1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy: kultura powitania zamienia się w kulturę wypychania

19 lutego 2017

W ubiegłym roku Niemcy odesłały do krajów pochodzenia rekordową liczbę migrantów, którym odmówiono azylu.

https://p.dw.com/p/2XrSX
Symbolbild Abschiebung Flüchtlinge
Wydaleni z Niemiec uchodźcy wchodzą na pokład samolotu na lotnisku we Frankurcie nad Menem(14.12.2016)Zdjęcie: picture-alliance/dpa/B. Roessler

Szef Urzędu Kanclerskiego i pełnomocnik rządu w Berlinie ds. uchodźców Peter Altmaier powiedział w wywiadzie dla "Bild am Sonntag", że w 2016 roku do krajów pochodzenia odesłano ponad 80 tys. uchodźców i migrantów, którym odmówiono azylu w RFN. "Jest to rekord, a ich liczba będzie  nadal wzrastać", podkreślił.

Coraz więcej migrantów powraca do swego kraju

Serwis informacyjny Mediendienst Integration podał, że w roku ubiegłym deportowano z Niemiec około 25 tys. osób, których podania o azyl zostały rozpatrzone negatywnie. Większość z nich (5100) wydalono z Nadrenii Północnej-Westfalii. Kolejne grupy migrantów wydalono z Badenii-Württembergii (3600) i Bawarii (3300). Około 54 tys. osób wyjechało dobrowolnie z Niemiec w ramach programów REAG/GARP, które zapewniają im pomoc finansową na zagospodarowanie się w kraju pochodzenia. 

Afghanistan Abgeschobene Afghanen erreichen Kabul
Inna grupa wydalonych z Niemiec uchodźców z Afganistanu po przybyciu na lotnisku w Kabulu (24.01.2017)Zdjęcie: picture-alliance/dpa/C. Röhrs

We wspomnianym na wstępie wywiadzie dla "BamS" Peter Altmaier podał również, że w 2016 roku rozpatrzono w Niemczech  około 700 tys. wniosków azylowych, z których prawie 300 tys. odrzucono. "Te osoby chcemy szybko odesłać, w przeciwnym razie ucierpi wiarygodność naszego państwa prawa", podkreślił. Altmaier zwrócił uwagę, że w pierwszej kolejności należy deportować z Niemiec "ludzi, stwarzających zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa".

Centra wyjazdowe mogą być "bardzo sensowne"

Szef Urzędu Kanclerskiego popiera propozycję federalnego ministra spraw wewnętrznych Thomasa de Maizière, który opowiedział się za utworzeniem kilku centralnie kierowanych ośrodków dla uchodźców i migrantów, którym odmówiono azylu, i którzy w związku z tym powinni niezwłocznie opuścić Niemcy. Takie ośrodki, nazwane centrami wyjazdowymi (Ausreisezentren), mogą okazać się, jak to ujął dosłownie Altmaier, "bardzo sensowne" ponieważ, jak wyjaśnił, "często mieliśmy do czynienia z sytuacją, w której w dniu odesłania do kraju pochodzenia osób, którym odmówiono azylu, mniej niż połowa z nich rzeczywiście czekała na odesłanie". Reszta się gdzieś "zawieruszyła".

Altmaier skrytykował decyzję władz kraju związkowego Szlezwika-Holsztynu, które odmówiły deportowania do kraju pochodzenia uchodźców i migrantów z Afganistanu. Ponieważ za wydalanie migrantów odpowiedzialne są rządy krajów związkowych RFN, takie stanowisko, jakie zajął rząd Szlezwika-Holsztynu, kłóci się z linią rządu w Berlinie, który chciałby odesłać jak najwięcej migrantów nie spełniających kryteriów pozwalających im na pozostanie w Niemczech.  Rząd federalny zaklasyfikował Afganistan do grupy krajów bezpiecznych. Sam Altmaier podkreślił, że w Afganistanie "z pewnością są miasta i całe regiony, w których migranci powracający z Niemiec mogą żyć bezpiecznie".

Liczba migrantów przybywających do RFN stale maleje

Peter Altmaier wezwał te kraje związkowe, w których rządzi koalicja SPD-Zieloni, do zaliczenia Tunezji, Algierii i Maroka do bezpiecznych krajów pochodzenia, tak jak uczynił to już rząd Badenii-Wirtembergii. Teraz w jego ślady "powinny pójść rządy Dolnej Saksonii i Nadrenii Północnej-Westfalii", oświadczył. Sprawą to powinien, jak podkreślił, szybko ponownie zająć się Bundesrat. 

"Bild am Sonntag" podaje, że liczba uchodźców i migrantów przybywających do Niemiec wyraźnie zmalała. W styczniu bieżącego roku 14 tys. 349 osób złożyło w RFN podanie o azyl. W styczniu ubiegłego roku było ich 91 tys. 671. Liczba uchodźców i migrantów przybyłych do Niemiec wynosiła w styczniu 2016 roku około 65 tys. osób, a w styczniu tego roku już tylko 2 tys. 600.

DW, afp / Andrzej Pawlak