1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

KOMENTARZ: Panie Vučić – Bruksela czy Moskwa?

Wagener Volker Kommentarbild App
Volker Wagener
4 kwietnia 2022

Aleksandar Vučić pozostaje prezydentem Serbii na kolejną kadencję. Teraz najważniejsze jest to, co z tym zrobi. Vučić chce wstąpić do UE, a jednocześnie jest lojalny wobec Moskwy – uważa Volker Wagener.

https://p.dw.com/p/49RY3
Aleksandar Vučić pozostaje prezydentem Serbii na kolejną kadencję
Aleksandar Vučić pozostaje prezydentem Serbii na kolejną kadencjęZdjęcie: Antonio Bronic/REUTERS

Czy ktokolwiek spodziewał się innego wyniku? Raczej nie. Olbrzym o rysach niemowlęcia, Aleksandar Vučić, wygrał wybory i na kolejną kadencję pozostaje prezydentem Serbii. Niezależnie od tego, czy z zewnątrz próbuje się go potępiać jako autokratę, czy też twórcę „demokracji hybrydowej” – recepta na sukces tego człowieka władzy, który od dziesięciu lat piastuje różne urzędy, leży przede wszystkim w sferze ekonomicznej.

Choć młode pokolenie Serbów siedzi już na spakowanych walizkach (jeśli nie zdążyło jeszcze wyjechać do Wiednia czy Frankfurtu), wyborcy wydają się być mu wdzięczni. W ciągu ostatnich pięciu lat wydajność gospodarcza Serbii w przeliczeniu na jednego mieszkańca wzrosła o 40 procent. Bezrobocie w tym liczącym prawie siedem milionów mieszkańców kraju spada, dług publiczny jest niewielki, a rezerwy walutowe – obfite.

Do zwycięstwa bez ideologii

Widać to wyraźnie, zarówno w lodówkach, jak i na kontach bankowych. Vučić, powszechnie krytykowany „stabilokrata”, który zastrasza media, przyznaje stanowiska za przynależność partyjną oraz kontroluje policję, służby specjalne i sądownictwo, nie wygrał wyborów dzięki nacjonalistycznemu patosowi.

Wręcz przeciwnie: jego polityka jest praktycznie wolna od ideologii. Jego Serbska Partia Postępowa (SNS) przedstawia się jako ruch „uniwersalny”, który obejmuje wszystkich i wszystko. W międzyczasie skarliła opozycję i zmarginalizowała skrajnych nacjonalistów. W programie zwanym „Vučić” chodzi przede wszystkim o władzę.

Teraz jednak musi podjąć decyzję. Bruksela czy Moskwa? Bliskie stosunki Belgradu z Rosją, wielokrotnie określane jako „patologiczna miłość”, przechodzą test wytrzymałości w obliczu wojny w Ukrainie.

Kwestia tożsamości

Nie wiedzą, czego chcą. Tak można by opisać sytuację w Belgradzie. Podobnie jak w swoim czasie Tito, Vučić żongluje pomiędzy Wschodem i Zachodem. Belgrad kupuje wprawdzie gaz po specjalnej cenie od swoich najlepszych przyjaciół – Rosjan, ale jednocześnie od 15 lat otrzymuje dotacje w wysokości prawie trzech miliardów euro z tzw. funduszu przedakcesyjnego Unii Europejskiej. Od 2014 r. prowadzi też z Brukselą (bardzo powoli) negocjacje członkowskie.

Teraz właśnie pojawił się w tych rozmowach na pół gwizdka nowy bodziec. Wojna w Ukrainie wiele zmieniła. Bruksela, po latach modlitewnych żądań wobec krajów Bałkanów Zachodnich szeroko otworzyła drzwi do UE. Nagle przestało chodzić przede wszystkim o gwarancje praworządności, wolne media czy walkę z korupcją. Teraz kraje Europy Południowo-Wschodniej – a zwłaszcza Serbia – mają być chronione przed apetytem polityki zagranicznej Putina. Ale Belgrad musi podjąć decyzję.

Nieco krytycznie wobec Moskwy

Moskwa, historyczna przyjaciółka Słowian, jest bliska Belgradowi. Wielka prawosławna siostra od dawna stosuje weto w sprawie przyjęcia Kosowa do Rady Bezpieczeństwa ONZ. Belgrad nie jest jeszcze gotów zrezygnować z „kolebki Serbii”, mimo że Kosowo ogłosiło swoją niepodległość w 2008 r. Belgrad i Moskwa wprawdzie tej niezależności nie uznają, ale prawie 100 państw – tak.

Nic więc dziwnego, że Vučić tylko milczkiem popiera rezolucję ONZ przeciwko Rosji. Sprzeciwił się sankcjom, gdy obowiązywały jeszcze prawa kampanii wyborczej. Teraz głosy zostały policzone, zwycięzca potwierdzony, a Vučić zebrał swoje polityczne żniwo.

Pytanie brzmi: co z nim zrobi? Atak Rosji na Ukrainę przyniósł Belgradowi „powitalną” ofertę Brukseli w rozmiarze XXL. To historyczna okazja – nie tylko ze względu na warunki. Serbia jest krajem europejskim i powinna stać się krajem unijnym. Byłoby to korzystne dla całego regionu.