"Handelsblatt": Trudny partner, Polska
28 grudnia 2015„Trudny partner“ tak gospodarczy dziennik „Handelsblatt” zatytułował komentarz, w którym Frank Specht pisze o reakcjach niemieckich polityków i kręgach niemieckiego biznesu na zmianę rządu w Polsce. „Wymowne milczenie może być oznaką powagi sytuacji”, pisze niemiecki dziennikarz komentując odmowę premiera landu Brandenburgia Dietmara Woidkego (SPD) wyrażenia swojej opinii na temat aktualnej sytuacji w Polsce. A został o nią poproszony, ponieważ jest koordynatorem niemieckiego rządu ds. polsko-niemieckiej współpracy społecznej i przygranicznej.
Podobnie reagowały na zapytania niemieckiego dziennikarza koncerny wchodzące w skład indeksu DAX. Jeden z nich, niewymieniony z nazwy, dał Spechtowi do zrozumienia, ze względu na to, że wiadomo, jak polski rząd odnosi się do zagranicznych inwestorów, nie zamierza on oceniać jego polityki.
Politycy i środowiska niemieckiego biznesu „są jednomyślni, co do tego, że wszelka ingerencja z zewnątrz jest na rękę Jarosławowi Kaczyńskiemu”, liderowi rządzącej partii Prawo i Sprawiedliwość, pisze Specht. „On wręcz z tęsknotą czeka na krytykę”, twierdzi cytowany przez „Handelsblatt” Dietmar Nietan. Niemiecki socjaldemokrata zasiada w Bundestagu i jest przewodniczącym związku Towarzystw Polsko-Niemieckich. Nietan tłumaczy, że dzięki takiej krytyce z zewnątrz, Kaczyński może obwieszczać: „Patrzcie, tylko Polska pokazuje pewność siebie, zaraz pojawia się hegemon z Zachodu i krytykuje”.
Obawy przed wpływami polityki na sferę gospodarki
Autor komentarza przypomina, że o polityce rządzącej partii PiS przewodniczący PE Martin Schulz powiedział, że ma ona charakter zamachu stanu, i że opozycja polityczna w Polsce jest zdania, iż przyjęta przez Sejm i Senat tuż przed świętami Bożego Narodzenia nowelizacja ustawy o Trybunale Konstytucyjnym faktycznie pozbawia TK zdolności do pracy. I o jeszcze jednym krytycznym głosie wspomina komentator – o „bezskutecznym” wezwaniu Komisji Europejskiej do zaniechania ograniczania niezależności Trybunału Konstytucyjnego
„Duże są też obawy przed tym, że polityka narodowa rządu PiS obejmie sferę gospodarki”, pisze Frank Specht. Niemiecki dziennikarz przypomina o zapowiedziach rządu PiS opodatkowania banków i supermarketów. Wiele z nich jest w zagranicznych rękach, zauważa. PiS „jest zdany na dodatkowe dochody, ponieważ wyborcom obiecał podwyższenie zasiłku na dziecko, podniesienie kwoty wolnej od podatku, wyższą minimalną stawkę godzinową jak i obniżenie wieku emerytalnego podwyższonego w 2013 roku do 67 lat”, tłumaczy dziennikarz. Wskazuje on, że spełnienie tych obietnic oznacza dla budżetu publicznego obciążenie roczne w wysokości 9,3 mld euro.
W planowanych reformach nowego rządu niemiecki biznes „stara się najpierw doszukiwać zalet”, pisze Franz Specht. Na przykład Michael Kern, szef polsko-niemieckiej IHK w Warszawie mówi w rozmowie z dziennikiem „Handelsblatt” o możliwości „krótkotrwałego pobudzenia konsumpcji, a tym samym wzrostu gospodarczego w przyszłym roku o ponad trzy procent”. W podobnym tonie wypowiada się w rozmowie z „Handelsblatt” prezes zarządu Deutsche Bank Polska Krzysztof Kalicki. Pomimo zapowiedzi rządu PiS o dodatkowych kosztach dla sektora finansowego, prognozy Kalickiego są optymistyczne. Wręcz przepowiada on 3,8 procentowy wzrost gospodarczy. Lecz także i on, nie chce komentować polskiej polityki wewnętrznej”.
