Magazyn „-ki”. Pomysł z pogranicza mody i dziennikarstwa
13 grudnia 2014Ina Choinowski i Ricarda Malecki mieszkają w Zagłębiu Ruhry – największym skupisku Polaków i Niemców o polskich korzeniach w RFN. To, że są Niemkami, jest dla nich oczywiste, podobnie jak ich polskie pochodzenie. Obie są córkami emigrantów z Polski. Ina ma ojca Polaka. Rodzice Ricardy oboje przyjechali do Niemiec z Polski. Ina nie mówi po polsku. Ricarda tak, ale, jak podkreśla, tylko z rodziną.
Zaprzyjaźnione studentki wydziału dziennikarstwa mody i komunikacji społecznej na Akademii Mody i Projektowania (AMD) w Düsseldorfie wpadły na trzecim roku studiów na pomysł stworzenia nowatorskiego magazynu kulturalnego na temat im bliski – o Polsce. - Znamy czasopisma o Polsce. Ale nasz magazyn jest inny. Adresujemy go do naszych rówieśników, także tych, którzy tak jak ja i Ricarda mają polskich przodków. Chcemy ich zachęcić do poznawania Polski, jaką my same odkrywamy – tłumaczy Ina Choinowski.
O przywarach Polaków i Niemców na wesoło i z pazurem
Ina i Ricarda opowiadają w rozmowie z Deutsche Welle, że najpierw wysondowały wśród rówieśników, co ich najbardziej interesuje. Na przykładzie tych tematów przedstawiają podobieństwa i różnice między Polską a Niemcami. Takim tematem jest na przykład moda, mówi Ricarda. - W Polsce wszystko dzieje się jakby szybciej. Bardzo widoczne są tam też wpływy skandynawskie. U nas każdy wie, że stamtąd jest sieć H&M, ale nic poza tym.
Pierwszy numer magazynu "-ki" miał charakter pilotażowy, drugi autorki zrealizowały jako wspólną pracą dyplomową. Wątkiem przewodnim każdego z numerów są portrety dwóch miast: Düsseldorfu i Warszawy, Frankfurtu nad Menem i Krakowa.
Ina i Ricarda przedstawiają miejsca, które należy tam odwiedzić, kultowe sklepy z modą, ciekawych projektantów, sylwetki znanych twórców, informują o wydarzeniach kulturalnych, noclegach itd. Na uwagę zasługuje naprawdę dobre pióro obydwu autorek, a także poczucie humoru, kiedy na podstawie własnych obserwacji z przymrużeniem oka piszą o przywarach Polaków i Niemców.
W poszukiwaniu tytułu
Magazyn nosi tytuł „-ki” i jest, „trochę innym niemiecko-polskim magazynem kulturalnym”. Wybór tytułu był dla studentek ciekawym doświadczeniem kulturowo-lingwistycznym. Ina i Ricarda sądziły, że dla Polaków i Niemców w równym stopniu rozpoznawalna jest końcówka polskich nazwisk „-ski”. Lecz okazało się, że niemieckim kolegom i wykładowcom na uczelni "-ski" kojarzy się ze „Ski” - z nartami i jazdą na nartach.– Na szczęście w Polsce wiele nazwisk kończy się na „–ki”, tak jak moje i Ricardy. Więc też Polakom nie będzie trudno utożsamiać się z nazwą naszego magazynu – sądzi Ina.
Magazyn "-ki" ukazał się wprawdzie w dwóch językach, ale nie jest dwujęzyczny . W tłumaczeniach na język polski pomagali rodzice, krewni i znajomi. Absolwentki wydziału dziennikarstwa mody chciałyby robić go dalej, ale do tego potrzebne jest im wsparcie branży wydawniczej i sponsorów.
„Polska to kraj wielu miejsc pamięci”
Ina i Ricarda nie tylko informują o Polsce współczesnej. Uwrażliwiają też czytelników na polską historię. "Polska jest krajem, w którym widoczna jest przeszłość historyczna. Polska jest krajem, przez który przetoczyły się wojny, przemoc i terror. Żaden inny kraj nie był tak często okupowany, na żaden tak często nie napadano. To kraj wielu miejsc pamięci”, piszą Ina i Ricarda. Zapowiadają, że będą pokazywać te miejsca na współczesnych i archiwalnych zdjęciach. W pierwszym numerze pojawiają się zdjęcia archiwalne i współczesne Umschlagplacu, Pawiaka i Hali Mirowskiej w Warszawie, a w drugim KL Auschwitz, żydowskiej dzielnicy Krakowa i fabryki Oskara Schindlera.
