystencję. Producenci mleka, wołowiny i wieprzowiny wypowiedzieli wojnę taniemu eksportowi z zagranicy. W niedzielę (22.07. 2015) w godzinach wieczornych 300 ciągników rolniczych wyruszyło całą szerokością autostrady A7 w kierunku Lionu. Była to demonstracja siły farmerów po tym, jak rząd w Paryżu przyrzekł doraźną pomoc zagrożonym bankructwem gospodarstwom rolnym.
Traktory zablokowały dojazdy dla zagranicznych ciężarówek także do Nante, a wcześniej do miasteczka Mont Sain-Michel nad Kanałem la Manche. W Normandii zatrzymywano samochody-chłodnie i rozdawano ich ładunek - zagraniczne produkty mleczne i mięsne - innym kierowcom.
Zablokowano też autostrady na granicy francusko-hiszpańskiej i francusko-niemieckiej nie przepuszczając zagranicznych ciężarówek z produktami rolnymi do Francji. – Przewoziły one ładunek, który zakłóca konkurencję na naszym rynku wewnętrznym – tłumaczył agencji AFP jeden z farmerów.
Przeciwko niemieckiej konkurencji
– Jeśli nie będziemy się bronić, to liczba francuskich producentów mleka spadnie o połowę – narzekał francuski producent mleka, któremu grozi upadłość. Francuz opowiada, że sprzedaje mleko poniżej kosztów produkcji. Wini za to zagraniczną konkurencję, w szczególności dużych producentów mleka w Niemczech, którzy zalewają francuski rynek tanimi produktami mlecznymi.
Podobnie narzekają francuscy producenci mięsa. Ich mięso nie jest w stanie sprostać konkurencji taniej wieprzowiny ze wschodnioniemieckich rzeźni, które zatrudniają rumuńskich i bułgarskich pracowników płacąc im 7 euro za godzinę. We Francji obowiązuje stawka dwa razy większa.
Za zły stan w rolnictwie poza Niemcami francuscy farmerzy obwiniają też konkurencję w Holandii i Hiszpanii oraz sankcje wobec Rosji, która w ramach retorsji zakazała importów żywności z Zachodu.
W ostatnich dwóch latach ceny mleka i wieprzowiny spadły we Francji o ponad 10 procent. Poza tym jest jeszcze coś, co w kraju znanym z nie tylko z kultury, ale i kultu jedzenia wpływa negatywnie na sytuację rolnictwa – to zmiany w sposobie odżywiania społeczeństwa.
Co może Paryż?
Francuski rząd zapowiedział w ub. środę podjęcie nadzwyczajnych kroków w celu złagodzenia kryzysu w rolnictwie. Mają to być ulgi podatkowe i gwarancje świadczeń. Przeznaczono na ten cel 600 mln euro, z czego 500 mln ma pokryć koszty przedłużenia terminów spłat pożyczek, spłaty odsetek i podatków.
Lecz rolnicy zdają się być zdeterminowani w walce o odzyskanie dawnej pozycji i dlatego protestują dalej, pomimo rządowych obietnic. Ocenia się, że co dziesiąte gospodarstwo rolne we Francji jest zagrożone upadłością. Wartość ich zadłużenia wynosi miliard euro.
Na jedno rząd w Paryżu nie ma wpływu – na ceny. Dlatego francuski minister rolnictwa Stephane Le Foll zwrócił się do konsumentów we Francji, aby kupowali mięso i mleko produkcji francuskiej. Paryż zastanawia się teraz nad nałożeniem na stołówki szkolne i zakładowe Francji obowiązku kupowania tylko francuskich produktów.
Komentatorzy zastanawiają się nad tym, czy kryzys w rolnictwie we Francji nie rozszerzy się na cały obszar Unii Europejskiej.
AFP, DPA / Barbara Cöllen