Niemiecka prasa: największa zaleta Merkel
9 października 2015„Die Welt” pisze, że: „W kryzysie migracyjnym liczy się to samo, co w każdym innym kryzysie: kto chce nim zarządzać, musi naprawdę zarządzać. Chodzi o dwie sprawy. Po pierwsze ustalenie jasnego kierunku działań. Po drugie, o to, co powiedział poprzednik Angeli Merkel, Gerhard Schroeder po 11 września 2001 roku: Dotrzymujemy danego słowa, nawet wtedy, kiedy jest to trudne, ale odmawiamy udziału w awanturach. Angela Merkel podała jasne uzasadnienie tego goszcząc w talkshow Anny Will. Ona dotrzymuje danego słowa. To, czy jej działania skończą się fiaskiem, trudno jest teraz przewidzieć, podobnie jak przed pięciu laty kryzys banków czy rozwój sytuacji po upadku Muru przed 25 laty. Sytuacja Merkel najbardziej przypomina położenie, w jakim znalazł się Helmut Kohl w grudniu 1989 roku i w pierwszych tygodniach roku 1990. Także Kohl nie przyczynił się do rozpadu bloku wschodniego, ale zatroszczył się osobiście swoim dziesięciopunktowym planem o skutki tego rozpadu”.
„Reutringer General-Anzeiger” zauważa, że: „Merkel przejawia w dyskusji niesłychaną odwagę. To, że wręcz bierze pod uwagę swoją własną polityczną porażkę, utrudnia jej adwersarzom, aby jej naprawdę zaszkodzić. Tymczasem prawdziwe wyzwania jeszcze nadejdą. Jeśli wzmocni się radykalna prawica - jak na przykład w wyniku wyborów w Badenii-Wirtemberdze – wtedy to ona będzie obciążana odpowiedzialnością za to. Ale Merkel jako polityk dzierżący mocno władzę w swoim ręku wydaje się tego nie bać”.
„Berliner Zeitung” wyjaśnia: „Największą zaletą Merkel jest to, co się jej najczęściej i najdobitniej zarzuca: jej zapierający dech w piersiach pragmatyzm. Gdzie są uczucia, emocje, gdzie coś o niej? - pytają jej krytycy. Nie ma tego. To jest jej niepotrzebne. Liczy się jej postawa. I dokładnie ta postawa skłoniła ją do podjęcia decyzji o przyjęciu uchodźców”.
„Neue Ruhr/Neue Rhein-Zeitung” podkreśla: „Niemiecka polityka wobec migrantów składała się w ostatnich miesiącach z różnorakich pospiesznych działań i brakowało planu, czemu winna jest Merkel jako szefowa rządu. Ale obawy nie są dobrym doradcą w sytuacji, kiedy trzeba się zmierzyć z tak ogromnymi wyzwaniami, a kto sieje strach, ten podsyca też nienawiść – i dlatego o wiele ważniejsze jest, że kanclerz nie dołączyła do chóru zatroskanych. Niemców powinno podtrzymywać na duchu, że mamy teraz szefową rządu, która nie załamuje się w obliczu trudności. Obywatele ciągle oczekują od polityków kręgosłupa moralnego. Merkel udowadnia w kryzysie migracyjnym, że go ma”.
Opr. Barbara Cöllen