Komisja ds. węgla: pogodzić ochronę klimatu i miejsca pracy
6 czerwca 2018Niemcy muszą zrezygnować z eksploatacji węgla do celów energetycznych, jeżeli chcą dotrzymać swoich celów klimatycznych. Czas goni – zapowiadana dekarbonizacja Niemiec jednak nie następuje. Kiedy na początku roku chadecy i socjaldemokraci negocjonowali na temat przyszłej polityki energetycznej wielkiej koalicji, musieli uwzględnić interesy dwóch, wydawałoby się przeciwstawnych obozów – ekologów, naciskających na ochronę klimatu, i górników w tradycyjnych regionach węglowych walczących o zachowanie miejsc pracy. Rządząca koalicja chce pogodzić jedno i drugie, a tym ambitnym zadaniem ma się zająć komisja o nazwie: „Wzrost gospodarczy, zmiany strukturalne i zatrudnienie”, nieformalnie zwana też komisją ds. węgla lub po prostu komisją węglową.
W środę (6.06.2018) komisja rozpoczęła pracę. Jak stwierdził minister gospodarki i energii Peter Altmaier, Niemcy muszą dotrzymać swoich celów klimatycznych. Oznacza to konieczność redukcji emisji z elektrowni opalanych węglem kamiennym i brunatnym. Ale jednocześnie trzeba dać alternatywę ludziom zatrudnionym w przemyśle węglowym. „Przyniesiemy pracę do ludzi” – obiecał Altmaier.
Zmiany strukturalne
W ostatnich latach i tak już liczba miejsc pracy związanych z węglem jest stopniowo redukowana, ale ciągle jeszcze zależy od niego egzystencja tysięcy ludzi. Według szacunków Federalnego Związku Przemysłu Węgla Brunatnego (DEBRIV) w 2017 r. w niemieckich zagłębiach węglowych – głównie w Zagłębiu Nadreńskim i na Łużycach zatrudnionych było blisko 21 tys. osób. DEBRIV wychodzi jednak z założenia, że łącznie z całym przemysłem towarzyszącym węgiel brunatny daje pracę 70 tys. osób. Co się z nimi stanie po rezygnacji z węgla? Perspektywy ma im stworzyć komisja węglowa. Jej zadaniem jest też zastanowienie się nad zaopatrzeniem w energię wobec planów stopniowego redukowania mocy elektrowni węglowych, znalezienie odpowiedzi na pytania, czy trzeba będzie zadośćuczynić koncernom energetycznym, co się stanie z dawnymi odkrywkami itd. Komisję czeka ogrom pracy.
Tworzy ją 31-osobowe gremium złożone z przedstawicieli organizacji ochrony środowiska, związków zawodowych, nauki, gospodarki i polityki. Aż czterech przewodniczących ma wprawdzie prawo głosu, ale nie decydowania. Są to byli premierzy Brandenburgii Matthias Platzeck (SPD) i Saksonii Stanislaw Tillich (CDU), dysponujący znakomitą siecią kontaktów i pochodzący z Nadrenii Północnej-Westfalii szef zarządu Deutsche Bahn Ronald Pofalla oraz reprezentująca organizacje ochrony środowiska, była wicedyrektorka think tanku „Agora Energiewende” Barbara Praetorius.
Termin: szczyt klimatyczny ONZ w Katowicach
Czasu komisja nie ma dużo. Do końca października ma przedstawić propozycje zmian strukturalnych w niemieckich zagłębiach węgla brunatnego. Do szczytu klimatycznego rozpoczynającego się 3 grudnia w Katowicach ma natomiast przedłożyć plan rezygnacji z energetyki węglowej, a do końca roku sprawozdanie końcowe łącznie z terminem ostatecznej rezygnacji z węgla brunatnego w energetyce.
Komisja węglowa ma też przygotować propozycje zmian strukturalnych w dotkniętych zmianami regionach, czyli głównie na Łużycach i w Nadrenii. Krytycy uważają, że ten harmonogram nie jest realistyczny. Zieloni krytykują natomiast decyzję niezaproszenia do gremium przedstawicieli opozycji.
DPA, ARD / stas