Niemcy: Karnawałowy wóz albo przewóz
16 lutego 2015Organizatorzy tegorocznych pochodów karnawałowych w Kolonii, Düsseldorfie i Moguncji spodziewają się do trzech milionów gości z kraju i zagranicy. Jak zwykle z napięciem czeka się, co tym razem pokażą na wozach alegorycznych, na których ponadwymiarowe figury z papier-mâché, styropianu i plastiku tworzą scenki, nawiązujące do aktualnych wydarzeń politycznych.
Bawić, ale nie prowokować
Wygląd karnawałowych wozów alegorycznych, które w Niemczech noszą specjalną nazwę - "Themenwagen", czyli dosłownie: wóz tematyczny, jest skrzętnie skrywaną tajemnicą. Zawsze jednak coś niecoś przenika wcześniej do wiadomości publicznej. Wiadomo na przykład, że w tym roku na jednym z wozów zobaczymy prezydenta Obamę jako kulawą kaczkę (Lame Duck), ponieważ jego kadencja nie potrwa długo, a do chwili wyłonienia następcy pełni w gruncie rzeczy rolę figuranta, od którego niewiele już zależy - takie jest powszechne przekonanie.
Inaczej niż w przypadku prezydenta Putina. Co prawda zapewnił on, że nie zamierza rządzić dożywotnio, ale nie wykluczył, że będzie kandydował ponownie w wyborach w roku 2018, a do tego czasu może, na przykład, ponownie użyć broni naftowej. Pewnie nie uczyni tego w kostiumie niedźwiedzia zakręcającego wielki kran z ropą, jak pokazuje to na swym wozie jedno z towarzystw karnawałowych, ale aluzja jest czytelna. Podobnie jak ta, odnosząca się do obecnej zdolności bojowej Bundeswehry. Symbolizuje ją góra złomu, na której z dumną miną siedzi nowa minister obrony Ursula von der Leyen.
"Ponosimy szczególną odpowiedziałność wobec uczestników karnawału i przybyłych nań gości. Mamy obowiązek zadbać o to. aby mogli bawić się beztrosko i bezpiecznie", powiedział Christoph Kuckelkorn, kierownik największego w Niemczech pochodu karnawałowego w Kolonii. Z tego też względu w porozumieniu z Kolońskim Komitetem Karnawałowym, jako oficjalnym organizatorem imprezy, zrezygnował z dokończenia budowy wozu tematycznego nawiązującego do krwawego zamachu terrorystycznego na redakcję francuskiego magazynu satyrycznego "Charlie Hebdo" 9 stycznia tego roku według pierwotnego projektu.
Projekt tego wozu zakładał, że zobaczymy na nim klauna wpychającego ołówek w lufę pistoletu trzymanego przez terrorystę, co czyni go bezbronnym wobec - domniemanej - potęgi humoru i satyry. Uznano jednak, że islamscy ekstremiści mogliby poczuć się sprowokowani i podjęliby próbę zakłócenia imprezy.
Co wolno, a co nie i dlaczego
Decyzja ta wywołała ożywioną dyskuję. Zabrali w niej głos politycy, przedstawiciele Kościołów, etycy, publicyści i szeregowi obywatele. Przeważał w niej pogląd, że ustępowanie przed domniemanym zagrożeniem ze strony terrorystów jest kapitulanctwem i nie powinno mieć miejsca. Największym i najważniejszym przywilejejm karnawału, uświęconym wielowiekową tradycją, jest bowiem bezkarne krytykowanie i ośmieszanie, a nawet szydzenie z wszystkiego i wszystkich. Na tym też polega "Narrenfreiheit", czyli błazeńska swoboda, bez której karnawał obyć się nie może, bo przestaje być sobą. Zdecydowano się jednak w wyniku tej dyskusji, nie wycofać wozu nawiązującego do krwawego zamachu terrorystycznego na redakcję francuskiego magazynu satyrycznego "Charlie Hebdo"; pojechał on w pochodzie, lecz nieco odmieniony.
