Niemiecka polityk: podziwiam Ukrainę
5 kwietnia 2017DW: Jak ważna jest dla Pani Ukraina?
Rebecca Harms*: To kraj, który w Europie Wschodniej znam najlepiej i gdzie mam wielu przyjaciół. Czasami myślę, że jest dla mnie czymś w rodzaju drugiej ojczyzny.
DW: Czy w kwestii współpracy na rzecz Ukrainy coś się zmieniło między Polską i Niemcami po zmianie rządu w Warszawie?
RH: Po zmianie polskiego rządu w ogóle coś się zmieniło. Nowe umocnienie Grupy Wyszehradzkiej wpływa także na relacje między Polską a Niemcami. Ale to ma mniej wspólnego z problemem Ukrainy, więcej z problemem uchodźców.
DW: Pani patrzy bardzo entuzjastycznie na ukraińskie reformy. Skąd ten optymizm?
RH: Kraj, gdzie toczy się wojna i każdego dnia umierają ludzie, a który mimo to wdraża bardzo trudne reformy, jest moim zdaniem godny podziwu. Imponująca jest reforma sądownictwa jako ważny element boju z korupcją. Wielu sędziów nie jest już sędziami, ponieważ odmówili ujawnienia swoich dochodów. Państwowy koncern naftowo-gazowy Naftohaz jest reformowany. Trwa reforma policji. Ukraina przygotowuje się do decentralizacji i subsydiarności pomiędzy Kijowem a regionami. To ogromny postęp w kraju, który jest stawiany przed tak wielkim wyzwaniem przez Rosję.
DW: Rzeczywiście są nowe ustawy, ale otwarte pozostaje pytanie, czy dzięki nim korupcja staje się mniejsza?
RH: Korupcja wciąż istnieje, ale podejmowane są systematyczne wysiłki w celu jej ścigania. Od ludzi, drobnych przedsiębiorców, słyszę, że teraz czują się zmuszeni mówić: „Nie! Nie będziemy już płacić łapówek!“ To też jest ważne.
DW: Jak dużym problemem jest dominacja oligarchów w ukraińskiej gospodarce?
RH: Wprowadzana na Ukrainie liberalizacja stawia na małe i średnie firmy, co ma sprawić, że gospodarka stanie na nogach i zacznie odnosić sukcesy. To jest jedno z największych wyzwań. Stoimy przed otwarciem rynku europejskiego dla niektórych produktów z Ukrainy. Trzeba przy tym zadbać, żeby nie oznaczało to, że szczególny dostęp do niego zyskają tylko dominujące koncerny z Ukrainy, lecz żeby szanse miały mniejsze spółki ukraińskie z ich produktami.
DW: Czy unijna pomoc dla Ukrainy jest wystarczająca?
RH: Ona rośnie nie tylko w formie pieniędzy. To bardzo dobrze, że ludzie z Brukseli i Kijowa pracują w całym kraju na rzecz reform i wdrażania układu stowarzyszeniowego. Ale Europejczykom brak czasami wrażliwości na potrzebę ciągłego sygnalizowania Ukraińcom, że chcemy ich mieć naprawdę u siebie.
DW: Uda się Ukrainie tym razem? Dopuści Putin do tego?
RH: Władimir Putin nie chce na to pozwolić. Dlatego tak niebezpieczne jest, że Europejczycy wciąż mówią o Mińsku i naciskają, żeby mogły odbyć się wybory w Donbasie, ale nie na to, by rosyjska broń i rosyjscy żołnierze rzeczywiście zostali wycofani ze wschodu Ukrainy. Boje skończą się dopiero wtedy, gdy ta broń zniknie, a Ukraińcy będą kontrolować swoje granice.
DW: Dojdzie do tego?
RH: To zależy od woli Europejczyków, czy utrzymają wyznaczoną politykę wobec Putina. To szalenie niebezpieczne, że to podejście wciąż jest kwestionowane. Jeśli bez osiągnięcia choćby w przybliżeniu celów wyznaczonych w Mińsku zniesiemy sankcje, będzie to równoznaczne z zaproszeniem Putina do kontynuowania tej agresywnej strategii wobec sąsiadów.
DW: Dziękujemy za rozmowę.
rozmawiał Aureliusz M. Pędziwol
Rozmowa została przeprowadzona 27 stycznia 2017 roku na 10. Forum Europa-Ukraina w Rzeszowie, zorganizowanym przez warszawską fundację Instytut Studiów Wschodnich (ISW).
*Rebecca Harms (ur. 1956) jest politykiem partii Sojusz 90/Zieloni. Mając 21 lat współtworzyła obywatelską inicjatywę przeciw budowie składu końcowego odpadów jądrowych w Gorleben, a potem stała się czołową działaczką niemieckiego ruchu antyatomowego. W latach 1994-2004 była posłanką do Landtagu Dolnej Saksonii, od 2004 roku jest w Parlamencie Europejskim, gdzie od lutego 2016 przewodniczy Zgromadzeniu Parlamentarnemu UE i krajów Partnerstwa Wschodniego EuroNest.