Komentarz: Koniec miłej Unii Europejskiej
27 lutego 2016Potrzebne są teraz trzy rzeczy. Po pierwsze - Grecja musi funkcjonować. Grecy nic nie poradzą na swoje położenie geograficzne, ale grecki rząd bardzo długo nic nie robił, by wywiązać się z porozumień zawartych w Brukseli. Ośrodki rejestracyjne dla uchodźców, tak zwane hotspoty, miały powstać już dawno. Od momentu, kiedy państwa tak zwanego szlaku bałkańskiego zamknęły praktycznie swoje granice, przepuszczanie uchodźców w kierunku północnym już nie funkcjonuje. A greckie kunktatorstwo mści się na samych Grekach. I takie rozpaczliwe gesty jak odwoływanie ambasadora z Wiednia w niczym tu nie pomogą. To nic więcej jak działanie pod publiczkę, nawet jeśli w obliczu poczynań w pojedynkę austriackiego rządu niektórym wydaje się to sympatyczne. Mimo wszystko, na niektórych greckich wyspach przyjmowanie i rejestracja uchodźców zaczyna powoli funkcjonować. Ale dla wielu partnerów z Unii Europejskiej czas zaufania się skończył. Teraz liczy się już tylko kontrola na granicach.
Po drugie - Niemcy muszą zacząć prowadzić twardszą politykę. Niemiecka kanclerz od miesięcy próbuje przekonać swoich europejskich partnerów do sprawiedliwego rozdziału uchodźców w ramach Unii. Jest to drugi centralny punkt jej planu obok kontroli granic zewnętrznych, koniecznych do tego, by zmniejszyć liczbę imigrantów. Merkel liczyła na to, że z czasem uda się jej przekonać do tego nawet premiera Węgier Viktora Orbana. Ale teraz już nie ma czasu. Niemiecki rząd musi znaleźć sposób, by przekonać hamulcowych do podjęcia negocjacji. Wysyłanie bukietów kwiatów już nie wystarcza, potrzebne są twardsze argumenty. Minister spraw wewnętrznych Niemiec de Maiziere dał do zrozumienia w rozmowie z Deutsche Welle, że jego resort przygotowany jest na wiele opcji. Do tych opcji należy także zapewne zamknięcie niemieckich granic.To uderzyłoby niestety przede wszystkim w Grecję i w wielu migrantów. Ale zaboli to także państwa Unii Europejskiej, które ciągle jeszcze uważają ten kryzys jedynie za niemiecki problem. Presja na hamulcowych musi być na tyle silna, by rozum zwyciężył nad populizmem.
Po trzecie - Schengen oznacza, że można bez kontroli przekraczać granice większości państw członkowskich Unii Europejskiej. To jedno z największych osiągnięć wspólnoty. Fantastyczna sprawa, ale niestety nie do utrzymania, przynajmniej teraz. Większość władz działa na płaszczyźnie narodowej. Jeśli chodzi o pozyskiwanie czy opracowywanie informacji na temat przybyszy, czy to uchodźców, czy to migrantów ekonomicznych, instytucje państw członkowskich są bardziej efektywne niż unijne. Poza tym w obliczu obecnej fali uchodźców nie wystarcza jedna granica zewnętrzna, potrzebne są różne punkty kontrolne w ramach Unii Europejskiej. Nie tylko po to, by odsyłać ludzi, ale także by przyjmować tych naprawdę potrzebujących. Granice narodowe są do tego bardzo przydatne. A nawet jeśli swobodne podróżowanie bez paszportów jest czymś pięknym, ta miła Unia Europejska należy - przynajmniej chwilowo - do przeszłości. Nie wolno przeceniać instytucji działających na płaszczyźnie europejskiej - ta wspólnota państw potrzebuje silnych a przede wszystkim współpracujących ze sobą państw narodowych, aby dać sobie radę z kryzysem migracyjnym. A współpraca między państwami członkowskimi Unii Europejskiej jest obecnie rzadkim towarem.
Max Hoffmann
tł. Bartosz Dudek