Niemiecka kultura pamięci: spór o planowaną reformę
24 maja 2024Przez dziesięciolecia niemiecka kultura pamięci była uznawana na arenie międzynarodowej za punkt odniesienia w obchodzeniu się z mroczną przeszłością własnego kraju i upamiętnianiu ofiar nazizmu. Od jakiegoś czasu rośnie presja, by do niemieckiej pamięci zbiorowej wkomponować przeszłość kolonialną. Gdy w 2021 roku do władzy doszedł rząd Olafa Scholza, umowa koalicyjna przewidywała reformę kultury pamięci, by uwzględniała historię kolonialną i historię migrantów, którzy przybyli do Niemiec.
Protest kierujących miejscami pamięci
W lutym tego roku biuro pełnomocniczki rządu ds. kultury i mediów minister stanu Claudii Roth (B90/Zieloni) opublikowało 43-stronicowy projekt, zawierający propozycje reform. Według „Ramowej koncepcji kultury pamięci”, bo taki tytuł nosi dokument, reforma polityki historycznej powinna obejmować pięć obszarów: historię narodowego socjalizmu, historię reżimu SED w czasach NRD, przeszłość kolonialną, historię demokracji oraz imigracji. W reakcji na projekt rozpętała się burza. Plany Roth spotkały się z ostrą krytyką zarządzających miejscami pamięci Holokaustu.
Przedstawiciele tych instytucji podpisali list wyrażający obawy, że nowe ramy zbiorowej pamięci historycznej zainicjują „zmianę paradygmatu, która doprowadzi do fundamentalnego osłabienia kultury pamięci” oraz że grożą one odejściem „od wieloletniego konsensusu, że zbrodnie nazistowskie nie mogą być (…) relatywizowane”.
Dla sygnatariuszy listu propozycje Claudii Roth nie dość wyraźnie akcentują centralne znaczenie „zbrodni przeciwko ludzkości, jaką był Shoah” dla Niemiec i dlatego mogą być „rozumiane jako historyczno-rewizjonistyczne w sensie umniejszania zbrodni nazistowskich”. Krytyka była tak silna, że biuro Claudii Roth usunęło projekt ze strony internetowej.
Żadnej „rywalizacji ofiar”
Tahir Della jest rzecznikiem Inicjatywy Czarni Ludzie w Niemczech (ISD), organizacji non-profit reprezentującej interesy osób czarnoskórych mieszkających w Niemczech, która została zaproszona przez federalne biuro ds. kultury do skomentowania pierwszych propozycji.
Z zadowoleniem przyjął włączenie historii niemieckich kolonii do zbiorowej kultury pamięci, podkreślając, że nie chodzi o „rywalizację ofiar”. Jego inicjatywa chce być częścią szerszego dyskursu, obejmującego kwestie zagłady Żydów, Sinti i Romów, komunistycznego reżimu NRD, aby uzmysłowić, „że doświadczenia historyczne, historie prześladowań, epoki powinny być postrzegane jako przeplatające się historie”.
Chodzi o to, że „mówimy o ciągłości kolonialnej, która wychodzi poza okres kolonialny i sięga aż do czasów nazizmu; o tym, że istnieli – powiedzmy – poprzednicy, zanim Niemcy stały się oficjalną potęgą kolonialną; o tym, że Niemcy były uwikłane w zbrodnie kolonialne i system robienia z ludzi niewolników” – powiedział Tahir Della w rozmowie z DW.
Aktywista postrzega obecne wyzwania związane ze zmianą klimatu, migracją, wysiedleniami, utrzymującymi się nierównościami w handlu i rasizmem, w tym wobec ludzi czarnoskórych, jako bezpośrednie konsekwencje europejskiego kolonializmu.
– Obawiam się, że ta [reakcja] wynika częściowo z faktu, że musimy ‘przepracować’ historię, która nie jest szczególnie pozytywna dla niemieckiej polityki historycznej, dla niemieckiego obrazu samego siebie. I wielu osobom trudno jest zrozumieć te aspekty przeszłości Niemiec i wziąć je pod uwagę – dodaje Tahir Della.
Pamięć w zglobalizowanym świecie
Sebastian Conrad, profesor historii powszechnej i postkolonialnej na Wolnym Uniwersytecie w Berlinie, również nie dostrzega w „Ramowej koncepcji kultury pamięci” bagatelizowania nazistowskich zbrodni. Włączenie okresu kolonialnego do rezerwuaru niemieckiej zbiorowej świadomości historycznej nie jest w jego ocenie umniejszeniem ani zbrodni Shoah, ani nazistowskiego terroru w ogóle.
