Niemcy: Znów rośnie popyt na czołgi made in Germany
4 listopada 2014Aneksja Krymu przez Rosję i jej ukryta wojna z Ukrainą, niepohamowany marsz Państwa Islamskiego w krajach Środkowego Wschodu, zagrożenie ze strony komórek islamskich w Europie, Azji i Afryce…
W związku z tym, że świat staje się coraz bardziej niepewny, Europa uważa za konieczne poczynienie większych inwestycji w uzbrojenie. W tej sytuacji nie tylko niemieckie zbrojeniówki liczą na lukratywne interesy. Na przykład koncern Rheinmetall myśli o rozkręceniu eksportu pojazdów opancerzonych do krajów europejskich, gdzie już nikt nie wierzył w wybuch wojny lądowej.
Wiara w dobre intencje Rosji
Podobnie jak wielu partnerów europejskich, Niemcy inwestowały na przestrzeni minionych dwudziestu lat przeważnie w obronę powietrzną i marynarkę wojenną. Relacje z Rosją uległy według wielu europejskich decydentów takiemu odprężeniu, że zaczęto zmniejszać liczebność wojska i redukować wydatki na obronność.
Republika Federalna Niemiec dysponowała kiedyś 4500 czołgami, dziś ma zaledwie 225. Według polskiego ministra obrony Tomasza Siemonaka, goszczącego w ubiegłym tygodniu w Berlinie, była to błędna kalkulacja. Siemonak zaapelował do Niemiec, ażeby zainwestowały więcej środków w armię. – Nie jestem pierwszym gościem z Polski, który uwypukla konieczność aktywnego niemieckiego zaangażowania w kwestie obronności i bezpieczeństwa – powiedział polski polityk.
Europa się zbroi
Większego zaangażowania Bundeswehry i to nie tylko pod względem liczebnym ale również materiałowym, życzą sobie również inne państwa Europy Środkowo-Wschodniej.
W 2015 roku Polska chce podnieść wydatki na obronność z 1,95 procent do 2 procent PKB, do prawie 10,4 mld dolarów. Gros wydatków pochłonie zabezpieczenie granicy z Rosją. Polska, nowy kraj frontowy NATO, chce zwiększyć liczbę czołgów bojowych, tj. opancerzonych samobieżnych pojazdów gąsienicowych do ponad tysiąca sztuk. Budżety na obronność zamierzają też zwiększyć Szwecja i Francja.
Koncern zbrojeniowy Krauss-Maffei Wegmann odnotowuje od początku kryzysu między Rosją a Ukrainą wyraźny wzrost popytu na czołgi bojowe i to nie tylko w Europie Wschodniej, lecz również w Skandynawii.
Ożywiona atmosfera panuje też w koncernie Rheinmetall. Również tam szefostwo liczy na bombowe interesy z transporterami opancerzonymi typu Boxer i systemami obrony powietrznej.
Bundeswehra notorycznie niedofinansowana?
Także w Niemczech rośnie presja polityczna, by znów inwestować więcej w uzbrojenie i wyposażenie armii. Niektórzy politycy obronni nie pozostawiają cienia wątpliwości co do tego, że uważają Bundeswehrę za notorycznie niedofinansowaną i że w związku z konfliktem rosyjsko-ukraińskim musi się to zmienić. - Naszą gotowość obronną musimy dostosować do nowych zagrożeń. Bez podniesienia budżetu na obronność nie będzie to możliwe – oświadczył polityk CDU Henning Otte.
Tymczasem Alexander Neu, rzecznik Partii Lewicy w komisji obronnej zapewnia, że „Bundeswehrze z całą pewnością nie brakuje pieniędzy. To twierdzenie jest absurdalne i ma jedynie zasiać popłoch w społeczeństwie i zmniejszyć opór wobec planu podniesienia budżetu na obronność. Konwersja przemysłu zbrojeniowego (na produkcję cywilną) i redukcja liczebna armii – tak było wczoraj, obawia się opozycja.
Niemcy wydają rocznie ok. 32 mld euro na obronność. Dziś wygląda na to, że to za mało.
tagesschau.de / Iwona D. Metzner