Problemy polskich opiekunek w Niemczech
12 marca 2014Tysiące gospodarstw domowych w Niemczech zatrudnia kobiety z Europy Wschodniej do opieki nad schorowanymi członkami swoich rodzin. Kobiety mieszkają najczęściej wspólnie z osobami, które wymagają ich wsparcia, aby w każdej chwili mogły być gotowe do pomocy. Większość opiekunek pochodzi z Polski, inne z Rumunii, Bułgarii, Chorwacji, Ukrainy i innych wschodnioeuropejskich krajów. W niemieckiej mowie potocznej nazywane są często „polskimi perłami”.
Jak dużo opiekunek pracuje w Niemczech, tego dokładnie nie wiadomo. Problemem jest fakt, że często zatrudnione są nielegalnie lub poruszają się w szarej strefie. Ostrożne szacunki podają liczbę od 100 do 150 tysięcy "opiekuńczych migrantek" zatrudnionych przy pomocy chorym. ‒ Na berlińskiej konferencji dotyczącej trudnej sytuacji opieki pielęgnacyjnej w Niemczech ich liczba oszacowana została aż na 500 tysięcy ‒ objaśnia socjolog, Agnieszka Satola pisząca pracę doktorską dotyczącą sytuacji polskich kobiet zatrudnionych w niemieckich domach.
Dwadzieścia cztery godziny na dobę 7 dni w tygodniu
Aby sporządzić swoje badania, Satola przeprowadziła wywiady z ponad 50 kobietami, które same zorganizowały sobie pracę w Niemczech. ‒ Kobiety te pracują w systemie rotacyjnym, w którym jedną osobą zajmuje się więcej pań. Zmieniają się one co kilka tygodni tak, że część swojego czasu spędzają w Polsce, a część w Niemczech ‒ objaśnia socjolog. Kontakty do niemieckich rodzin potrzebujących pomocy polskich opiekunek rozchodzą się często pocztą pantoflową.
Zdaniem socjolog Polki zarabiają najczęściej od 900 do 1500 euro z zapewnieniem przez niemieckie rodziny wyżywienia i zakwaterowania. Większość rodzin nie może sobie pozwolić na 24-godzinną opiekę w ramach niemieckiej służby opiekuńczej. Jej koszty oscylują w granicach 4800-10 tysięcy euro miesięcznie. Ustawowe ubezpieczenie pielęgnacyjne w Niemczech kalkuluje tylko koszt usług ambulatoryjnych w granicach 1550 - 1918 euro miesięcznie.
Obciążenie fizyczne i psychiczne
W Niemczech powstało wiele prywatnych agencji pośredniczących w zatrudnianiu zagranicznych opiekunek. Firmy te działają we współpracy z polskimi partnerami. Zależnie od kwalifikacji opiekunki czy jej umiejętności językowych agencje żądają za jej pracę od 1400 do 2000 euro. Dochodzi do tego koszt pośrednictwa. Jednak fachowcy ostrzegają, że usługi takich firm poruszają się na granicy szarej strefy. ‒ Często jest tak, że Polki nie posiadają odpowiednich dokumentów, np. dowodu, że płacą w swoim kraju składki ubezpieczeniowe ‒ wyjaśnia Nadja Kluge, która jest doradcą w projekcie „Faire Mobilität“. Projekt ten jest inicjatywą Federacji Niemieckich Związków Zawodowych (DBG) opowiadających się za sprawiedliwym traktowaniem pracowników z Europy Wschodniej.
‒ Kolejnym problemem jest fakt, że opiekunki mieszkają w gospodarstwie domowym swoich chlebodawców i de facto są 24 godziny w pracy ‒ wyjaśnia Nadja Kluge. Jest to więc sprzeczne z niemiecką ustawą, która wyznacza górną granicę godzin spędzonych w pracy na 300 miesięcznie. W warunkach ogromnego fizycznego i psychicznego obciążenia a także ciągłej dyspozycyjności upatruje główny problem Agnieszka Satola. Zwłaszcza, że jak mówi, polskie opiekunki same są w wieku 50-60 lat. - Jest to pokolenie, która stało się ofiarą transformacji ustrojowej w Polsce - mówi Satola. Niektóre opiekunki są bezrobotne i nie mogą znaleźć żadnej pracy w Polsce, niektóre zaś to emerytki, które dorabiają do lichych emerytur. W niemieckich rodzinach często żyją w ogromnym osamotnieniu, dodaje badaczka. Osamotnienie to spowodowane jest w dużej mierze nieznajomością języka niemieckiego. Problemem jest też to, że ich pacjenci często mają demencję lub są zbyt chorzy, by móc się porozumiewać.
W ramach swojej pracy doktorskiej Satola przeprowadziła wywiady z wieloma kobietami. ‒ Jest to dla nich niewyobrażalne obciążenie fizyczne i psychiczne. Mimo to godzą się na tego typu pracę. Oprócz opieki czy prowadzenia gospodarstwa domowego kobiety te czują się odpowiedzialne za swoich pacjentów ‒ objaśnia badaczka. Kolejną kwestią jest fakt, że w związku ze swoją pracą Polki stawiają sobie same ogromne oczekiwania, których nie mogą spełnić. ‒ Jest to swego rodzaju etyka pracy, która w jakiś sposób stara się godzić ciężkie warunki pracy z wartościową pracą z drugim człowiekiem ‒ podsumowuje Satola.
Niemieccy socjologowie krytykują, że warunki pracy opiekunek nie są często poruszane w społecznej dyskusji. Zdaniem szefowej projektu „Faire Mobilität” Nadji Kluge, kobietom muszą zostać zapewnione szkolenia medyczne czy psychologiczne, kursy językowe czy kursy z zakresu prowadzenia gospodarstwa domowego. Jak na razie Polki pozostawione są same sobie. Mogą się liczyć jedynie z pomocą innych bardziej doświadczonych koleżanek po fachu.
Wulf Wilde / tłum. Aleksandra Wojnarowska
red. odp.: Elżbieta Stasik