Prasa: polityka migracyjna przesądzi o losie Merkel
8 października 2015„Frankfurter Allgemeine Zeitung“ stwierdza: "Niemiecka kanclerz zdecydowała się, nie tylko ze względu na brak przeważającego poparcia, na wybór innego sposobu ograniczenia fali uchodźców; na swoją własną metodę. Polega ona na znanym już Niemcom działaniu - to majstrowanie przy wielu małych śrubkach, co w końcu przełożyć się ma na efekt wielkiej śruby. Te śrubki to Turcja, prawo azylowe, UE, a także decyzja gabinetu o lepszej koordynacji polityki migracyjnej. Nie była to żadna rewolucja, ani tym bardziej odebranie władzy Thomasowi de Maizierowi (szefowi MSW w gabinecie Merkel, przyp. red.), jak zaraz potem to komentowano. Wręcz przeciwnie, Urząd Kanclerski robi to, co do niego należy, a ministerstwo spraw wewnętrznych dostaje to, czego się domagało: więcej władzy i jasny podział kompetencji. Jeśli tak wygląda odbieranie władzy ministrowi, to ministrowie chętnie dadzą sobie ją odbierać".
„Die Welt” analizuje: "Jeszcze nigdy Merkel nie usłyszała we własnej partii tak głośnego »nie tędy droga«. Kanclerz ma już za sobą wiele zmian kursów w polityce. Nigdy się z tego nie tłumaczyła. Często z tego powodu, że – chociażby w polityce energetycznej – trudno było to rozsądnie wytłumaczyć. Ta siła woli drugiej osoby w państwie (protokolarnie pierwszą osobą w państwie jest prezydent RFN, przyp. red.) jest koniec końców jej słabością. Akurat w kwestiach polityki migracyjnej, w której dokonuje się przewartościowanie przekonań chrześcijańskiej demokracji, byłoby nieźle, gdyby Merkel bardziej zdecydowanie wytłumaczyła się ze swojego kursu".
„Tagesspiegel” zauważa, że: "Na całym świecie wielkim tematem są ruchy migracyjne – ponieważ jest to zjawisko o charakterze globalnym. W Turcji, Libanie, Jordanii. W Syrii, Somalii, Erytrei. Z coraz większej liczby krajów świata, gdzie ludzi pozbawiono praw, gdzie używa się przeciwko nim przemocy, gdzie są zabijani. To jest smutna prawda tych dni, chociaż wiadomo o tym od wielu lat. Z Afryki i Bliskiego Wschodu, z Azji i Bałkanów Zachodnich tysiące ludzi napływa w miejsca, o których myślą, że będzie im się tam lepiej żyć. Sprawa ta wymaga zwołania szczytu ws. migrantów pod auspicjami ONZ. I to szybko. I z inicjatywy zjednoczonej Europy. Gdyż samorealizacja każdego człowieka przez pracę jest przedmiotem chrześcijańskiej etyki społecznej. Z tego punku widzenia przyjmowanie i integracja migrantów jest chrześcijańskim obowiązkiem. Dlatego Angela Merkel nie może ustąpić: jest to spójne z jej chrześcijańsko-demokratycznym poglądami i chrześcijańsko-społeczną postawą. Ona podpisuje się pod tym obydwiema rękami. Co do tego nie powinien mieć wątpliwości ani przyjaciel ani wróg. A na pewno nie szef bawarskiej CSU".
„Mannheimer Morgen” uważa, że w przypadku Merkel "W dziesiątym roku piastowania urzędu kanclerskiego polityka migracyjna przesądzi o jej politycznym losie. W porównaniu z tym polityka ratowania strefy euro była dziecinną igraszką".
„Handelsblatt” spekuluje, że w "Urzędzie Kanclerskim niektórzy na pewno potajemnie robią sobie nadzieję na to, Merkel w piątek otrzyma Pokojową Nagrodę Nobla za politykę wobec Ukrainy i jej postawę wobec migrantów. Ale to tylko przejściowo rozładuje sytuację".
Opr. Barbara Cöllen