Koronasceptycy pokojowo nastawieni? Raczej nieobliczalni
29 marca 2021„Koronasceptycy zakończyli przerwę zimową” − ogłosił Michael Ballweg w internetowym komunikacie wideo pod koniec stycznia. Założyciel ruchu wymierzonego przeciwko państwowej polityce pandemicznej i znajdującego coraz więcej naśladowców wezwał jednocześnie do zorganizowania manifestacji samochodowej w Stuttgarcie. W 2020 r. stolica Badenii-Wirtembergii była centrum „przeciwnego myślenia” w Niemczech. Obecnie istnieją lokalne odłamy ruchu koronasceptyków na północy, zachodzie i południu republiki. Demonstracje odbywają się wszędzie, przy czym w ubiegłym roku największe wiece miały miejsce na wschodzie kraju: w Berlinie i Lipsku. W obu przypadkach kończyły się przemocą. Podobnie w połowie marca 2021 w Dreźnie (Saksonia) i tydzień później w Kassel (Hesja).
Jednak obrazy bijących się demonstrantów i policjantów w ogóle nie pasują do wyobrażenia, jakie mają o sobie koronasceptycy. Michael Ballweg i jego zwolennicy zawsze podkreślają swoją lojalność wobec konstytucji i pokojowe nastawienie. Taniec i śpiew należą do standardowego repertuaru na wiecach. Ale to tylko jeden aspekt. Stałymi bywalcami demonstracji są również prawicowi ekstremiści. I nikomu to nie przeszkadza.
Badacz demokracji Reiner Becker z Uniwersytetu w Marburgu (Hesja) dostrzega w tym pewien powtarzający się schemat. − Udział w takiej demonstracji jest indywidualną decyzją każdego człowieka − mówi w wywiadzie dla DW. Innymi słowy: każdy jest odpowiedzialny za to, w jakim towarzystwie przebywa. Jednocześnie, jak podkreśla Reiner Becker, uczestnicy znają strategię polegającą na przytłaczaniu policji „ogromną masą” demonstrantów i niestosowaniu się do wymagań stawianych przez sądy.
Ekspert ds. ekstremizmu ostrzega przed nadmierną krytyką policji
Dokładnie to samo miało miejsce ponownie w Kassel: zamiast dozwolonych 6 tys. uczestników, ulicami przemaszerowało ponad trzy razy więcej. Zdecydowana większość demonstrantów nie zachowała wymaganej minimalnej odległości 1,5 metra, ani nie nosiła masek ochronnych. W drodze byli również kontrdemonstranci. W miarę jak sytuacja stawała się coraz bardziej zagmatwana i brutalna, policja, zgodnie z własnymi oświadczeniami, broniła się za pomocą pałek, gazu pieprzowego i armatek wodnych. Jednak w internecie krążą również zdjęcia i nagrania wideo, na których policjanci biją demonstrantów.
Christopher Vogel, który pracuje w mobilnym zespole doradczym przeciwko rasizmowi i prawicowemu ekstremizmowi w Kassel, na miejscu obserwował gwałtowny przebieg zdarzeń. Jego zdaniem, krytyka zachowania policjantów jest niewłaściwa. Publiczność, z którą się tam zetknął, była również „nietypowa dla policji”, mówi Vogel w wywiadzie dla DW. Niektórzy ustawili swoje dzieci „w pierwszym rzędzie, jako tarcze”. Ale były też starcia między prawicowcami i lewicowcami, a gdzieś pomiędzy nimi były rodziny.
„Oni chcą spokoju od państwa”
− Śledząc rozwój wydarzeń i zachowanie ludzi trudno było o jednoznaczną ocenę − mówi Christopher Vogel, opisując zagmatwaną sytuację. Siłą napędową była tu inicjatywa „Wolni Obywatele Kassel”. To grupa, która swoją postawą i retoryką jest jednoznacznie ukierunkowana na stuttgarcki model koronasceptyków. − Policji trudno było wtedy ocenić: „Ok, teraz wiemy, co mamy robić i jak to działa” − uważa Vogel. − Tego już nie dało się kontrolować – dodaje.
Uważa on, że podstawa ruchu koronasceptyków jest „niezwykle krucha”. W zasadzie troszczą się jedynie o swoją indywidualną wolność. Ma to niewielki związek z postulatami społeczno-politycznymi, które wykraczają poza ten zakres. − Oni chcą po prostu powrotu do normalności i mieć spokój od państwa − uważa Vogel. Jeśli koronawirus zniknie z pierwszych stron gazet, duża część z nich ponownie zrezygnuje z angażowania się w politykę.
