Handelsblatt: Wizerunek Niemiec w Europie mocno ucierpiał
1 grudnia 2022„Wizerunek Niemiec nie jest obecnie w dobrej kondycji” – pisze w czwartek (01.12.2022) ekonomiczny dziennik „Handelsblatt”. Gazeta analizuje, jak doszło do sytuacji, w której decyzje podejmowane przez Niemcy budzą opór europejskich partnerów.
„Pakiet 200 mld euro w kryzysie energetycznym czy opór wobec limitu cen gazu były postrzegane przez wielu europejskich sojuszników jako polityka Berlina ‘Niemcy przede wszystkim'. O ile Niemcy lubią być postrzegani jako podobno wzorowi Europejczycy, o tyle ich wizerunek ucierpiał wśród sąsiadów. W UE szerzy się niepokój, że najpotężniejszy członek może w coraz większym stopniu realizować własne interesy” – czytamy.
Niechęć wśród sąsiadów
„Handelsblatt” zauważa, że niemieckie decyzje wywołały zgrzyty w uchodzących za zazwyczaj dobre stosunkach z Francją. Ale nie tylko. Również na wschodzie Europy niezadowolenie jest duże.
„Wschodni sąsiedzi Niemiec też czują niechęć – zwłaszcza, że to oni od lat ostrzegali Berlin o zagrożeniach wynikających z uzależnienia od rosyjskiego gazu” – pisze dziennik z Duesseldorfu. Przypomina wypowiedź, jakiej udzieliła gazecie polska minister finansów, Magdalena Rzeczkowska, która przyznała, że „niemiecki pakiet 200 miliardów euro zakłóca wewnętrzny rynek (europejski).”
Nie tylko niemieckie pomysły na wyjście z kryzysu wywołały irytację partnerów. Zdaniem gazety wina leży również w sposobie, w jaki Olaf Scholz ogłasza swoje stanowisko. Tak było np. przed szczytem UE w Pradze, kiedy to kanclerz jasno dał do zrozumienia, że europejskiego limitu cen gazu nie da się wprowadzić razem z Niemcami.
„W ten sposób obraził nie tylko 15 państw, które wzywały do wprowadzenia limitu, ale także przewodniczącego Rady UE Charlesa Michela, który umieścił tę kwestię w porządku obrad” – ocenia gazeta.
Merkel jako wzór
Dziennik zauważa jednocześnie, że zdaniem ekspertów Scholz ma rację, odrzucając limit cen gazu, a Komisja Europejska zrobiła wszystko, by zapobiec takiej interwencji rynkowej.
„Jednak komunikat z Berlina brzmiał zbyt szorstko dla partnerów” – pisze „Handelsblatt”. Gazeta podkreśla, że Angela Merkel potrafiła łagodzić sprzeczne interesy w Europie i kierować je w pożądanym kierunku. Cytuje słowa jednego z unijnych urzędników, który stwierdza, że „Scholz musi się jeszcze tego nauczyć”.
Jednocześnie nawet pod rządami Merkel wizerunek Niemiec w UE nie zawsze był dobry. „Kanclerz była znienawidzona na południu Europy w czasie kryzysu euro. Samotna decyzja Niemiec o otwarciu granic w kryzysie uchodźczym w 2015 roku rozgniewała członków UE zwłaszcza w Europie Wschodniej” – wymienia „Handelsblatt”. Problemem, którego Angela Merkel jednak nie miała, są siły odśrodkowe w obecnej koalicji rządzącej. Dziennik uważa, że Scholz ma ograniczoną możliwość działania, ponieważ musi w wielu kwestiach liczyć się z FDP i Zielonymi.
Dodatkowo wojna w Ukrainie uderza w Niemcy mocniej niż w inne kraje UE ze względu na uzależnienie gospodarki od taniego rosyjskiego gazu. Jak mówi Pascal Canfin, francuski eurodeputowany i zaufany Emmanuela Macrona, w tej sytuacji w Berlinie nastąpił nawrót do narodowych wzorców myślenia.
Zawiedzione Południe
Sceptycyzm wobec niemieckich działań panuje również na południu Europy. Grecki rząd jest wprawdzie powściągliwy w krytykowaniu Berlina, ale przedsiębiorcy, jak szef jednego z największych w kraju holdingów przemysłowych, Evangelos Mytilineos, nie przebierają w słowach: „Czuję się nieswojo, ponieważ zbyt wiele problemów Europy pochodzi z Niemiec. Niemcy rozwiązują pewne problemy, ale tworzą kolejne” – cytuje słowa Mytilineosa „Handelsblat”. Zdaniem greckiego przedsiębiorcy, Niemcy powołują się na solidarność w UE, ale „wyrzucają ją do kosza na śmieci, gdy im nie pasuje”, a „kryzys energetyczny jest w dużej mierze spowodowany złymi decyzjami Niemiec”.
Wtóruje mu Enzo Moavero, włoski polityk, minister finansów w latach 2018-2019. Jego zdaniem rozwiązania z Berlina przynoszą korzyści głównie Niemcom. Jeśli chodzi zaś o propozycje innych krajów, jak np. pomysł ograniczenia cen gazu, to z Berlina jest „więcej ciszy niż alternatywy”. Według Moavero w przeszłości było inaczej: „Merkel zawsze potrafiła sprawiać wrażenie, że myśli nie tylko po niemiecku, ale i po europejsku” – czytamy.
Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>