– Nie podzielam założenia, że relatywizujemy jedno, przypominając drugie – powiedział DW.
Dla Sebastiana Conrada debata wokół kultury pamięci odzwierciedla szersze tematy społeczne, w szczególności kwestię migracji do Niemiec od 2015 roku. Jego zdaniem należy o niej rozmawiać także z perspektywy polityki pamięci historycznej, gdyż zmienia się ona wraz z ciągłymi zmianami zachodzącymi w niemieckim społeczeństwie.
– Każdego roku pojawiają się nowi Niemcy, rodzą się nowi Niemcy, nowi Niemcy przybywają do kraju, więc nierealistyczne byłoby myślenie, że pamięć to coś stabilnego i stałego, coś, co zostało uzgodnione raz na zawsze, że istnieje konsensus, i tak już będzie – mówi.
– Zglobalizowany świat, w którym żyjemy, ma dłuższą historię, w której kolonializm odegrał kluczową rolę. Jeśli więc chcemy zrozumieć, w jaki sposób doszliśmy do naszej zglobalizowanej teraźniejszości, musimy także zrozumieć historię imperializmu, imperiów i kolonializmu – tłumaczy.
Wciąż obecna przeszłość
Henning Melber, niemiecko-namibijski politolog, działacz antykolonialny i autor mającej się wkrótce ukazać książki o niemieckim dziedzictwie kolonialnym, opisuje reakcję na propozycje minister stanu Roth jako „smutną i godną ubolewania”.
– Wydaje się to niemal odruchową reakcją w obawie, że dodanie dwóch kolejnych filarów do kultywowanej pamięci o Holokauście i NRD – które, co ciekawe, nigdy nie były uważane za konkurencyjne względem siebie – odciągnie od nich uwagę, a co za tym idzie, ograniczy środki finansowe przeznaczone na ich działalność upamiętniającą – mówi DW.
Holokaust jest często opisywany jako upadek cywilizacji. Jednak krytyka postkolonialna dowodzi, że europejskie potęgi kolonialne, na długo przed Holokaustem, ustanowiły w imię cywilizacji rasistowskie i okrutne panowanie, prowadzące do ludobójstwa. Brutalna przeszłość kolonialna Niemiec obejmuje ludobójstwo grup etnicznych Herero i Nama (1904–1908) na terenach dzisiejszej Namibii. – Wszyscy, którzy domagają się właściwej konfrontacji ze zbrodniami kolonialnymi, nigdy nie kwestionowali tego, że istotą Holokaustu była planowana, systematyczna, masowa eksterminacja na przemysłową skalę określonej grupy, czy raczej poszczególnych grup – wyjaśnia Henning Melber.
– Jeśli próbuję zrozumieć perspektywę Herero i Namy, strategia eksterminacji, która zabiła większość ich przodków, była wyjątkowym doświadczeniem, więc ich rola ofiary również jest wyjątkowa – dodaje. – Nie znaczy to jednak, że są tacy sami. Nikt by tak nie powiedział. Postulowane jest należne uhonorowanie ofiar tych zbrodni i wspieranie zadośćuczynienia – podkreśla.
Mimo pozytywnych międzynarodowych reakcji na niemiecką kulturę pamięci o ofiarach Holokaustu Niemcy, zdaniem Henninga Melbera, „kompletnie zawiodły” w kwestii okrucieństwa Cesarstwa Niemieckiego w afrykańskich koloniach. Dzieje się tak poniekąd dlatego, że dawne potęgi kolonialne w dalszym ciągu są beneficjentami systemu opartego na wyzysku, podporządkowaniu i ucisku.
– Jeśli chcemy uznać historię i jej konsekwencje dla nas jako beneficjentów i dla tych, którzy jej doświadczyli, pojawia się ogromny problem natury moralnej – tłumaczy. – Bo jak faktycznie zająć się przeszłością, która tak naprawdę jest teraźniejszością. W zasadzie sprowadza się to do tego, ile jesteśmy skłonni poświęcić – mówi.
Artykuł ukazał się pierwotnie na stronach Redakcji Niemieckiej DW.
Chcesz komentować nasze artykuły? Dołącz do nas na Facebooku! >>