„Dwie połówki serca, ta polska i niemiecka zrosły się w całość”
Przy przygotowaniach pierwszego numeru magazynu „-ki” , na rekonesans do Warszawy pojechała Ina. Wyszukiwaniem ciekawych miejsc w Düsseldorfie zajęła się Ricarda. Dla studentek praca nad magazynem była nie tylko praktycznym sprawdzianem umiejętności dziennikarskich nabytych przez okres studiów. Poznawały też nieznaną im Polskę. – Fascynujące w dziennikarstwie jest to, że dowiadujemy się rzeczy, o których nic nie wiemy i odczuwamy potrzebę opowiedzenia o tym. Na przykład to, że Heinrich Heine miał styczność z Polską, a Fryderyk Chopin z Niemcami. I naszym pomysłem jest opowiadanie, że Polska to więcej niż znana wszystkim Maria Curi-Skłodowska – mówi Ricarda.
Dzięki pracy nad magazynem studentki dowiedziały się też m.in. o polskich i niemieckich instytucjach, jak Instytut Polski w Düsseldorfie czy Instytut Goethego w Warszawie, opowiada Ina. – Zaobserwowałyśmy, że Polska i Niemcy mają więcej wspólnego, niż to widać gołym okiem. Poza tym oba kraje wychodzą sobie naprzeciw.
Dla młodych dziennikarek tworzenie magazynu było też doświadczeniem bardzo osobistym. Często odczuwały na przykład potrzebę lepszej znajomości polskiego. – Dla mnie odkryciem było też, jak bardzo odległa jest Polska, mimo, że jest mi tak bliska. Tam przecież żyje moja rodzina, tam są nasze korzenie. Ale mam uczucie, jakby te dwie połówki serca, ta polska i niemiecka zrosły się w całość – mówi Ricarda.
Ina zaraziła się Polską, którą, jak przyznaje, wcześniej nie interesowała się specjalnie. – To zainteresowanie rośnie coraz bardziej – mówi – Przeistoczyło się ono w zainteresowanie krajem pochodzenia taty i krewnych.
Świeże spojrzenie młodego pokolenia
Ina Kühle jest dziekanem katedry studiów dziennikarstwa mody i komunikacji społecznej na Akademii Mody i Projektowania AMD w Düsseldorfie. Polsko-niemiecki magazyn kulturalny Ricardy Malecki i Iny Choinowski nie jest pierwszym dwujęzycznym magazynem stworzonym na uczelni.
Kreowanie i realizacja numeru pisma jest jedną z umiejętności, jaką zdobywają studenci na AMD. Polsko-niemiecki magazyn poprzedziły niemiecko-turecki i niemiecko-duński. Ina Kühle uważa wszystkie te projekty za udane, ponieważ ukazują w sposób ironiczny i poważny perspektywę dwóch krajów, a także na różne sposoby zderzenie dwóch kultur. W magazynie „.-ki” podobało jej się szczególnie podejście studentek do tematów - bardzo osobiste i świeże spojrzenie podejście młodego pokolenia.
Znasz niemiecki? Możesz studiować na AMD
Akademia Mody i Projektowania w Düsseldorfie jest uczelnią prywatną i ewenementem w Niemczech, podobnie jak jej wydział dziennikarstwa mody, zaznacza Ina Kühle. Poza kształtowaniem warsztatu dziennikarskiego studenci uczą się np. przygotowywania zdjęciowych sesji modowych. Akademia AMD ma swoje placówki w 4 miejscach w Niemczech: w Düsseldorfie, Hamburgu, Berlinie i Monachium. Interesująca dla chętnych na podjęcie tam studiów jest koncepcja edukacji zindywidualizowanej w nie większych niż 25-osobowych grupach.
Na AMD można podjąć studia tylko po niemiecku. Absolwenci Akademii pracują przeważnie jako dziennikarze w mediach modowych (prasa, internet i telewizja), mediach lifestylowych, w działach PR firm związanych z modą, jako managerowie mody i w wielu innych pochodnych dziedzinach.
Ina Choinowski i Ricarda Malecki przyznają, że studia na prywatnej uczelni sporo kosztują, ale to, co zabierają ze sobą w bagażu, jest bezcenne.
Barbara Cöllen