Niemcy: Powódź była do przewidzenia
19 lipca 2021Po serii niszczycielskich powodzi Niemcy dyskutują o stanie przygotowania do walki z żywiołem. – Jesteśmy tak samo źle przygotowani, jeśli chodzi o zwalczanie katastrof, jak o ochronę przed pandemią – powiedział poseł i ekspert SPD ds. zdrowia Karl Lauterbach düsseldorfskiemu dziennikowi „Rheinische Post" (wydanie poniedziałkowe).
Lauterbach wyjaśnił, że Niemcy muszą „dostosować się i przygotować na to, że w przyszłości będzie więcej klęsk żywiołowych, a także regularnych pandemii". W tym celu należy stworzyć i rozbudować infrastrukturę, apelował, dodając, że „obrona cywilna ma tu kluczowe znaczenie".
Kontrowersyjna centralizacja walki z katastrofami
Kandydatka Partii Zielonych na kanclerza Annalena Baerbock, opowiada się za przyznaniem rządowi federalnemu większych kompetencji w kwestiach środków zapobiegawczych przeciwko ekstremalnym zjawiskom pogodowym. Konieczne jest „masowe" wzmocnienie prewencji zagrożeń – Moim zdaniem również rząd federalny musi odgrywać tu znacznie silniejszą, koordynującą rolę – oświadczyła Baerbock w poniedziałkowym programie ARD „Morgenmagazin".
W przypadku wydarzeń ponadregionalnych, szczebel federalny musi być w stanie zrobić więcej, powiedziała liderka Partii Zielonych. Pokazała to jej zdaniem również pandemia Covid-19.
Przeciwko centralizacji systemu ochrony przed katastrofami wypowiedział się natomiast przewodniczący Niemieckiej Rady Powiatów Reinhard Sager w rozmowie z „Rheinische Post". – Nie powinniśmy traktować tego nadzwyczajnego wydarzenia jako okazji do fundamentalnego kwestionowania systemu kontroli lub wzywania do przesunięcia uprawnień operacyjnych z powiatów i miast do rządu federalnego – zaznaczył Sager.
- W pewnym momencie człowiek staje się po prostu bezsilny wobec tak błyskawicznie działających sił natury – uważa Sager, podkreślając, że „powinniśmy być tego świadomi i to zaakceptować". Opowiedział się za zwiększeniem możliwości ostrzegania przez telefon komórkowy. –Istniejące możliwości techniczne nie są obecnie w pełni wykorzystywane – oświadczył.
Przed powodziami ostrzegano wcześniej
Federalny minister gospodarki Peter Altmaier powiedział w nadawanym przez portal „Bild” talk show „Właściwe pytania”, że należy wyjaśnić, czy podjęto wystarczające środki ostrożności: Chodzi o to, "aby w innych częściach Niemiec można było w odpowiednim czasie zapewnić minimalizację zagrożenia dla ludzi".
Polityk przypomniał wcześniejsze powodzie na Odrze i Łabie oraz sztormy w Hamburgu. Tym razem powódź przyszła o niespodziewanej porze roku, więc „ludzie nie mieli godzin ani dni na przygotowanie się".
Jednak, jak pisze RND (Redaktionswerk Deutschland), Państwowa Niemiecka Służba Meteorologiczna (DWD) „nie jest w ogóle zaskoczona" momentem i siłą tego zjawiska: Wszystkie dotknięte gminy i powiaty otrzymały ostrzeżenia najwyższego stopnia – potwierdził serwis pogodowy DWD.
„Wszyscy wiedzieli, że coś się zbliża”
W odpowiedzi na zapytanie gazety „Bild” rząd Nadrenii Północnej-Westfalii (NRW) przyznał: Stan wyjątkowy został wprowadzony już we wtorek 13.07. (w przeddzień powodzi – red.), „ponieważ takie zdarzenie było do przewidzenia".
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych landu poinformowało „Bild”, że „oficjalne ostrzeżenia przed ekstremalnymi burzami" stały się „bardziej konkretne" już o godzinie 10.28 w poniedziałek. Konkretne przygotowania pozostawały jednak w gestii miast i powiatów.
W talk show „Właściwe pytania" minister spraw wewnętrznych NRW Herbert Reul (CDU) powiedział, że „nie wszystko mogło się udać w stu procentach". – Wszyscy wiedzieli, że coś się zbliża. Prawda jest jednak taka, że coraz trudniej jest dokładnie określić, gdzie spadną duże ilości wody – przyznał.
Sam Reul już przed laty zaczął przygotowywać swój kraj związkowy na katastrofy. – Rozmawiacie z ministrem spraw wewnętrznych, który w 2018 roku ponownie wprowadził syreny alarmowe – podkreślił w rozmowie z dziennikarzami. Na terenie NRW znajduje się 5 120 syren alarmowych. Nie wiadomo jednak, ile z nich wyło w czasie powodzi.
Powrót do syren alarmowych
Zarzuty, że w Niemczech nie ma wystarczającego systemu ostrzegania, odpierał przewodniczący Federalnego Urzędu Ochrony Ludności i Pomocy w Katastrofach Armin Schuster, który uważa, że „stare, dobre syreny” odgrywają ważną rolę. – Infrastruktura ostrzegania nie jest naszym problemem, ale to, jak wrażliwie władze i ludność reagują na te ostrzeżenia – powiedział w „Deutschlandfunk”. Wspomniał o 150 ostrzeżeniach przed powodzią, które zostały wydane od środy do soboty.
W ostatnich latach skoncentrowano się na rozbudowie cyfrowych systemów ostrzegania, ale to nie wystarczy, na przykład w przypadku awarii zasilania lub telefonii komórkowej. Dlatego obecnie tworzony jest rejestr syren, aby sprawdzić, gdzie w Niemczech są jeszcze dostępne syreny.
Dzięki trwającemu już programowi finansowania w wysokości 90 milionów euro, w ciągu kilku lat mają „w wyznaczonych miejscach” zostać zainstalowane nowe syreny we współpracy z krajami związkowymi.
(DPA,AFP /sier)