Monachium: światowa scena polityki
17 lutego 2017Monachium lubi nazywać się „światową metropolią z sercem“. Co roku przez trzy dni miasto staje się stolicą światowej dyplomacji, a luksusowy hotel „Bayrischer Hof” w centrum stolicy Bawarii - miniaturową edycją Zgromadzenia Narodów Zjednoczonych.
Na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa pod ochroną 3700 policjantów i obserwacją tysiąca dziennikarzy spotyka się międzynarodowa elita polityki bezpieczeństwa. Wolfgang Ischinger, szef Konferencji, z dumą pokazuje listę uczestników spotkania. – Wśród licznych szefów państw i rządów naszymi gośćmi są m.in. prezydent Afganistanu, prezydent Poroszenko, prezydent Andrzej Duda, premierzy Iraku i Turcji. Poza tym mamy wśród 47 ministrów spraw zagranicznych nestora dyplomacji Ławrowa. Przyjedzie Boris Johnson i szef irańskiej dyplomacji Zarif. Wśród uczestników mamy też 30 ministrów obrony m.in. z Pakistanu, Turcji, Wielkiej Brytanii, USA i Izraela – wylicza Ischinger.
Nowe przywództwo w Białym Domu
Dominującym tematem na konferencji w Monachium jest rozpoczynająca pracę nowa administracja USA oraz to, jak Stany Zjednoczone pod przywództwem Donalda Trumpa zmienią swoją pozycję na arenie międzynarodowej. Uczestnicy konferencji w Monachium oczekują jasności w tej kwestii, spotkanie jest bowiem europejskim debiutem dla wielu członków nowego gabinetu Stanów Zjednoczonych. W stolicy Bawarii są obecni wiceprezydent USA Mike Pence, sekretarz obrony James Mattis i sekretarz zasobów wewnętrznych John Kelly, a także liczni senatorzy, także republikanin John McCain. Ten skrajnie konserwatywny stały gość Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa stał się najbardziej dobitnym krytykiem rządów Trumpa. Zdaniem Sylke Tempel, redaktor naczelnej czasopisma poświęconego polityce międzynarodowej „Internationale Politik" ("IP"), amerykańska delegacja jest w tym roku "chyba najbardziej interesującą".
- Jestem ciekawa, jak ktoś taki jak McCain dyskutuje z wiceprezydentem USA czy sekretarzem obrony Mattisem - mówi Sylke Tempel. W jej ocenie fakt, że USA posyłają do Monachium najbardziej liczną delegację jest ważnym znakiem. To sygnał, że Waszyngton przypisuje znaczenie wzajemnej wymianie poglądów. Zdaniem Tempel problem stanowi natomiast to, że nie wiadomo, jakie siły ostatecznie zdominują gabinet Trumpa.
Tempel obserwuje już teraz walkę o wpływy między zwolennikami zachowania obecnego porządku a tymi, którzy chcą go obalić. Do pierwszego grona zalicza się m.in. sekretarz obrony, a do drugiego doradca prezydenta Stephen Bannon. Co to znaczy dla przebiegu konferencji w Monachium? – To znaczy, że będziemy się najpierw wzajemnie testować, żeby stwierdzić, na czym właściwie stoimy – oczekuje politolog z Berlina.
Sprawdzian w realu dla autokratów
Dla redaktorki naczelnej "IP" szczególnie atrakcyjna na monachijskiej konferencji jest możliwość uczestniczenia jako naoczny świadek w sytuacjach, w których „pewni przywódcy autorytarnych państw muszą sprawdzić się w realnych warunkach”, czyli w przysłowiowym praniu. - Na przykład, kiedy im się mówi: w waszym świecie myślicie, że wszystko jest w porządku, ale są też poważne wątpliwości co do tego, których nie należy lekceważyć i trzeba się zgodzić na zderzenie tych różnych poglądów. Ta konfrontacja narracji pojawi się na pewno w dyskusjach o Europie Wschodniej i Ukrainie – prognozuje ekspertka.
Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow spotka w Monachium ukraińskiego prezydenta Petra Poroszenkę. Napięta atmosfera zapanuje też, kiedy w niedzielę przed południem (19.02.2017) wystąpią kolejno i będą odpowiadać na pytania szef dyplomacji Izraela Lieberman i saudyjski minister spraw zagranicznych Al-Juber, a zaraz po nim szef irańskiego MSZ Zarif.
Strategiczne przesunięcia na Środkowym Wschodzie
Środkowy Wschód należy, w opinii dyrektora szwedzkiej fundacji SIPRI Dana Smitha, do regionów, w których od czasu ostatniej edycji Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa dokonały się szczególnie poważne zmiany. – Zmieniły się strategiczne kierunki działań Środkowego Wschodu – przynajmniej na chwilę: Rosja odgrywa wyraźnie większą rolę niż wcześniej. Także Iran ma silną pozycję, a Arabia Saudyjska zachowuje się bardzo defensywnie – analizuje Smith w rozmowie z DW. – USA muszą podjąć kilka decyzji odnośnie własnego zachowania w tych kwestiach. Dotyczy to też Europejczyków, ponieważ to wszystko dzieje się bezpośrednio przed ich nosem – stwierdza dyrektor SIPRI.
Jedno pytanie szczególnie dręczy Dana Smitha: Czy wielkie mocarstwa – takie jak USA, Rosja i Chiny – dalej będą angażowały się na rzecz opartego na zasadach światowego porządku, czy też przeważą partykularne interesy. Monachium – mówi Smith – jest miejscem, w którym można prowadzić otwarte i uczciwe rozmowy. A w obliczu rosnącej na świecie niepewności jest to coś, co nam może przynieść same korzyści.
Matthias Hein / Barbara Cöllen