Wyborcy Zielonych staną się sympatykami AfD
Ocena ta pokrywa się z wynikami badań opublikowanych w grudniu ubiegłego roku przez socjologa Olivera Nachtweya z Uniwersytetu w Bazylei. On i jego zespół zapytali ponad 1100 koronasceptyków o ich motywy i nastawienie. Według badań, przed protestami z powodu koronawirusa prawie połowa z nich nigdy nie brała udziału w demonstracji. „Społecznie jest to ruch stosunkowo stary i stosunkowo akademicki” – brzmi jeden z wniosków. Mniej niż dziesięć procent jest młodszych niż 30 lat, średnia wieku wynosi prawie 50 lat.
Prawie dwie trzecie respondentów posiada co najmniej maturę, ponad połowa ukończyła studia wyższe, a 67 procent zalicza się do klasy średniej. W wyborach federalnych w 2017 roku 23 procent głosowało na Zielonych, 18 procent na Lewicę, a 15 procent na prawicową Alternatywę dla Niemiec (AfD). Było to jednak na długo przed pojawieniem się koronawirusa. W następnych wyborach do Bundestagu AfD może liczyć na niemal podwojenie swoich głosów w środowisku koronasceptyków (27 proc.). Podczas gdy Zieloni znajdą się na poziomie konserwatystów (CDU/CSU), zdobywając jeden punkt procentowy.
Koronasceptycy przekonani, że rząd ukrywa prawdę
Zdecydowana większość, bo 61 procent ankietowanych, chce głosować we wrześniu na nieznane partie odłamowe, w tym na Basisdemokratische Partei Deutschlands, która powstała dopiero w lipcu 2020 roku. Na jej stronie głównej można przeczytać zdania typu: „Kto twierdzi, że w naszym kraju panuje wolność, ten kłamie. Bo wolności nie ma”. To przekonanie znajduje także odzwierciedlenie w badaniu koronasceptyków, w którym prawie 80 procent zgadza się ze stwierdzeniem, że nie można już wypowiadać swoich poglądów bez narażania się na kłopoty. Około 75 procent uważa, że media i polityka są w zmowie, a rząd ukrywa prawdę.
Głównym wnioskiem wynikającym z powyższych badań jest to, że ruch koronasceptyków charakteryzuje się silną separacją od instytucji systemu politycznego, uznanych mediów i tradycyjnych partii głównego nurtu. Innym wnioskiem jest to, że jego zwolennicy nie są „jawnie ksenofobiczni lub islamofobiczni” i są częściowo „raczej antyautorytarni ze skłonnościami do antropozofii”. Ta samoocena wydaje się pasować do obrazów z demonstracji koronasceptyków. Tańczący, bębniący, śpiewający ludzie – z jednej strony. Z drugiej strony – prawicowi ekstremiści z flagami wojennymi Rzeszy i antysemickimi hasłami.
Prowokacje z żydowską gwiazdą Dawida
Niektórzy koronasceptycy wyglądają prawie jak z ruchu hippisowskiego dzieci kwiatów z lat 60. i 70. Inni prowokują żółtą żydowską gwiazdą z czasów nazizmu, którą pokazują na demonstracjach z dopiskiem „nieszczepiony”. Jako wyraz ich rzekomej stygmatyzacji przez system, który odrzucają. Granice między skrajną lewicą a skrajną prawicą są płynne. Zbyt płynne dla Urzędu Ochrony Konstytucji w Badenii-Wirtembergii. Dlatego też ruch koronasceptyków jest tam od grudnia 2020 oficjalnie obserwowany.
„Ekstremistyczne, spiskowo- ideologiczne i antysemickie treści celowo mieszają się z uzasadnioną krytyką rządowych środków mających na celu powstrzymanie pandemii koronawirusa” – czytamy w uzasadnieniu Urzędu Ochrony Konstytucji. Prawie cztery miesiące później urząd uznał swoją decyzję za słuszną. Jego rzecznik powiedział DW, że uzyskano dodatkowe informacje o regionalnych odgałęzieniach ruchu koronasceptyków, „co daje bardziej kompleksowy obraz siatki powiązań tej inicjatywy w Badenii-Wirtembergii”.
Zapowiedź kolejnej dużej demonstracji
Ponadto w odpowiedzi stwierdzono, że otrzymano dalsze informacje na temat „powiązań czołowych działaczy” ruchu koronasceptyków ze środowiskiem „obywateli Rzeszy” i „samorządowców”. Również Federalny Urząd Policji Kryminalnej (BKA) bacznie obserwuje sytuację. „Bardzo uważnie śledzimy rozwój wszystkich zjawisk ekstremistycznych i regularnie dopasowujemy nasze oceny zagrożenia do rozwoju sytuacji” – czytamy w oświadczeniu dla DW.
Konkretne lekcje poglądowe mogą być wkrótce dostępne podczas kolejnej dużej demonstracji planowanej na 3 kwietnia w Stuttgarcie. Chyba, że zgromadzenie zostanie zakazane. Dotychczas jednak w większości przypadków takie wnioski kończyły się niepowodzeniem w sądzie.