Niemiecka prasa: długie pożegnanie z wirusem
2 grudnia 2020„Nawet jeśli już niebawem pierwsze osoby w Niemczeh będą mogły zostać zaszczepione przeciwko koronawirusowi, nie oznacza to, że kryzys szybko się skończy” – pisze komentator dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. „Pożegnanie z koroną będzie długie. (…) Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że aby pokonać wirusa, zaszczepionych musi być od 60 do 70 procent obywateli. W Niemczech, jak pokazują sondaże, gotowość do szczepienia jest o parę punktów procentowych niższa. Na razie trudno przewidzieć, czy będzie to problemem. Dlatego ważne jest, aby – mimo nadziei na szybki koniec kryzysu – pozostać realistami. Całkiem możliwe, że dopiero za rok uda się zaszczepić tyle osób, żeby znowu mogły odbywać się duże imprezy. Dopiero wtedy nowa normalność zacznie przypominać tę starą” – czytamy.
Inny dziennik z Frankfurtu – „Frankfurter Neue Presse" zwraca zaś uwagę na braki kadrowe, utrudniające skuteczną walkę z pandemią w Niemczech. „Chwilowo brakuje nie tylko testów, ale w wielu miejscach także lekarzy, którzy potrafiliby je właściwie przeprowadzać. Więcej swobody wszystkim stronom dałyby testy, które da się wykonać samemu. Ale pojawia się problem. Bo co wtedy zrobić z wyższą liczbą zainfekowanych, których w ten sposób się wykryje? Już teraz urzędy zdrowia (niemiecki sanepid – red.) nie nadążają ze śledzeniem łańcucha infekcji. I kto będzie opiekował się chorymi czy osobami starszymi, jeśli wykryje się więcej zakażeń wśród personelu? Na końcu wiele zależy od ograniczonych zasobów ludzkich, których liczby nie da się podwoić przez rozporządzenie".
Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na facebooku! >>
Po wprowadzeniu przez władze Norymbergii w Bawarii zakazu opuszczania miejsca zamieszkania, gazeta „Nuernberger Nachrichten” ocenia: „Restrykcje są dla nas obciążeniem i zmieniają naszą codzienność. Ale bądźmy szczerzy: są one do zniesienia. Ani nie żyjemy w czasie wojny, ani w dyktaturze i nasze wolności osobiste nie są ograniczone na stałe. Trudno zazdrościć sytuacji, w jakiej znaleźli się lokalni politycy (…), którzy wobec rosnącej liczby zakażeń muszą podejmować decyzje”.
Dziennik „Hannoversche Allgemeine Zeitung” komentuje zaś decyzje o niezamykaniu części szkół w pandemii. „Pozostawienie szkół otwartych wiąże się z ceną, którą trzeba zapłacić. Obok uczniów płacą ją także nauczyciele, którzy siedzą w pełnych autobusach, pociągach czy klasach, podczas gdy reszta kraju wzywana jest do zachowywania dystansu. To, czy szkoły rzeczywiście są rozsadnikami pandemii, zależy od badania, którego wyniki właśnie się czyta. Tak czy inaczej, nie może dziwić, że wielu nauczycieli czuje się oszukanych. Bo ten, kto z taką premedytacją obstaje przy niezamykaniu szkół, musi też zatroszczyć się o dotkniętych tą decyzją” - czytamy.