1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy potrzebują demokratycznego anty-Trumpa

Elżbieta Stasik
15 listopada 2016

Kilka lat temu szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier (SPD) chciał zostać kanclerzem, przegrał z Merkel. Teraz może zostać następcą prezydenta Niemiec Joachima Gaucka. Gazety komentują.

https://p.dw.com/p/2Shoa
Frank-Walter Steinmeier und seine Frau Elke Büdenbender
Frank-Walter Steinmeier z żoną, przyszłą First Lady (?) Elke BüdenbenderZdjęcie: picture-alliance/dpa/Boris Roessler

Dziennik „Braunschweiger Zeitung” (Brunszwik) pisze:

„Być może niemiecka polityka potrzebuje pośrednika, przyjaznej twarzy, wiarygodnego adwokata? Mógłby nim być Frank-Walter Steinmeier. I gdzie mógłby bardziej skutecznie zabiegać o akceptację polityki, niż w urzędzie prezydenta, daleko od codziennej polityki, ale w centrum demokratycznego procesu? Steinmeier byłby tu pierwszym wyborem. Jest szanowany w niemal wszystkich obozach politycznych. Jako minister spraw zagranicznych także na arenie międzynarodowej reprezentuje nasz kraj kompetentnie i z godnością”.

Zdaniem „Schwäbische Zeitung" (Ravensburg):

„Prezydent Federalny musi, nawet, jeżeli pełni głównie funkcje reprezentacyjne, jasno oceniać kondycję społeczeństwa. Od niego społeczeństwo oczekuje programowych przemówień i wyraźnego zajęcia stanowiska na temat niepokojących czy też  pozytywnych zmian. Frank-Walter Steinmeier, niezmordowany dyplomata, pośredniczył w ostatnich latach na Ukrainie, na Bliskim Wschodnie, ostatnio także przy negocjowaniu porozumienia ws. irańskiego programu nuklearnego. Jego popularność bazuje na tym, że potrafi wyjść rozmówcy naprzeciw, uważa, by także ta druga strona mogła zachować twarz. Za granicą zatem sprawdza się. Czy były szef Urzędu Kanclerskiego sprawdziłby się  także w polityce wewnętrznej, musi udowodnić. W burzliwych czasach, jakie czekają Niemcy wobec rosnących w siłę prawicowych populistów i zwycięstwa Trumpa w USA, nominacja Steinmeiera wydaje się sygnałem, że kraj ten ciągle jeszcze jest na właściwej drodze”.

Dziennik „Nürnberger Nachrichten" konstatuje:

„W obliczu szorstkich wypowiedzi nie tylko w rzekomo społecznościowych sieciach, w obliczu agresywnego tonu wielu «wściekłych obywateli» byłby potrzebny głos rozsądku, przeciwieństwo kogoś tak polaryzującego jak Trump. Głosu reprezentującego też interesy rzeczywiście przegranych w tym społeczeństwie. Również głosu, który dba o zrozumienie mozolnych procesów politycznych, o zrozumienie ciężkiej pracy inwestowanej w poszukiwanie kompromisów w tym niełatwym do ogarnięcia, bardzo skomplikowanym świecie. Steinmeier mógłby być tym głosem”.

Frankfurter Rundschau" zauważa:

„W funkcji tej integracyjna siła Steinmeiera będzie musiała wyjść daleko poza ramy międzynarodowej dyplomacji. Czego potrzebują Niemcy, to swego rodzaju demokratycznego anty-Trumpa. Ale nie w tym sensie, że będzie on po prostu bronił establishmentu przed prawicowymi populistami. Musiałby on – lub jeszcze lepiej ona, być tym, kto nada demokratyczny kierunek głosom tym wszystkim, których – zresztą nie bez powodu, irytuje porażka uznanych partii. Musiałby być głową państwa, która mówi też językiem rozczarowanych i przegranych, nie naśladując przy tym populizmu w stylu Trumpów i Petrych; prezydentem, który jako adwokat społecznych interesów potrafi się też sprzeciwić konsensusowi elit politycznych – tym Frank-Walter Steinmeier dopiero musi się stać”.

opr. Elżbieta Stasik