Polska zgoda na przyspieszenie klimatyczne UE
11 grudnia 2020Unijni przywódcy zatwierdzili podwyższenie celu zbijania redukcji gazów cieplarnianych w całej Unii z dotychczasowych „co najmniej 40 proc.” do 55 proc. (w porównaniu z 1990 r.). – To sygnał, że Unia pozostaje na drodze do swej neutralności klimatycznej w 2050 r. – powiedział Charles Michel, szef Rady Europejskiej. Tę jednomyślną decyzję podjęto w piątek (11.12.) rano po około 10 godzinach nocnych sporów, kiedy zapisy o klimacie samotnie blokował premier Mateusz Morawiecki. - Polityka klimatyczna jest dziś jednym z kluczowych narzędzi polityki gospodarczej i przemysłowej UE. Dlatego dobrze się stało, że wbudowaliśmy w nią kilka elementów, które służą gospodarce Polski i uwzględniają jej nietypowy charakter – powiedział potem Morawiecki.
Polskie żądania na szczycie
Polska domagała się na szczycie jasnych decyzji co do zasad dodatkowego finansowania z unijnego Funduszu Modernizacyjnego, ale pozostałe kraje nie były na tym etapie gotowe do konkretnych zobowiązań. W formie ustępstwa Morawiecki dostał tylko ogólne zapisy, z których wynika polepszenie polskich wpływów z tego Funduszu. Ale w zamian przywódcy UE – tym osiągnięciem chwali się polska dyplomacja – dali w pisemnych wnioskach szczytu zapewnienie, że przy dalszych kluczowych reformach co do emisji CO2 będą wracać do debaty na forum Rady Europejskiej. A w tym gronie zasadniczo decyduje się w Unii przez konsensus.
Na finiszu negocjacji Morawiecki został w piątek rano postawiony przed wyborem – albo zgadza się na 55 proc. połączone z obietnicą, że główne elementy polityki klimatycznej będą w gestii w szczytów albo cel 55 proc. oficjalnie poprze cała reszta (lub prawie cała) krajów Unii bez Polski. To drugie wyjście rodziłoby spore ryzyko, że Unia zaczęłaby uchwalać swe kluczowe przepisy o CO2 już tylko w zwykłej procedurze legislacyjnej, w której dla zatwierdzenia reform wystarcza większość 15 z 27 krajów Unii. A to przynajmniej teoretycznie pozwoliłoby na przegłosowywanie Polski.
W decyzjach klimatycznych szczytu UE znalazło się też - popierane przez Morawieckiego, ale i wiele innych krajów - ponaglenie Komisji Europejskiej, by opracowała projekt „granicznej opłaty węglowej”. Chodzi o rodzaj opłaty czy cła od towarów importowanych do Unii, lecz produkowanych w krajach nierespektujących porozumienia paryskiego o walce z kryzysem klimatycznym. To daje im cenową przewagę nad producentami UE, ponoszącymi duże koszty standardów klimatycznych.
Rutte też zadowolony
Rozstrzygnięcia szczytu co do klimatu były możliwe dzięki odblokowaniu przez Polskę i Węgry nowego siedmioletniego budżetu UE, który ma współfinansować transformację energetyczną. Dziś nadal różne strony sporu o „pieniądze za praworządność” przekonywały, że to ich sukcesem jest czwartkowy kompromis polegający na politycznym „opakowaniu” tego rozporządzenia w obietnice m.in. odwlekające jego stosowanie. Swej „wygranej” bronili Morawiecki i Viktor Orban. – Polska i Węgry chciały zmienić projekt rozporządzenia, ale to im się nie udało – przypominał też jednak holenderski premier Mark Rutte.
Po szczycie kanclerz Angela Merkel była pytana o - padające ostatnio na Węgrzech - porównania do praktyk ZSRR czy nawet gestapo w kontekście Unii narzucającej swą wolę pod hasłami praworządności. – Mogę zapewnić, że ja niczego takiego nie słyszałam nigdy od innych członków Rady Europejskiej - powiedziała Merkel.
Ponadto na szczycie UE dano zielone światło do przedłużenia sankcji gospodarczych wobec Rosji (za wojnę w Donbasie) o kolejne pół roku, czyli do końca lipca 2021 r.