Merkel o szczycie G7: to będą trudne rozmowy
2 czerwca 2015Na kilka dni przed zbliżającym się szczytem G7 w bawarskim Elmau kanclerz Angela Merkel (CDU) wyraziła obawy, że rozmowy ws. ochrony klimatu mogą być trudne. Niemcy i Francja będą zabiegać o to, by już teraz "uzyskać jak najwięcej obietnic od państw G7", jak zaznaczyła niemiecka kanclerz w rozmowie z "Sueddeutsche Zeitung". "Nie ma jeszcze co to do tego zgody" - zastrzegła.
Ambitnym planem jest, by już w Elmau przywódcy G7 przystali na cel "dekarbonizacji“, czyli eliminacji węgla z energetyki.
Jak kontrolować?
Szczyt G7 w dniach 7 i 8 czerwca br. odbędzie się kilka miesięcy przed decydującym szczytem klimatycznym w Paryżu. Tam planowane jest po raz pierwszy zawarcie porozumienia klimatycznego, które zobowiązywałoby także kraje progowe do obniżenia emisji CO2. Angela Merkel ufa, że może się to udać, m. in. za sprawą Chin, które obiecały, że w przeciągu 15 lat obniżą swój poziom emisji. Byłby to początek włączenia się w ten proces także krajów progowych i rozwijających się. "Trzeba będzie tylko zadbać o skuteczne kontrole" - zastrzegła kanclerz w wywiadzie dla SZ.
Problematyczny węgiel brunatny
Szefowa rządu RFN powściągliwie podeszła do propozycji swojego zastępcy, wicekanclerza i ministra gospodarki Niemiec Sigmara Gabriela (SPD), by Niemcy osiągnęły niemieckie cele klimatyczne przez unieruchomienie starszych elektrowni na węgiel brunatny.
- Minister Gabriel i ja jesteśmy zgodni, że Niemcy muszą osiągnąć swoje cele klimatyczne - ale bez masowej utraty miejsc pracy w niektórych regionach - stwierdziła dyplomatycznie. Dla osiągnięcia tych celów "muszą swój wkład wnieść wszystkie regiony, a nie tylko te wykorzystujące węgiel brunatny".
Minister ochrony środowiska RFN Barbara Hendricks (SPD) spodziewa się, że szczyt G7 przyniesie znaczne postępy w walce z zanieczyszczeniem mórz o oceanów tworzywami sztucznymi.
- Niemcy umieściły ten temat na agendzie - po raz pierwszy w ogóle - powiedziała w rozmowie z "Neue Osnabruecker Zeitung" i dodała: "jest to najsilniejszy impuls, jaki mogliśmy dać".
Morze plastiku
W jej przekonaniu "coś zaczęło się ruszać" w gronie siedmiu najbardziej uprzemysłowionych państw świata. Japonia, jako następny gospodarz szczytu G7, obiecała, że będzie dalej aktywnie śledzić kwestię redukcji plastikowych śmieci. UE już uchwaliła, że w okresie najbliższych 10 lat użycie woreczków plastikowych na głowę ludności musi zostać zredukowane do 40 sztuk rocznie.
Według danych Parlamentu Europejskiego na terenie całej Unii zużywa się rocznie około 100 mld cieniutkich woreczków foliowych. Około 8 mld z nich trafia do mórz i oceanów. Dane mówią o zużyciu w 2010 roku przez każdego Europejczyka przeciętnie 200 woreczków rocznie. W rankingu państw unijnych Niemcy plasują się mniej więcej w środku, zużywając rocznie około 70 torebek na jednego mieszkańca. Na głowę biją wszystkich Portugalczycy i Polacy z przeciętnym zużyciem 450 sztuk foliowych torebek na jednego mieszkańca.
- Musimy jeszcze wiele zrobić, by sprostać unijnym dyrektywom - stwierdziła minister Hendricks, zaznaczając, że stawia w tym względzie na kooperację handlowców, którzy powinni sami narzucić sobie pewien rygor.
- Jeżeli nie uda się to na drodze dobrowolności, trzeba będzie sięgnąć po środki prawne - ostrzegła.
epd / Małgorzata Matzke