Jeszcze zanim Donald Trump ogłosił na Florydzie to, na co wszyscy czekali, wezwał w internecie do wpłacania datków na swoją kandydaturę w 2024 roku. – Aby uczynić Amerykę znowu wielką – stwierdził, zapowiadając swoją kandydaturę na prezydenta. Po tym nastąpiło kilka minut wiwatowania jego politycznych wyznawców, których zgromadził w swoim klubie golfowym w Mar-a-Lago na Florydzie. „Fake News Media” nie były mile widziane.
Czołowa ekspertka od Trumpa, dziennikarka „New York Timesa” Maggie Habermann, wielokrotnie opisywała go jako człowieka, który w razie wątpliwości zawsze ucieka do przodu. Teraz znowu. Ponieważ w mniemaniu Trumpa to logiczne, by wyjść z tym właśnie teraz, gdy amerykańscy wyborcy odrzucili jego kandydatów w wyborach do Kongresu.
Republikańska tęsknota za normalnością
Szczególnie w tzw. stanach wahających się, jak Michigan, Arizona czy Nevada (które raz głosują na Republikanów, raz na Demokratów), nawet fani Trumpa nie chcieli głosować na nikogo, kto powtarzał kłamstwa o sfałszowanych wyborach prezydenckich w 2020 roku. Również republikańscy liderzy mówią o tych wyborach jako o „zwycięstwie normalności”.
Ale przecież Trump od dawna jest częścią republikańskiej normalności. Sam pomógł się wybić swojemu prawdopodobnie największemu rywalowi w wyścigu o nominację Republikanów, ponownie wybranemu gubernatorowi Florydy Ronowi DeSantisowi. Znanemu już jako „Trump z mózgiem”. A Trump najbardziej nie znosi właśnie tych, którzy odważyli się wyjść z jego cienia. Wzburzony określa DeSantisa jako „obłudnego”, odkąd ten występuje jako jego potencjalny rywal.
Mike Pence, były wiceprezydent Trumpa, też się rozgrzewa przed wyścigiem do Gabinetu Owalnego. „Tak mi dopomóż Bóg” to tytuł jego książki, która wyszła w tym tygodniu; wraz z kilkoma wywiadami, w których Pence „ujawnia” zagrożenie ze strony Trumpa 6 stycznia 2021 roku, w dniu szturmu na Kapitol. Szeregi rywali we własnej partii, złe wyniki jego kandydatów w tych wyborach, a do tego toczące się przeciwko niemu liczne śledztwa, m.in. dokumenty z posiadłości Mar-a-Lago – według reguł polityki wszystko przemawia teraz przeciwko Trumpowi.
Podzieleni przez Trumpa
Ale to właśnie te reguły on sam wielokrotnie zmieniał. Jego bronią polityczną jest podział. Pozwy przeciwko niemu to dla niego amunicja. Pokaże je jako dowód, że jest „prześladowany”.
Szacuje się, że około jednej trzeciej wyborców Republikanów w to wierzy. Pomimo całego rozczarowania Trumpem nawet w jego partii, Republikanie za nim stoją. Jeśli w 2024 r. jakaś grupa poczuje się zmuszona ratować przed nim partię, może to przynieść odwrotny skutek.
Bo jedna trzecia spokojnie wystarczy do zdobycia nominacji Republikanów. A nawet jeśli nie, Trump i tak wygrywa. Bo jedno jest pewne: Donald Trump zdeformował Partię Republikańską na własne podobieństwo. Ona już sama siebie nie poznaje. Trumpizm wszedł na stałe do amerykańskiej polityki. Niezależnie już od swojego politycznego gospodarza żywi się podziałami w amerykańskim społeczeństwie.
I od powstrzymania tego zależy stabilność Zachodu i demokracji na świecie. Ostatecznie tylko milcząca większość może pokonać tego politycznego demona. To, że ona istnieje, na przekór politycznym podziałom, pokazały właśnie ostatnie wybory śródokresowe.