Książka Semiyi Simsek: Rodziny ofiar neonazistów nie czują wsparcia władz
10 marca 2013Enver Simsek, hurtownik kwiatów padł w 2000 roku, jako pierwszy ofiarą neonazistowskiej bojówki "Narodowosocjalistyczne Podziemie” (NSU). Jego córka Semiya Simsek spisała w świeżo wydanej książce zatytułowanej "Schmerzliche Heimat" („Bolesna ojczyzna”) wspomnienia ze szczęśliwego dzieciństwa oraz dramatyczne lata po zamordowaniu ojca. Książkę przedstawiła w ubiegłym tygodniu w Federalnym Biurze Prasowym w Berlinie.
Semiya Simsek urodziła się w Hesji w dość zamożnej tureckiej rodzinie. O dobrobyt zadbał ojciec, który ze zwykłego handlarza kwiatami stał się po latach ciężkiej pracy największym hurtownikiem kwiatów w regionie. Kiedy w 2000 roku znaleziono go zabitego na wjeździe na autostradę A9 w kierunku Norymbergi dla rodziny zaczęło się piekło policyjnych przesłuchań.
Podejrzani o wszystko
Semiya Simsek miała wtedy 14 lat. Tej samej nocy, zanim zobaczyła w szpitalu martwego ojca, policja wziźła ją w młyn przesłuchań, pytała ją, czy posiadał broń. Prowadzący śledztwo zasypywali matkę Semiyi pytaniami czy mąż miał kochankę, czy mieli małżeńskie problemy i jak często ze sobą sypiali. – To było nie do wytrzymania, bo traktowano nas jak podejrzanych – wspomina Semiya Simsek. Potem spekulowano czy motywem zabójstwa Envera Simseka nie były powiązania z mafią, handel narkotykami lub długi.
Zabity po raz drugi
Okres między zamordowaniem ojca oraz przypadkowym ujawnieniem zbbbbrodniczej działalności neonazistowskiej bojówki "Narodowosocjalistyczne Podziemie” (NSU) był dla Semiyi Simsek, jak sam określa „jak ponowne zabójstwo ojca”.
Na uroczystości w 11. rocznicę śmierci ofiar prawicowych terrorystów z Zwickau Semiya mowiła otwarcie w imieniu poszkodowanych rodzin o braku zaufania i podejrzeniach urzędów oraz opinii publicznej wobec nich. – Nikt nie brał pod uwagę, że mój ojciec był tylko ofiarą – stwierdza dziś z goryczą.
Za miesiąc rozpocznie się w Monachium proces przeciwko Beate Zschäpe, jedynemu żyjącemu obecnie członkowi neonazistowskiej organizacji terrorystycznej NSU. Semiya Simsek, jako oskarżyciel pomocniczy w procesie otrzymała możliwość wglądu w akta, które dokumentują szczegółowo podejrzenia i zarzuty, jakie stawiano latami jej rodzinie.
W procesie młoda Turczynka, która tymczasem żyje w Turcji, zamierza osobiście zadać Zschäpe pytanie o motywy zbrodni. Chce wreszcie się dowiedzieć, dlaczego wybór padł właśnie na jej rodzinę? Semiya Simsek straciła zaufanie do niemieckich władz. Jest rozczarowana tym, że przy wyjaśnianiu okoliczności przestępstwa dokładano zbyt mało starań i nie zajmowano się rodzinami ofiar. Sama życzyłaby sobie, by przedstawiciele niemieckiego rządu lub komisji dochodzeniowej skontaktowali się z nią choć raz i poinformowali o aktualnym stanie śledztwa.
Brak empatii
Tymczasem również Sąd Krajowy w Monachium, gdzie odbędzie się proces Beate Zschäpe nie okazuje specjalnej troski i wrażliwości, jeśli chodzi o rodziny ofiar oraz opinię publiczną. W sali rozpraw przewidziano tylko 100 miejsc. Jako niestosowne odrzucono prośby tureckiego ambasadora, o zarezerwowanie mu miejsca, podobnie jak prośby ofiar, o transmisję na żywo przebiegu procesu, który zainteresowane procesem rodziny mogłyby śledzić na ekranie w pomieszczeniu obok.
Rzeczniczka sądu podkreśliła, że nie chodzi tu o „rozprawę tysiąclecia”, jak to określa prasa, i że "kojarzy się jej to z nazistami, którzy mówili o tysiącletniej Rzeszy, gdy istniała ona może góra 15 lat". Powiedziała też, że sąd nie chce urządzać podczas rozprawy "public viewing". Rzeczniczka zdystansowała się do swych wypowiedzi.
Natomiast Semiya Simsek zapytana przez dziennikarzy, czy wyobraża sobie powrót do Niemiec, odparła, „że tylko wtedy, gdy proces przebiegnie zgodnie z jej wyobrażeniami, będzie mogła ponownie zaufać temu krajowi. Chciałaby, bowiem powiedzieć z dumą, że jest Niemką i że w jej kraju panuje sprawiedliwość”.
Mathias Böllinger/ Alexandra Jarecka
Red.odp.: Małgorzata Matzke