Jaka będzie przyszłość "Fridays for Future"?
16 września 2019Badacz protestów Simon Teune zakłada, że ruch społeczny "Fridays for Future"jeszcze bardzo długo będzie aktywny. "Istnieje bardzo dobre podłoże dla długotrwałych protestów, bo poparcie dla tego ruchu jest ogromne" - mówi Ewangelickiej Agencji Prasowej (epd) naukowiec z Instytutu Badań nad Protestami oraz Ruchami w Berlinie. Aby zorganizować i utrzymać protesty niezbędne są dwie rzeczy: środki finansowe i ludzie, którzy chcą się zaangażować. Ruch "Fridays for Future" jest wyposażony i w jedno i w drugie.
Parents, Scientists, Artists i Churches for Future
Teune jest przewodniczącym zarządu berlińskiego instytutu i jednym z kierowników działu "Ruchy społeczne, technika, konflikty" Centrum Techniki i Społeczeństwa Uniwersytetu Technicznego w Berlinie. Wspólnie ze swoim zespołem bada ruch "Fridays for Future". W sierpniu opublikowali pierwsze analizy.
Ekspert zwraca także uwagę na fakt, że młodzi protestujący otrzymują coraz więcej wsparcia od innych grup. "Stosunkowo szybko powtały takie grupy jak 'Parents for Future' czy 'Scientists for Future'". Oprócz tego ruch "Fridays for future" już wcześniej mógł liczyć na przyjacielską dłoń, którą wyciągali w jego kierunku członkowie różnych organizacji ekologicznych, partii czy innych inicjatyw. "To jednak, co się zmieniło dzięki ruchowi to fakt, że wiele osób poczuwa się do obowiązku, by wyjść na ulice w imię ochrony klimatu - podkreśla Teune. Powstały kolejne grupy, takie jak "Artists for Future", "Entrepreneurs for Future" czy "Churches for Future".
"Politycy nie mogą już dłużej się wykręcać"
Pojawia się również pytanie, jak polityka reaguje na protesty. Do tej pory "trudno doszukiwać się postępu w sprawie, który mógłby napawać optymizmem i wskazywać na to, że to zaangażowanie doprowadzi do konkretnych politycznych decyzji" - mówi Teune. Sukcesem tego ruchu pozostaje natomiast fakt, że wprowadził temat ochrony klimatu do polityki. "Politycy nie mogą już dłużej się wykręcać".
Reinhold Messner, były alpinista, jest nieco bardziej powściągliwy w optymistycznej prognozie dla przyszłości "Fridays for Future". "Wydaje mi się, że politycy w Niemczech, Norwegii, Szwecji, krajach północych są bardziej wyczuleni na ten temat, ale czy w perspektywie długofalowej coś się zmieni? - trzeba odczekać" - powiedział Messner agencji DPA. "Za dziesięć lat przekonamy się, czy Greta Thunberg coś osiągnęła, czy nie". Jego najmłodsza, 17-letnia córka uczestniczy w demonstracjach. "Zmieniła swoje życie. Kłóci się z każdym, kto nas odwiedza na temat katastrofy klimatycznej. Jeździ pociągiem. Nie chce latać samolotem, nawet wtedy, kiedy chodzi o rodzinne wyjazdy".
Messner podkreśla, że to dobrze, że młodzu ludzie się bronią, bo to oni są najbardiej poszkodowani. "Młodzi wiedzą, że musi zjednoczyć się cały świat, że Europa wszystkiego nie udźwignie sama. Co najwyżej może być prekursorem, ale jeśli Chiny, Indie i Ameryka pozostaną na uboczu, nie uda się wiele osiągnać".
Według Messnera młodzi ludzie nie uwzględniają prawdopodobnie wszystkich trudności. "Łatwo jest o tym mówić, ale znacznie trudniej wprowadzić konkretne polityczne zmiany. Jeżeli ktoś rzeczywiście tak jednoznacznie, jak Greta Thunberg, odkryje problemy, nastepnym razem nie zostanie wybrany. To jest demokracja". Do tego, według alpinisty, pozostaje kwestią otwartą, jakie mogłyby być konsekwencje zmian. "Ocieplenia klimatu, które następuje coraz szybciej i które przerasta wszelkie nasze dotychczasowe obawy, nie da się już tak prędko zahamować, jeśli to w ogóle jeszcze jest możliwe".
W górach widać wyraźniej
Messner zaznaczył, że zwłaszcza w górach zmiany klimatyczne są nie do przeoczenia. To, co zsuwa się z gór w postaci wielkich głazów, bo znika zmarzlina czy zanika z powodu oberwań chmur albo wybucha w postaci lodowcowych jezior czy rwących potoków spływających z gór - to prawdziwa katastrofa. "W ostatnich 60, 70 latach nie było mowy o takich procesach. Obserwuję przyrodę w Dolomitach od mojego dzieciństwa i widzę skutki zmian klimatycznych podczas każdej podróży czy spaceru" - dodaje Messner. "Jeżeli ktoś z otwartymi oczami podróżuje przez Alpy, zauważy konsekwencje zmian klimatycznych bardzo szybko. Na równinie znacznie trudniej to dostrzec".
Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>
(dpa, epd)/gwo