Jak ebola może dotrzeć do Europy? Naukowcy opracowali symulację
3 września 2014Zarazki dżumy potrzebowały lat, żeby rozprzestrzenić się po całym kontynencie. We współczesnym świecie najskuteczniejszym wehikułem dla zarazków chorób są samoloty, pozwalające ludziom szybko przemieszczać się z miejsca na miejsce. Unaoczniły to już epidemie SARS czy ptasiej grypy w ostatnich latach.
Jak duży wpływ na rozprzestrzenianie się chorób mają połączenia lotnicze unaocznili dwaj niemieccy naukowcy: Dirk Brockmann z berlińskiego Uniwersytetu Humboldtów i Dirk Helbing z politechniki w Zurychu.
O ich prostej symulacji komputerowej pisze "Spiegel-Online" zaznaczając, że jest to co prawda dość mało prawdopodobne, by infekcje wirusem ebola przybrały formę pandemii, ale liczby podawane przez Światową Organizację Zdrowia WHO są już alarmujące: do 20 tys. zarażonych osób w najbliższych miesiącach.
Powidok czasów kolonialnych
Symulacja komputerowa wychodzi od miejsc będących zarzewiami epidemii, czyli portów lotniczych w państwach, gdzie występuje najwięcej infekcji. Miejsca te przez kilka szczebli połączone są z 1227 portami lotniczymi na całym świecie. System oblicza, jak będzie się rozwijała fala zachorowań i w których państwach należy się liczyć z wystąpieniem następnych zachorowań.
Symulacja przewiduje, że po obecnych zarzewiach choroby, będzie ona dalej rozprzestrzeniać się w Mauretanii, Gambii i Senegalu. Życie potwierdziło już przepowiednię naukowców, bo faktycznie pierwszy przypadek infekcji odnotowano w środę (3.09) w Senegalu.
Do Europy ebola dotrze przypuszczalnie przez paryski port lotniczy Charles de Gaulle, który ma najwięcej w Europie połączeń z kontynentem afrykańskim, jeżeli jako port startowy przyjmie się Konakry w Gwinei. W dalszej kolejności bramami dla eboli będzie Londyn Gatwick i Bruksela, jeżeli samoloty będą startowały we Freetown w Sierra Leone. Generalnie widać, że w drogach dotarcia tego zarazka na kontynent europejski dużą rolę odgrywa przeszłość kolonialna państw europejskich.
Do Niemiec na przykład ebola dotrze potem z opóźnieniem, bo nie mają one bezpośrednich połączeń lotniczych z miejscami obecnego, największego zagrożenia.
Nie wszyscy wstrzymali połączenia
Przy pomocy symulacji można również przetestować, jaki wpływ będzie miało zamknięcie określonych połączeń komunikacyjnych. Ebola i tak dotrze do Europy, tyle że później i okrężnymi drogami, twierdzą naukowcy. Jak podkreśla Brockmann symulacja pozwala stwierdzić, jakie jest działanie różnych środków zaradczych. - Problem polega na tym, że linie lotnicze różnie podchodzą do tego zagrożenia: British Airways już z początkiem sierpnia wstrzymał loty do Gwinei, Liberii i Sierra Leone. Air France dopiero pod naciskiem francuskiego rządu zmieniła swój rozkład lotów i nie lata obecnie do Freetown w Sierra Leone. Utrzymuje natomiast w dalszym ciągu połączenia z Nigerią i Gwineą.
Według najnowszych danych WHO ( z 2.09.2014) w krajach afrykańskich od początku roku 3062 osoby zaraziły się wirusem ebola, 1552 z nich zmarło. Utrzymuje się jednak, że faktyczna liczba zarażonych i zmarłych w niektórych regionach na prowincji jest 2- czy nawet 4-krotnie wyższa od oficjalnie podawanej.
opr. Małgorzata Matzke