1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Nazistowskie powiązania zachodnioniemieckiego kontrwywiadu

Mathias Bölinger / Bartosz Dudek3 października 2013

Federalny Urząd Ochrony Konstytucji (BfV) chce wziąć pod lupę swoje powiązania z nazistami. Historycy, którym powierzono to zadanie, opublikowali pierwsze wyniki swojej pracy.

https://p.dw.com/p/19t5C
Der Eingang des Bundesamtes für Verfassungsschutz fotografiert am 15.11.2012 in Köln (Nordrhein-Westfalen). Foto: Oliver Berg/dpa
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Walter Odewald był fanatycznym zwolennikiem Hitlera. Jako oficer SS i funkcjonariusz gestapo. W okupowanej Francji "zasłużył" się zniszczeniem starej dzielnicy portowej Marsylii. Aresztowano przy tym i wywieziono do obozów koncentracyjnych 800 osób. Większość z nich zginęła. Po wojnie, w młodej Republice Federalnej, Odewald kontynuował karierę. W latach 50-tych awansował na szefa filii Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji w Hanowerze.

Takie biografie starych nazistów, którzy kontynuowali kariery w RFN, były na porządku dziennym. Pomimo to w strukturach Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji (BfV) przypadek Odewalda był raczej wyjątkiem - wynika z pierwszych ustaleń historyków Constantina Göschlera i Michaela Wali z uniwersytetu z Bochum. To właśnie im kierownictwo BfV powierzyło wzięcie pod lupę funkcjonariuszy niemieckiego kontrwywiadu z lat 1950-1975. Po MSZ, Federalnej Slużbie Wywiadowczej (BND), Federalnym Urzędzie Kryminalnym (BKA) i ministerstwie sprawiedliwości RFN, będzie to piąty raport tego typu, przygotowany przez niezależnych historyków. Trzy pierwsze udowodniły, że wielu powojennych urzędników w RFN było wcześniej gorliwymi nazistami, a niektórzy z nich nawet zbrodniarzami. Według badaczy z Bochum wpływ starych nazistów na funkcjonowanie kontrwywiadu był stosunkowo niewielki.

"Personalne powiązania z nazistowskim reżimem były luźne"

Zachodnioniemieckiej dyplomacji historyk Eckart Conze udowodnił w 2010 roku "w wysokim stopniu ciągłość personalną z częściowo bardzo obciążonymi dyplomatami". W przypadku BKA historycy doszukali się, że pod koniec lat 50-tych dwie trzecie kadry kierowniczej urzędu składało się z byłych esesmanów. Nie ma jeszcze końcowego raportu w sprawie BND, ale od dawna jest wiadomo, że zachodnioniemiecki wywiad ochoczo werbował do współpracy byłych esesmanów i gestapowców. Jednak w przypadku kontrwywiadu (czyli wywiadu krajowego) historycy dochodzą do przeciwnego wniosku. Ich zdaniem "personalne powiązania z nazistowskim reżimem były luźne". Spowodowane było to tym, że zwycięscy alianci bardzo dokładnie kontrolowali dobór personelu BfV. - Nowa służba nie mogła w żadnym razie być nowym gestapo - podkreśla Michael Wala. - Było to wielokrotnie podkreślane w rozmowach z aliantami - dodaje. Dawna przynależność do SS czy gestapo dyskwalifikowała kandydatów do służby w kontrwywiadzie.

Die Historiker Michael Wala (r) und Constantin Goschler (l) und der BfV-Präsident Hans-Georg Maaßen stehen am 01.10.2013 in der Bundespressekonferenz in Berlin vor Beginn einer Pressekonferenz des Bundesamtes für Verfassungsschutz (BfV) zum Thema der eigenen Geschichte und deren Bezügen zur NS-Vergangenheit zusammen. Foto: Rainer Jensen/dpa
Historycy Michael Wala (z prawej) i Constantin Göschler (z lewej) wraz z obecnym prezesem BfV Hansem-Georgiem MaassenemZdjęcie: picture-alliance/dpa

Szansa dla starych nazistów

Początkowo także podanie esesmana Odenwalda o pracę zostało odrzucone na podstawie kryteriów narzuconych przez aliantów. Jednak kierownictwo urzędu nie chciało najwidoczniej zrezygnować z jego fachowej "wiedzy" i zatrudniło go w charakterze freelancera. Kiedy w drugiej połowie lat 50-tych kontrola ze strony aliantów osłabła, niektórym nazistom udało się uzyskać etaty. Byli esesmani tworzyli często własne grupy w ramach instytucji, w których pracowali. Szansę na uzyskanie stałego zatrudnienia zwęszył w tym czasie także Odewald, jednak jego zatrudnieniu na stałe sprzeciwiło się MSW. Jednak wiceszef BfV Albert Radke - sam były oficer Abwehry admirała Canarisa - był na tyle przekonany o kwalifikacjach Odewalda, że wymyślił trik. Namówił kierownictwo Urzędu Ochrony Konstytucji kraju związkowego Dolna Saksonia, by przyjęto go tam na etat i "wypożyczono" do służby federalnej.

Der Generalstaatsanwalte beim Oberlandesgericht in Düsseldorf, Dr. Hubert Schrübbers, an seinem Schreibtisch. Aufnahme von 1955. Er wird am 1. August 1955 die Leitung des Bundesamtes für Verfassungsschutz in Köln antreten.
Hubert Schrübbers kierował BfV w latach 1955-1972Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Historycy z Bochum skoncentrowali się w swoich poszukiwaniach przede wszystkim na byłych członkach SS i gestapo. Nie uwzględnili jednak innych funkcjonariuszy hitlerowskiego reżimu, takich jak na przykład Hubert Schrübbers, wieloletni prezes BfV. Schrübbers musiał ustąpić w 1972 roku ze stanowiska w atmosferze skandalu, kiedy wyszło na jaw, że w czasach III Rzeszy jako prokurator oskarżał przeciwników hitlerowskiego reżimu.

Byli członkowie NSDAP

Göschlerowi i Wali udało się ustalić, że udział byłych członków partii Hitlera - NSDAP - wśród kadry kierowniczej BfV wynosił około 15 procent. W porównaniu z innymi, ówczesnymi zachodnioniemieckimi instytucjami to stosunkowo niewiele. Dla porównania wśród 47 osób na kierowniczych stanowiskach w BKA w tym czasie tylko dwóch nie miało żadnych związków z nazistami.

Były gestapowiec Odewald nie miał jednak takiego szczęścia jak jego koledzy w innych instytucjach. Trik z "wypożyczeniem" go wydał się. Po naciskach z bońskiego MSW Odewalda zwolniono. Kierownictwo BfV próbowało go jeszcze polecić do pracy w wywiadzie zagranicznym. I to się nie udało. Schwytany przez enerdowską bezpiekę zachodnioniemiecki agent wyjawił historię Odewalda. W tym momencie stał się on dla wywiadu bezużyteczny.

Mathias Bölinger / Bartosz Dudek

red. odp.: Małgorzata Matzke