Większość niemieckich towarzystw karnawałowych też była tego zdania, ale z zastrzeżeniem, że nawet w karnawale wolność słowa nie powinna przekroczyć granicy oddzielającą beztroską zabawę od nieobliczalnego ryzyka. Bezpieczeństwo przede wszystkim, stwierdzono i postanowiono unikać wszystkiego, co mogłoby zostać poczytane za prowokację.
Michael Bonewitz z Mogunckiego Towarzystwa Karnawałowego uznał decyzję kolegów z Kolonii za słuszną: "Można być odważnym, ale nie należy mylić odwagi z brakiem poczucia odpowiedzialności za bezpieczeństwo uczestników karnawałowego pochodu", powiedział. Kay Uwe Schreiber z tego samego Towarzystwa zauważył: "Są pewne sprawy, które niezbyt nadają się jako obiekt kpin i krytyki podczas karnawału. Należą do nich, przede wszystkim, wiara, religia i prawa mniejszości. Tu trzeba zachować duże wyczucie".
Ostrzeżenie Departamentu Stanu
Podobnie widzą to Hans Weidemann, wiceprezes Zjednoczonych Towarzystw Karnawałowych w Badenii i Palatynacie i Roland Wehrle, szef Towarzystwa Karnawałowego w Szwabii. Należy, mówią, unikać bezpośredniego, złośliwego atakowania osób i instytucji. Można więc, na przykład, przebrać się w poniedziałek zapustny za księdza bądź zakonnicę, ale wyraźnym nadużyciem karnawałowej swobody byłoby wystąpienie w masce papieża w stroju ośmieszającym Kościół katolicki. To samo odnosi się, rzecz jasna, do innych wyznań.
Organizatorzy pochodu karnawałowego w Menden w Sauerlandzie, miasta liczącego ok. 60 tys. mieszkańców, uważają, że przy odrobinie dobrej woli i pomysłowości można zająć jasne stanowisko wobec zjawisk, które zasługują na krytyką, nikogo nie atakując bezpośrednio. Dlatego ulicami Menden przejedzie wóz alegoryczny z 20 wielkimi kredkami symbolizującymi wolność prasy i potępienie zamachu na tygodnik "Charlie Hebdo".
Zagadką pozostaje wciąż, co pokaże w tym roku najsłynniejszy i najbardziej radykalny projektant i budowniczy wozów karnawałowych - Jacques Tilly z Düsseldorfu, który ma na swym koncie, między innymi, figurą Osamy bin Ladena zażywającego "ożywczej" kąpieli we krwi. Ale nawet on powiedział, że nigdy nie zdecydowałby się pokazać figury Mahometa, ani sceny stawiającej w złym świetle islam jako wiarę. "Nie chcemy przecież podważać i atakować założeń żadnej religii", stwierdził.
Amerykański departament Stanu wezwał jednak na wszelki wypadek obywateli USA do powstrzymania się w tym roku od udziału w karnawałowym pochodzie w Düsseldorfie. Ostrzeżenie przed możliwym zagrożeniem dla nich wiąże się jednak bardziej z demonstracją Pegidy w tym mieście, już zresztą odwołaną, niż z figurami autorstwa Tilly'ego, ale zostało oficjalnie wydane. Może nie na próżno, bo zwolennicy ruchu Pegida zapowiedzieli, że przebiorą się za terrorystów, tych "zwykłych" i terrorystów-samobójców z pasem z ładunków wybuchowych oraz salafitów. Policja w Düsseldorfie jest o tym uprzedzona i, jak twierdzi, potrafi odróżnić przebierańców od prawdziwych zamachowców, ale taki kostium nie jest chyba najlepszym pomysłem w tym sezonie, nawet jeśli komuś może wydać się zabawny.
Wolfgang Dick / Andrzej Pawlak