"PiS nie może sobie pozwolić na konfrontacyjny kurs z gospodarką"
W opinii „znawcy Polski” Dietmara Nietana, narodowo-konserwatywny rząd PiS „nie może sobie pozwolić na konfrontacyjny kurs z gospodarką”. PiS nie chce przecież, żeby Polska pozostała „miejscem produkcji” dla zagranicznych inwestorów, lecz „tworzyła więcej własnej wartości dodanej”, uważa socjaldemokrata. Tylko w takiej sytuacji możliwe jest podwyższenie zarobków, podkreśla komentator w „Handelsblatt”. W rozmowie z komentatorem dziennika Dietmar Nietan wyraża nadzieję, że „z czasem PiS dojdzie do wniosku, że w pojedynkę, bez zagranicznych inwestorów, jego zamiary mają słabe szanse na realizację”.
Na zakończenie autor komentarza w „Handelsblatt” zauważa, że współpraca gospodarcza z Niemcami ma dla Polski kluczowe znacznie. Niemcy są, jak wylicza, największym inwestorem zagranicznym na polskim rynku i jednym z najważniejszych pracodawców zagranicznych (300 tys. miejsc pracy).
"Polityczny obłęd" w przekształcaniu Polski
W innym komentarzu zamieszczonym w poniedziałkowym wydaniu dziennika "Handelsblatt" Frank Specht pisze o „politycznym obłędzie“, w jakim Jarosław Kaczyński przekształca Polskę. To, że „grając narodową kartą” znowu odnosi sukces, ma swoje powody, tłumaczy niemiecki dziennikarz. „Nie tylko politycznie, ale i ekonomicznie Polska jest podzielonym krajem”, stwierdza. Frank Specht pisze, że rozwój gospodarczy Polski, obniżona od 2003 roku do połowy stopa bezrobocia nie zmieni faktu, że w wielu regionach kraju nie ma miejsc pracy, a zarobki nie wystarczają do życia. Dziennikarz wspomina też o 2 mln Polaków, którzy żyją i pracują za granicą, a swoje rodziny i bliskich widzą co kilka tygodni.
„I taki kraj ma przyjąć uchodźców tylko dlatego, że niemiecka kanclerz ich lekkomyślnie zaprosiła?” Takie pytanie, pisze komentator, nie schodzi z ust francuskiego Frontu Narodowego. Jest jednak często powtarzane przez słuchaczy „Radia Maria” w głęboko katolickiej Polsce, pisze autor komentarza.
Kaczyński musi uważać, żeby nie osamotnić Polski
Frank Specht wyjaśnia, że przekonanie Polaków, że ich ojczyźnie chce się wyrządzić krzywdę jest po trzech rozbiorach Polski jeszcze głęboko zakorzenione. „Swoim rodakom Kaczyński sugeruje, że Polska musi się zdać na siebie i wszystko samodzielnie osiągnąć. W takim klimacie wzmaga się tęsknota za silnym przywódcą”, tłumaczy dziennikarz. Jednocześnie wskazuje, że „najwidoczniej wielu Polaków żałuje, że wyposażyła jego partię w absolutną większość”. Oznaką tego są spadek notowań PiS oraz zorganizowane w ciągu kilku dni protesty uliczne, na które nie trzeba było czekać latami, jak na Węgrzech, podkreśla Specht.
Autor komentarza zauważa, że dotychczas protesty nie zrobiły wrażenia na Jarosławie Kaczyńskim. „Ale musi on uważać, aby swoją nacjonalistyczną polityką nie zniechęcić wszystkich partnerów i nie osamotnić kraju”, pisze komentator i podkreśla, że „samodzielnymi działaniami, i to jest pewne, Polska może tylko przegrać w zglobalizowanym świecie”.
Opr. Barbara Cöllen