Kongres AfD w Hanowerze: walka o władzę
2 grudnia 2017Frauke Petry była najbardziej znaną twarzą niemieckich prawicowych populistów, rozpoznawalną nawet za granicą. W dzień po wyborczym zwycięstwie Alternatywy dla Niemiec (AfD) w wyborach powszechnych zrobiła ona jednak dużą niespodziankę, ogłaszając swoje wystąpienie z partii. Wraz z mężem postanowiła stworzyć nową partię „Blaue Wende”(„Niebieski Zwrot”) i zabiega o jej popularyzację szczególnie na prowincji. Będzie to więc pierwszy kongres partii bez Petry. Jej odejście AfD przełknęła właściwie gładko. W sondażach partia ma niezmienne poparcie, zaczął działać klub poselski w Bundestagu nawet bez większej medialnej wrzawy.
Lecz Petry pozostawiła po sobie w prezydium partii lukę, którą teraz inni chcą wypełnić. Można więc spodziewać się, że na kongresie w Hanowerze, odbywającym się w ten weekend, główną kwestią będzie przede wszystkim wybór nowego zarządu partii. Niektórzy członkowie, jak wiceprzewodniczący klubu poselskiego i szef AfD Meklemburgii-Pomorza Przedniego Leif-Erik Holm są zdania, że klub poselski w naturalny sposób staje się nowym politycznym centrum władzy, które silnie emanować będzie na całe Niemcy – jak podkreślił w rozmowie z Deutsche Welle.
Gdzie jest centrum dowodzenia?
– Ton nadawać będzie partia – stwierdził natomiast Andre Poggenburg w odniesieniu do układu sił. Szef silnej organizacji krajowej AfD Saksonii-Anhalt w rozmowie z Deutsche Welle twierdził więc zgoła coś odwrotnego. Czyżby było to zwiastunem nowych napięć między klubem parlamentarnym a kierownictwem partii?
AfD jest stosunkowo młodą partią, założoną w roku 2013, i jak widać ma swoją silną i nieobliczalną dynamikę, nie tylko pod względem personalnym, ale także programowym. Niektórzy z jej członków na bazie pierwszych parlamentarnych doświadczeń widzą się już na drodze do możliwych koalicji. Lecz to właśnie Frauke Petry była tą, która popierała taką strategię.
Inni obstają przy tym, że AfD ma być outsiderem fundamentalnej opozycji. Skrajne „skrzydło” partii wokół szefa AfD w Turyngii Bjoerna Hoeckego zaleciło niedawno ugrupowaniu, by w dalszym ciągu utrzymywało maksymalny dystans do partii głównego nurtu, aby „nie pogrążyć się razem z nimi w morderczym wirze”. Andre Poggenburg zaznaczał w rozmowie z Deutsche Welle, jak ważna jest pozaparlamentarna polityka, co stawia partię przed dylematem, jak szybko ma się ona adaptować do nowych warunków. Hoecke, były adwersarz Petry, oraz Poggenburg należą do nacjonalistycznego i prawicowo-konserwatywnego skrzydła AfD, z którym szacunkowo sympatyzuje jedna trzecia członków partii. Lecz przy obsadzaniu stanowisk w klubie poselskim skrzydło to nie mogło się przebić. W Hanowerze podczas wyborów nowego prezydium może się to udać, bo jakby nie było, chodzi o 13 osób.
Przepychanki w przednich rzędach
Do tej pory federalne struktury AfD miały podwójne szefostwo, lecz po odejściu Petry jedno miejsce jest wakujące i Joerg Meuthen pozostał sam na czele partii. Z wielu stron rozlegają się głosy, że tak mogłoby już pozostać i niewiele mówi się o ewentualnym drugim prezesie.
Holm nie chce objąć tego stanowiska, podobnie jak Alice Weidel, która jest już drugą szefową klubu poselskiego. Hoecke nie chciał się bliżej określić, wiedząc chyba, że jego kandydatura wywołałaby zbytnią polaryzację. Dlatego nikogo nie dziwi, że pozostaje opcja jednego prezesa i już wpłynęły wnioski o odpowiednią zmianę statutu partii.
Petry swego czasu ściągnęła Meuthena do partii jako liberalnego konserwatystę, lecz on rozwinął się w zupełnie innym kierunku, ze swą ostrą retoryką coraz bliżej Hoeckego.
Normalna konkurencja
Tuż przed kongresem partii nagle w szranki stanął berliński szef AfD Georg Pazderski, zapowiadając, że chce kandydować. Jest on raczej zwolennikiem polityki realnej. 67-letni były oficer Bundeswehry o polskim nazwisku (jego ojciec był Polakiem) chciałby szybko doprowadzić do profesjonalizacji AfD, aby mogła rozmawiać jak równy z równym z innymi partiami, czyli w myśl tego, co postulowała Frauke Petry. Pazderski wysuwając swoją kandydaturę nie postrzega tego w kategorii walki o władzę, tylko normalnej konkurencji – jak zaznaczył w wywiadzie dla ARD. Zdaje sobie sprawę z tego, jak szkodliwa jest otwarta walka o władzę dla wizerunku partii do wewnątrz i na zewnątrz Pazderski ma wokół siebie dobrze rozbudowaną sieć umiarkowanych członków partii.
Bez komentarza nie przyjął tego oczywiście 76-letni Alexander Gauland, który razem z Alice Weidel kieruje klubem poselskim. Myśli o tym, żeby stanąć jako kontrkandydat Pazderskiego. Gauland ma natomiast doskonałe relacje z Hoecke i jego ludźmi, a Pazderski krzyżowałby tylko ich plany.
Wobec niewyjaśnionych jeszcze kwestii personalnych na dalszy plan zeszły kwestie programowe. Dopiero w przyszłym roku ma się odbyć zasadnicze zdefiniowanie kierunku partii. W jednym z wniosków postuluje się wyraźne wyostrzenie socjalno-politycznego profilu partii, w innym zajęcie się zmianami klimatycznymi i ich wpływem na środowisko. Można uznać to za atak na partie lewicowe, które do tej pory te tematy traktowały jako swoją własność.
Niepokój w mieście
Pewne jest jednak, że Hanower w ten weekend będzie bardzo niespokojnym miastem. Przeciwnicy AfD zapowiedzieli masowe manifestacje i blokady. Na dwie demonstracje w sobotę w centrum miasta przybyć ma, jak twierdzi policja, prawie 8,5 tys. uczestników. W sobotę rano jedna z protestujących grup próbowała zablokować dojazd do centrum kongresowego w Hanowerze, czyli miejsca, gdzie odbywać się będą obrady. Interweniowała policja. Samo centrum kongresowe jest zabezpieczone zasiekami z drutu kolczastego.
Kay-Alexander Scholz / Małgorzata Matzke