Młodzi Bośniacy: „Musimy zrewolucjonizować Dayton”
21 listopada 2020„Bazując na poszanowaniu ludzkiej godności, wolności i równości (…) Bośniacy, Chorwaci i Serbowie (…) uchwalają niniejszym następującą konstytucję” – takimi słowami rozpoczyna się „Aneks 4” układu pokojowego, który w 1995 kończył prawie czteroletnią wojnę na Bałkanach. 21 listopada zakończyły się w amerykańskiej bazie lotniczej w Dayton (Ohio) negocjacje dokumentu, który został podpisany w Paryżu 14 grudnia 1995 roku i który następnie stał się konstytucją powojennej Bośni i Hercegowiny.
Już wtedy dla zaangażowanych stron było jasne, że „konstytucja z Dayton” prędzej czy później musi zostać oddzielona od układu pokojowego i że wymagać będzie zmian. Między innymi dlatego, że przyznaje Bośniakom, Chorwatom i Serbom – czyli tym, którzy negocjowali układ – więcej praw niż członkom mniejszości narodowych, w tym Żydom i Romom. Wiadomo było, że taka jawna dyskryminacja stanie się przeszkodą w negocjacjach o wejście do Unii Europejskiej. Jednak pomimo wielu prób nie doszło do tego po dziś dzień, a perspektywa członkostwa Bośni w UE odsunęła się na dalszą przyszłość. Tymczasem coraz więcej młodych Bośniaczek i Bośniaków emigruje do krajów UE.
Mały kraj i wielka biurokracja
Konstytucja z Dayton dzieli kraj na trzy administracyjne części składowe: Federację Bośni i Hercegowiny (złożoną z 10 kantonów), region Brčko i Republikę Serbską. Zdaniem krytyków doprowadziło to do powstania gigantycznego aparatu biurokratycznego w kraju liczącym zaledwie 3,5 miliona mieszkańców. Kolejny problem to fakt, że członkowie mniejszości narodowych nie mają prawa kandydować na prezydenta. Najwyższy urząd w państwie zarezerwowany jest dla Bośniaków, Chorwatów i Serbów.
Wielu mieszkańców Bośni i Hercegowiny jest przekonanych, że konstytucję z 1995 roku trzeba zmienić. Reporterzy DW w ramach projektu „Balkan Booster” rozmawiali z młodymi ludźmi z tamtejszych mniejszości narodowych.
Podziały i dyskryminacja
Jovana Barbu ma 20 lat, mieszka w Republice Serbskiej i należy do mniejszości romskiej. Jest oburzona z powodu dyskryminacji we własnej ojczyźnie: „Gdy jest się częścią mniejszości, która nawet nie jest wymieniona w konstytucji, trzeba postawić pytanie: Kim są Romowie w Bośni? Czy my w ogóle istniejemy w bośniackim prawodawstwie? Nie, nas nigdzie nie ma”.
Obywatele, którzy nie należą do trzech największych grup narodowych, wciąż potykają się o różne bariery, mówi Jovana. Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł w 2009 roku, że bośniacka konstytucja dyskryminuje mniejszości i że musi być zmieniona. Po dziś dzień jednak żadne zmiany nie zostały wprowadzone.
„Układ z Dayton nie był sukcesem, bo jeszcze bardziej nas podzielił”, mówi Emin Čekro. 18-latek mieszka w mieście Stolac w Federacji. Uczniowie różnych grup etnicznych chodzą tu do różnych szkół. Są tu także placówki pod nazwą „Dwie szkoły pod jednym dachem”, w których młodym Bośniakom wpaja się, że rodzice ich chorwackich kolegów napadali w czasie wojny ich rodziców , i odwrotnie.
Czas na nowy układ
„Zdecydowanie potrzebujemy układu z Dayton numer 2. Myślę, że my, młodzi, musimy podjąć taką inicjatywę. Musimy zacząć rewolucjonizować Dayton”, mówi Jovana Barbu. „Uważam, że nadszedł czas na nowy układ. I trzeba go tak wynegocjować, by wszyscy obywatele mieli w tym swój udział; żebyśmy wszyscy mogli powiedzieć, w jaki sposób chcemy kształtować przyszłość Bośni, jakiego systemu chcemy w naszym kraju”.
Młodzi ludzie są zgodni: przeszłość powinna zostać tam, gdzie jej miejsce – w przeszłości. „Przede wszystkim potrzebujemy pokoju. Nie chcemy jeszcze raz przeżywać tego, co tu się działo w latach 90-tych. Do tego potrzebujemy pokojowego współistnienia i nowego porozumienia między nami wszystkimi”, uważa 25-letni Miloš Kovačević z Banja Luki w Republice Serbskiej. Emir Čelebić chce, by wreszcie zakończyły się podziały ze względu na narodowość. „Chcę Bośni bez podziałów i bez granic”, mówi.