Niemcy: Ochrona zwierząt w masowej produkcji
18 września 2014Rokrocznie likwiduje się w Niemczech po wykluciu prawie 45 milionów kurcząt płci męskiej, bo nie mogą znosić jajek. Kurom i innemu ptactwu obcina się palnikami dzioby, ponieważ w ciasnocie klatek zestresowane zwierzęta ranią się dziobami. Niemiecki Związek Ochrony Zwierząt twierdzi, że jest to dla nich bolesny zabieg. Po uszkodzeniu dziobów zwierzęta mają problemy z jedzeniem i pielęgnacją upierzenia.
Bydłu profilaktycznie usuwa się rogi, a świniom amputuje ogony. W ten sposób producenci uniemożliwiają sfrustrowanej trzodzie chlewnej, by odgryzała sobie nawzajem ogony. Kopiowanie ogonów u świń jest co prawda od 1994 roku w UE zabronione, ale wyjątki były dotąd możliwe.
Schmidt: W centrum zainteresowania powininno się znaleźć dobro zwierząt
Minister rolnictwa Christian Schmidt (CSU) nie chce restrykcyjnie podchodzić do tych praktyk. Z pomocą „ofensywy w zakresie dobrostanu zwierząt” zamierza jednak poprawić standardy w przemysłowej hodowli zwierząt. Minister powiedział w Berlinie, że stawia przy tym na dobrowolną samoregulację hodowców i praktyczne rozwiązania, wpływające na poprawę dobrostanu zwierząt. – Bo co to da zwierzęciu, jeśli ogon nie zostanie amputowany przez człowieka, a odgryziony przez inne zwierzę – pyta Schmidt.
- Każdy, kto pracuje ze zwierzętami, musi mieć na względzie godność zwierzęcia i podchodzić do niego z respektem – zaznacza minister. W wybranych zakładach hodowli zwierząt i fermach przemysłowych zamierza do końca 2015 roku wdrożyć w życie określone kryteria ochrony zwierząt.
Zgodnie z wyobrażeniami polityka CSU, można byłoby wyróżniającym się pomieszczeniom inwentarskim nadawać tytuł „wzorowego zakładu”. Zamierza się też ograniczyć transport zwierząt i zwiększyć kontrole.
Apel do konsumentów
W I kwartale 2015 roku ma być gotowy projekt w sprawie dobrowolnej rezygnacji z tak zwanych zabiegów nieleczniczych. Dotyczy to zarówno kopiowania ogonów u świń jak i obcinania dziobów u kur. - Stawiam na dobrowolność, ale nie będą unikać podejmowania działań ustawodawczych, jeśli to będzie konieczne – podkreślił minister.
Polityk CSU pragnie też uwrażliwić konsumentów na cierpienia zwierząt. - Już dzisiaj mają oni możliwość uprawiania polityki z pomocą koszyka na zakupy – dodał Schmidt. Kto domaga się ochrony zwierząt, musi też być gotowy do zapłacenia dla ich dobra wyższej ceny za produkty, aby producenci mogli wyżyć ze sprzedaży. Wydatki na ochronę zwierząt mają w następnym roku budżetowym wzrosnąć w Niemczech do 33 mln euro (w 2014 roku wyniosły 20,5 mln euro).
Po dwóch latach Schmidt zadecyduje o wprowadzeniu regulacji ustawowych, jeśli do tego czasu nie nastąpi znaczne polepszenie dobrostanu zwierząt.
Krytyka ze wszystkich stron
Ute Vogt, wiceprzewodnicząca frakcji parlamentarnej SPD powiedziała na temat inicjatywy ministra rolnictwa. – Z ogromnym zadowoleniem przyjmujemy do wiadomości, że minister rolnictwa Schmidt chce się dobrać do sprawy ochrony zwierząt. Ale następna dwuletnia faza dyskusji jest absolutnie zbyteczna. Byłoby to czymś w rodzaju moratorium dla uchybień. Problemy są znane; również rozwiązania. Dlatego jesteśmy gotowi znowelizować razem z ministrem ustawę o ochronie zwierząt. Im szybciej tym lepiej - stwierdziła Vogt.
Jeszcze ostrzej wypadła krytyka ze strony opozycji. – Zamiast zapowiadać, minister musi wreszcie stworzyć fakty – oświadczył szef frakcji Zielonych Anton Hofreiter. Dla niego to, co się dzieje w przemysłowej hodowli zwierząt i w laboratoriach przeprowadzających doświadczenia na zwierzętach, jest absolutnie nie do przyjęcia. - Stawianie na samokontrolę przemysłu jest cynizmem – dodał Hofreiter. Z kolei Helmut Schroeder, prezes Związku Ochrony Zwierząt, zażądał podniesienia ustawowych standardów „i to od zaraz”.
Minister rolnictwa Schmidt nie chce się poddawać presji. – Pod koniec tej kadencji zwierzętom musi się wieść lepiej niż dziś – powiedział na inauguracji swojej inicjatywy.
Karin Jaeger / Iwona D. Metzner